-Dobra,to gdzie idziemy przed imprezką?-spytałem,idąc obok Briana i Olivii.
-Idziemy kupić coś do żarcia a potem możemy iść już na imprezę.-odpowiedział brunet.
-Spoko,do jakiego sklepu idziemy?
-Możemy iść do Galerii potem do H&M,Sinsay,Empik..-Zaczęła wymieniać blondynka.
-Stop,stop,stop-przerwał jej chłopak-nie mamy tyle czasu.Kupimy jakieś napoje,chipsy i idziemy.
-Ale ja chciałam..
-Kiedy indziej-znów jej przerwał,przewracając oczami.W sklepie włożyłem do koszyka dwie paczki chipsów i trzy energetyki,po jednym dla każdego z naszej trójki.
Brian dołożył jeszcze paczkę papierosów i podeszliśmy do kasy.
-Dowód osobisty?-zapytała kasjerka,żująca gumę.
-Po co?-odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
-Papierosy są od 18 lat,a ty wyglądasz na 13-wywróciła oczami,pokazując paczkę papierosów.
-Mam 18-skłamałem.
-Dowód.-powiedziała oschle.
-Nie mam-prychnąłem śmiechem.
-To papierosów tez nie będziesz miał-odłożyła pudełeczko na bok.
Skasowała resztę zakupów,chowając je do siatki.
-Należy się 23 złote i 99 groszy-wyciągnęła dłoń po pieniądze.Podałem jej 20-złotowy banknot i 5-złotową monetę.
-Mogę być winna grosika?-zapytała podając mi resztę.
-Nie-odpowiedziałem,uśmiechając się sarkastycznie.Wziąłem siatkę z zakupami i wyszedłem na zewnątrz do znajomych.
-Nie sprzedała nam fajek-poinformowałem.
-Trudno,kupi się coś od kogoś u Jake'a na imprezie.-wzruszył ramionami Brian.
-O nie!Ty musisz z tym skończyć-popchnęła go lekko Olivia-Leo ty też..
"A ty powinnaś skończyć z wypychaniem se stanika skarpetkami"-pomyślałem.Chciałem powiedzieć to na głos,ale nie chce awantury przed melanżem.Brian zapukał trzy razy do domu Jake'a.Już na podwórku było słuchać dudniącą muzykę w środku i głośne rozmowy nastolatków.
-Cześć-otworzył nam Jake-Brian,widzę,że przyszedłeś z dziewczyna..-rozbierał ją wzrokiem.
-Tak,z moją dziewczyną-podkreślił,obejmując ją ramieniem.
Weszliśmy do środka.Od razu poczułem zapach alkoholu i dymu.
Brian z Olivią poszli gdzieś razem,pewnie się lizać.Stałem jak słup na środku pomieszczenia,rozglądając się.Nie znałem kompletnie nikogo.
W końcu postanowiłem się ruszyć.Skierowaniem się do kuchni,gdzie zauważyłem Jake'a.
-Hej,macie jakieś piwo?-zapytałem go.
-Tak,w lodowce-wskazał na urządzenie.Podszedłem do niego,otwierając drzwiczki.Cała lodówka była zapełniona alkoholem.
Włożyłem do niej rękę,wyjmując pierwsze,lepsze piwo.Otworzyłem puszkę i usiadłem na kanapie,która była pusta.Pilem powoli alkohol,wsłuchując się w muzykę,a po chwili poczułem jak kanapa uginają się pod czyimś ciężarem.
Przekręciłem lekko głowę w prawa stronę,aby zobaczyć kto koło mnie usiadł.Siedział tam wysoki blondyn.Miał białą koszulkę na krótki rękaw i białe rurki.
Boże,jakie on na chude nogi..
-Charlie-wyciągnął dłoń w moim kierunku.
-L-Leondre-Zająkałem się,gdy zobaczyłem jego niebieskie tęczówki i podałem mu rękę,lekko ściskając.
-Miło mi cię poznać,Leo-O Boże on zdrabnia moje imię.
Opanuj się Leondre
-Mi ciebie też,miło poznać-uśmiechnąłem się do niego,puszczając jego dłoń.
