Jamie spojrzał na pokaźną górkę ubrań piętrzącą się pośrodku sypialni i zmarszczył brwi, nie do końca pewien, co ma myśleć na widok sterty swetrów, koszul, spodni, bluz i t-shirtów, która pojawiła się w centrum pokoju, gdy był w łazience. Zdawał sobie sprawę, że szybkość Ellen w kwestii zakupów była niesamowita, ale ubrania raczej nie były wynikiem zakupowego szału szatynki. W końcu Jamie wiedział, że dwudziestolatka spędziła cały dzień na kanapie, tuż obok niego, oglądając denne romansidło i naśmiewając się z braku inteligencji głównej protagonistki. Mężczyzna podrapał się po głowie w nadziei, że jakaś odpowiedź sama na niego spłynie. Iluzoryczny demon na jego ramieniu syknął wrogo. Zielonooki rozproszył zjawę leniwym ruchem dłoni.
- To ciuchy, które dostałam od Taylora i Charliego, są dla nich za małe, ale w idealnym stanie - oznajmiła Ellen, stając w drzwiach i wycierając włosy ręcznikiem – Dali mi je w piątek, ale zapomniałam je wypakować. Myślę, że ci się przydadzą, zawsze lepsze to, niż wydawanie fortuny na nowe ubrania.
- Podziękuj im ode mnie. - Uśmiechnął się delikatnie czarnowłosy.
- Sam im podziękujesz, i to jeszcze dzisiaj. Za dwie godziny idziemy na naradę bojową.
Mężczyzna spojrzał na nią pytająco, przekrzywiając lekko głowę. Dwudziestolatka nie odpowiedziała jednak, a jedynie mrugnęła do niego porozumiewawczo i wycofała się do salonu, milcząc uparcie.
Znając życie, to nie mogło skończyć się zbyt dobrze.
***
Pomimo później pory w jednym z okien w kawiarni paliło się światło, co wskazywało na czyjąś obecność wewnątrz budynku. Po przekroczeniu progu lokalu (który o tej godzinie powinien wciąż być zamknięty) Jamiego i Ellen oblała niepokojąca ciemność. Beżowe blaty w ciemnościach błyszczały błękitnym światłem gwiazd, które wpadało przez właśnie otwarte drzwi i odbijało się od nich. Firanki powiewały delikatnie, poruszane dyskretnymi powiewami wiatru przedzierającymi się przez uchylone okno. Mężczyzna poczuł dreszcz niepokoju powoli przechadzający się wzdłuż jego kręgosłupa i instynktownie chwycił ramię szatynki, obejmując je lękliwie.
Drzwi od magazynu otworzyły się ze skrzypnięciem i w intensywnym świetle z pomieszczenia stanęła wysoka postać, rzucając długi cień na kafelki przy barze. Ellen zmrużyła oczy.
- Taylor? Przestań nas straszyć - zaśmiała się szatynka – Rozumiem, że chcecie wprowadzić klimacik, ale mogłeś po prostu po nas wyjść, wiesz?
Blondyn uśmiechnął się przekornie, rzucił szybkie "tak, wiem, wchodźcie już" i cała trójka wkroczyła do pomieszczenia.
Wewnątrz czekały już na nich Linda i Sam, wygodnie rozłożone na pufach i popijające ciepłe napoje. Oczy blondynki rozbłysnęły radośnie na widok przybyszy, a Linda skinęła im uprzejmie głową, nawet nie przerywając sączenia trunku. Ellen i Jamie usiedli na starej, połatanej sofie, która wydała z siebie ciche syknięcie pod ich ciężarem.
Jamie zaczął rozglądać się z uwagą. Był już raz w tym miejscu, lecz wtedy akurat ucinał sobie tam drzemkę, więc nie pamiętał zbyt wiele. Poza tym, miał wrażenie, że parę rzeczy uległo zmianie.
Magazyn był wyjątkowo przytulnym miejscem, szczególnie późnym wieczorem. Posiadał jedno niewielkie okno, w dodatku niemalże całkowicie zakryte roletą. Tak jak cała kawiarnia był urządzony w ciepłych odcieniach żółci i pomarańczu, lecz w jego przystrojenie włożono o wiele mniej wysiłku; obdarta tapeta i niezbyt gustownie dobrane meble wskazywały na lenistwo dekoratora. Niewielka lampka nocna ustawiona na wieży z drewnianych krat służących za szafkę oraz wiele dywanów ułożonych jeden na drugim dodawało miejscu charakteru. Światło z pokoju niknęło w mroku schodów prowadzących na drugie piętro, będące najbardziej tajemniczym miejscem w całej kawiarni, którego sekrety znali jedynie pracownicy.
CZYTASZ
Oswajanie demona - podręczny przewodnik [korekta]
General FictionTrwa korekta, czyli zamienianie wszystkich szatynów i brunetów miejscami. Dziękujemy za cierpliwość. [13/27] Czy wiesz, jak oswaja się demona? Cóż, Ellen Hamilton też nie. #3 w General Fiction - 15.05.2017 - Dziękuję! --- Opowieść do czytania z przy...