Ellen nigdy jakoś szczególnie nie lubiła zimy. Niestety, nie lubiła też na wpół-roztopionej pluchy, którą uraczyła ją pogoda, gdy zaczęło się ocieplać.
Przedzierała się przez mokre, błotne zaspy, raz po raz kichając. Jasne, mogłaby pojechać autobusem, ale akurat tego dnia wpadła na genialny pomysł przejścia się na piechotę. Czemu nie?, pomyślała.
Cóż, teraz wiedziała, czemu nie. Bo mogło się to skończyć przeziębieniem, dlatego nie. Deszcz ze śniegiem nie sprzyjał dobremu samopoczuciu.
Dotarła do domu przemoknięta, zmęczona i zła. Miała ochotę tylko i wyłącznie na herbatę i długi sen przed telewizorem, ale dorosłość miała dla niej inne plany.
Musiała opłacić rachunki, zrobić obiad, kupić dla mamy parę rzeczy przez internet, wyczesać Wikipedię. Zająć się przygarniętym demonem.
Zajrzała do salonu i zmartwiła się lekko. Jamie siedział na kanapie zawinięty w koc i apatycznie czytał jakiś kryminał. Tak jak poprzedniego dnia. I przez cały poprzedni tydzień.
- Wróciłam, Jamie. - Uśmiechnęła się, mając nadzieję, że przygnębienie mężczyzny był tylko chwilowe. Że może przeczytał jakiś smutny fragment powieści - Jak minął ci dzień?
Szatyn uniósł swój zmęczony wzrok i uśmiechnął się blado. To było udawane szczęście, zauważyła Ellen. Nie mrużył oczu.
- Ach, cześć. Normalnie. Jak zwykle.
Jak zwykle, hm? Czyli jak? Kobieta zmarszczyła brwi.
Nic jej nie mówił. Nigdy nic jej nie mówił. Ellen miała wrażenie, że w ciągu kilku minionych miesięcy stało się coś, co diametralnie zmieniło zachowanie jej współlokatora - nie wiedziała jednak, co to mogło być.
Jamie był inny. Jakby... nieobecny. Zdawał się często wpatrywać w przestrzeń, siedzieć w bezruchu, pozornie nic nie robiąc. Kobieta miała wrażenie, że kilka razy słyszała, jak mówi sam do siebie. Oczywiście, mogło jej się to wydawać. Nie chciała panikować.
Ale co mogła poradzić? Jamie był dla niej ważny. Nic dziwnego, że się o niego martwiła.
Opadła na kanapę, zajmując miejsce obok stóp demona. Włączyła telewizor. Szatyn nawet na nią nie spojrzał.
Próbowała zainteresować się lokalnymi wiadomościami, lecz jej głowę nieustannie zaprzątały inne myśli. Cały czas zerkała na towarzysza, jakby chciała przyłapać go na jakimś nietypowym zachowaniu. Niestety - lub stety - Jamie trwał w bezruchu, usilnie wbijając wzrok w książkę. Po kilku chwilach brunetka zauważyła, że nie śledził tekstu wzrokiem ani nie przewracał stron.
Źle się czuła. Chyba i jej udzielała się wiosenna chandra roztopowa.
- Co dzisiaj robiłeś? - zapytała w nadziei, że uda jej się rozluźnić atmosferę.
- Hmm, nic specjalnego. Trochę czytałem i zmyłem naczynia.
I znowu zapadła cisza.
Ellen zaczęła się wiercić; nie mogła znieść atmosfery, która panowała od pewnego czasu między nią i mężczyzną. Jakby nie mówili sobie prawdy, cały czas coś ukrywali, byli paskudnie nieszczerzy. Oczywistym było, że kobieta nie opowiadała mu o każdym szczególe swojego dnia, ale... tu chodziło o coś innego. Problem w tym, że nie wiedziała, o co dokładnie.
Była zirytowana. Nie wiedziała, czy bardziej na Jamiego, czy na samą siebie.
- Czemu mnie ignorujesz? - wybuchnęła w końcu, czując piętrzącą się w niej frustrację.
CZYTASZ
Oswajanie demona - podręczny przewodnik [korekta]
Genel KurguTrwa korekta, czyli zamienianie wszystkich szatynów i brunetów miejscami. Dziękujemy za cierpliwość. [13/27] Czy wiesz, jak oswaja się demona? Cóż, Ellen Hamilton też nie. #3 w General Fiction - 15.05.2017 - Dziękuję! --- Opowieść do czytania z przy...