-Jesteś tutaj sam?-zapytał.
-Nie,przyszedłem z przyjacielem i jego dziewczyną,ale się gdzieś ulotnili.
-Ja podobnie..A tak by the way (a tak swoją drogą) to nie jest ci za gorąco w tej czapce?-spojrzał się na mnie pytająco.
-Yyy-szczerze to jest,ale fryzura ważniejsza-nie,jest okay.
-Na pewno?Bo jest tu dość ciepło-zaśmiał się.
-Tak-zachichotałem.Po chwili usłyszałem za mną znajomy głos.Odwróciłem się i zobaczyłem Tilly gadającą z Emmą i Eddiem.Co ona robi na takiej imprezie?-Sorry na chwilę-przeprosiłem blondyna.Wstałem z kanapy i podeszłem do brunetki.
-Co ty tu robisz?-zapytałem,odpychając ją na bok.
-L-Leo?-była przerażona moim widokiem.
-Tak,to ja.Co ty robisz na takiej imprezie?!Nie jesteś za młoda?
-Sorry,Leo..-wywróciła oczami,pijąc coś z plastikowego kubeczka.
-Co to jest?-wyrwałem jej napój z ręki.
-Woda debilu..-przeskakiwała z nogi na nogę.Napiłem się tej z kubeczka i okazało się,że Matilda nie kłamała.
-Dobra,przepraszam..Jestem przewrażliwiony...-oddałem jej własność.
-Właśnie widzę-poprawiła swoje włosy.
-Ale i tak wracaj do domu.
-Chyba oszalałeś,że będę się ciebie słuchać!
-Chyba oszalałaś,żeby tu przychodzić..Zobaczymy czy mamy się posłuchasz jak do niej zadzwonię.-wyjąłem telefon z kieszeni.
-Zobaczymy co zrobisz jak ja zadzwonię do taty-popatrzyła na mnie z chytrym uśmiechem.
-I co mu powiesz? Że karze ci iść do domu?
-Że pijesz piwo.-wskazała na moją puszkę,którą trzymałem w lewej ręce.
-Dobra.Udam,że cię tutaj nie widziałem a ty mnie,okay?-przestraszyłem się ojca.Wiedziałem,że by mi się od niego oberwało i byłby zdolny tutaj wparować.
-Okay..
-Tylko nie rób nic głupiego-pogroziłem jej palcem,po czym wróciła do swojego towarzystwa.
-Leo?Coś się stało?-usłyszałem za sobą głos Charliego.Odwróciłem się w jego stronę,a w jego oczach widziałem zaniepokojenie.
-Nie,nic się nie stało..-podrapałem się po karku-Masz może papierosa?-zapytałem.Zawsze paliłem,kiedy byłem zdenerwowany.
-Nie-zaśmiał się-ja nie pale i ty też nie powinieneś...-pokręcił głową.
-Nie jesteś moją matką-roześmiałem się,a po paru sekundach blondyn dostał sms.Wyjął swój telefon z kieszeni i przeczytał wiadomość.
-Wiesz co?Ja już muszę lecieć,ale..-wyjął karteczkę z kieszeni spodni,podając mi ją-tu masz mój numer-uśmiechnął się,pokazując szereg białych zębów.
-Ty tak zawsze nosisz przy sobie karteczki z numerem?-schowałem ją do kieszeni.
-Nigdy nie wiadomo kogo spotkam-uśmiechną się pedofilsko,po czym mnie ominą i poszedł w stronę wyjścia.
W sumie mógłbym się z nim zakolegować..
-------------------------------------
Wiem,że nudny ale czasem takie muszą być XD
Zapraszam do gwiazdek i strefy komentarzy XDDDD
CZYTASZ
Na Dwa Fronty|L.D|Chardre|
FanfictionLeondre jest przystojnym 16-letkiem. Każda dziewczyna w szkole na niego leci. Jest kapitanem drużyny, przez co jest popularny. Kiedy spotyka wysokiego blondyna, wszystko się zmienia. Leondre zrozumiał, że pociągają go chłopcy. Brunet nie dopuszcza d...