13

3.5K 168 18
                                    

Obudziłam się dosłownie leżąc na Grzegorzu. Wstałam z łóżka, tak aby nie obudzić chłopaka. Założyłam kapcie i wróciłam do swojego pokoju. 

- Jakaś zmiana mody? Moda by Krycha? - zapytał przechodząc koło mnie Wojtek.

- Widzisz ubiera mnie najlepszy. - odpowiedziałam śmiejąc się.

Weszłam do swojego pokoju, kierując się w stronę łazienki. Zrobiłam poranną rutynę do tego delikatny makijaż. Ubrałam morelową koszulkę oraz granatową spódnice w białe, delikatne kwiaty. Do tego baleriny a włosy związałam w luźnego koka. Poszłam po Asię i wybrałyśmy się na śniadanie. 

Po śniadaniu moja przyjaciółka wpadła na pomysł, aby pójść do kina. Zgodziłam się. Wróciłam do pokoju, wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy, które włożyłam do torebki. Założyłam okulary i poszłyśmy. Zdecydowałyśmy, że pójdziemy na komedię romantyczną. To mój ulubiony rodzaj filmów.

Po udanym seansie wróciłyśmy do hotelu. Przebrałam się w luźniejsze ciuchy. Było jeszcze sporo czasu do obiadu, więc postanowiłam pójść zobaczyć jak idzie trening chłopakom. Jutro mają mecz z Niemcami, więc życzę im aby wygrali. Niestety trening powoli się już kończył, a kadra powoli się zbierała. Grzesiek przebierał buty, więc dosiadłam się do niego.

- Czemu zwiałaś? - zapytał robiąc smutna minkę

- Nie zwiałam, tylko wróciłam do pokoju się przebrać. - odpowiedziałam delikatnie całując go.

- Wiesz, ślicznie dziś wyglądasz. - powiedział odgarniając moje włosy za ucho. Po raz pierwszy się zarumieniłam przy nim. Dziwne. - I w tych rumieńcach ci do twarzy. - dodał uśmiechając się. 

- Dobra chodźcie, wracamy. - wtrącił się Lewy. 

- Chodź. - powiedziałam łącząc nasze dłonie. 

W drodze powrotnej rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Jadłam także batonika od Ani, którego dostałam od Grześka bo on ich nie lubi. Mi tam one smakują... Do hotelu wróciliśmy idealnie na obiad. 

Obiad był z przepisu Lewandowskiej. Prawie wszyscy nie ruszyli tego posiłku, tylko Robert jadł ze smakiem. Wróciliśmy do pokoi, ale długo nie byłam sama, bo przyszła do mnie Asia. Zapytała czy pójdziemy na plaże. Niechętnie się zgodziłam, niechętnie bo byłam strasznie głodna. Po tym jak z pokoju wyszła przyjaciółka, wszedł Arek.

- Idziesz z nami na kebaba? - zapytał.

- Z nieba mi spadłeś. Pewnie, że tak. - uśmiechnęłam się. 

- Z nieba to może nie, ale z pokoju obok. - zaśmiał się. 

- Dobra chodź, bo chłopaki zaraz zaczną coś podejrzewać. - powiedziałam i wyszłam z pokoju a zaraz za mną Milik. 

- Miałyśmy iść na plażę. - powiedziała nieco zasmucona Asia. 

- Przepraszam ale lecę z chłopakami na kebaba. 

- No dobra. - odpowiedziała niemiło. 

Byliśmy już przy budce z kebabami. Nie powiem nawet dobry był. Postanowiliśmy się przejść jeszcze po plaży. Asia mogła pójść z nami. Uwielbiam spędzać czas w towarzystwie chłopaków. Przy nich nigdy nie ma nudy. Wróciliśmy w świetnych humorach do hotelu. Niestety on mi się szybko popsuł, kiedy zobaczyłam Asię wychodzącą ze swojego pokoju z walizką.

- Gdzie ty idziesz? - zapytałam zdziwiona.

- Wracam do Warszawy. - odpowiedziała.

- Dlaczego? - ponownie zapytałam.

- Nie jestem ci do niczego potrzebna, świetnie się bawisz w towarzystwie chłopaków. Nie przeszkadzaj sobie i wracaj do nich. - powiedziała niemiło.

- Ale... - nie dokończyłam bo się wtrąciła.

- Narka, nie dzwoń, nie pisz. Idź się wyżalić Grzesiowi.

Nie odpowiedziałam już nic tylko jak najszybciej poszłam w stronę pokoju. Jak ona mogła. Zamiast cieszyć się z tego, że jestem w końcu szczęśliwa robi takie świństwo. Łzy zaczęły mi spływać po policzku. Szybko je otarłam kiedy usłyszałam, że ktoś wchodzi.

- Zuza idziesz grać z nami w fifę? - zapytał Arek. - Ty płaczesz, co się stało? - usiadł obok mnie.

- No bo pokłóciłam się z Aśką. Uznała, że więcej czasu spędzam z wami i wróciła do Polski. - powiedziałam pociągając nosem.

- Nie martw się. Na pewno znajdziesz jakąś przyjaciółkę. - pocieszał mnie. - Poza tym gdyby ona była prawdziwą przyjaciółką to by to zrozumiała.

- Wątpię, żebym poznała jakaś fajną osobę. - powiedziałam.

- A Wojtek? Dobrze się dogadujecie. - zdziwił się.

- Niby tak, ale wiesz czasami boję się mu czegoś powiedzieć, bo może wyglądać to Grześkowi. - oznajmiłam.

- No to ja? - zaśmiał się.

- Ty? - również się zaśmiałam.

- No. - uśmiechnął się.

- No dobra. Ale jak coś powiesz Grzegorzowi to nie żyjesz. - powiedziałam i przytuliłam Milika.

Bardzo wam dziękuję za 3k wyświetleń i 300 gwiazdek.
Jesteście najlepsi💞
Rozdziały będą co dwa dni, bo chcę jeszcze trochę nacieszyć się wakacjami.😉

Dawny Przyjaciel ||Krychowiak Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz