Rozdział 3 - Przyjaciel "kolegi"?

417 32 10
                                    

SooYoung POV

Sehun patrzył na nas bardzo zdziwiony. Prawdopodobnie nie wiedział, jak ma się zachować. pewnie gdybym to ja znalazła się w takiej sytuacji, również nie wiedziała bym co zrobić.

- Nie znam tego człowieka, nie wiem kim jest, jak się nazywa ani ile do cholery ma lat, ale nie da się ukryć, że to dupek jakich mało. - powiedziałam na jednym wdechu. 

- O mnie mówisz?! Yah, jeszcze słowo i zostanę damskim bokserem! - warknął zirytowany chłopak.

- Piąstki i tak masz jak baba, więc równie dobrze mogę się z tobą zmierzyć - prychnęłam niezadowolona. Tego dnia los naprawdę się na mnie mścił..

- Sehun, trzymaj mnie, bo jak ją dorwę, to zabiję. - warknął rozjuszony mężczyzna.

- Przestańcie! Czy ktoś może mi z łaski swej wyjaśnić, skąd wy się znacie?! - Sehun nie wytrzymując już napięcia, krzyknął rozzłoszczony.

Po słowach Sehuna jego przyjaciel wyjaśnił mu, co dzisiaj między nami zaszło. Oczywiście podkoloryzował swoją wersję wydarzeń, żeby nie wyjść na gnojka, którym aktualnie jest. Sehun w skupieniu wysłuchał jego słów, jedynie co jakiś czas przytakując głową.

- Czyli oblałeś SooYoung gorącą kawą, ale zrobiłeś to tylko i wyłącznie dlatego, że się potknąłeś?

- Tak, to naprawdę był wypadek i - Sehun nie dał koledze dokończyć, a zamiast tego wymierzył w tył jego głowy siarczysty cios z otwartej dłoni. Zaraz po tym zbliżył się do mnie i pociągnął dekolt koszulki, którą miałam na sobie w dół, na co ja jedynie odepchnęłam jego ręce.

- Yah, za co to?! - wrzasnął oburzony Jongin. Jego pytanie zostało jednak zignorowane, a Sehun zmierzył mnie przenikliwym wzrokiem.

- Nie poparzyłaś się mocno? Został jakiś czerwony ślad, lub coś w tym stylu? Dobrze się czujesz? Nie jest ci słabo albo..- 

- Sehun - przerwałam mu, wypowiadając spokojnie jego imię, by zwrócić na siebie jego uwagę - Jest dobrze. Nic mi nie jest. - wysoki chłopak przyglądał się nam, wytrzeszczając oczy. Sehun opadł z ulgą na kanapę i zamknął oczy. 

- Jongin, przysięgam, że gdyby zostało w tym miejscu chociażby milimetrowe, czerwone kółeczko, to wywaliłbym cię przez szybę, zanim byś się zorientował. - Jego słowa były kompletnie bezsensowne, jednak mówił to z taką powagą, że nikt nie odważyłby się zakwestionować jego wypowiedzi.

Chłopak spojrzał na niego, nie wiedząc co powiedzieć.

- A przypominam, że to zasrane czternaste piętro - dodał oschle - Przeproś. Przeproś, zanim naprawdę zacznę rozważać pomysł wyrzucenia cię przez okno.

Chłopak stał przez chwilę bez słowa, jakby rozmyślając, co powinien zrobić. 

- Przepraszam. - wydukał w końcu. Wiedziałam, że sprawiło mu to trud. Był nadzwyczaj dumny, więc doceniłam jego "starania". Kiwnęłam lekko głową, co miało oznaczać przyjęcie przeprosin, po czym skierowałam się do sypialni Sehuna. I tak chcieli o czymś porozmawiać, a ja nie miałam ochoty się wtrącać. Około północy usłyszałam ich kroki, kierujące się do drzwi wyjściowych. Zaraz po tym Sehun przyszedł do sypialni i zapalił światło, które zmusiło mnie do zmrużenia oczu. Chłopak stanął nad łóżkiem, na którym leżałam i spojrzał mi w oczy.

- Rozbieraj się - powiedział z pełną powagą.

- Wal się. - odpowiedziałam równie sztywno.

- Soo, ja nie żartuję. Pokaż mi miejsce, na które Jongin wylał kawę. Chcę się tylko upewnić, że nie został tam żaden ślad. - westchnął, siadając obok mnie na łóżku.

- Powiedziałam ci, że nie ma żadnego śladu, więc daj temu spokój. Wiesz dobrze, że nie kłamię.. - jęknęłam, przykładając poduszkę do twarzy

- Ahn SooYoung, ty niewdzięczny bachorze, ściągaj tą koszulkę, zanim sam to zrobię! - krzyknął niezaprzeczalnie ZA głośno. Zdenerwowana jego natarczywym zachowaniem, podniosłam się ze swojej dotychczasowej pozycji i uklęknęłam na łóżku. Lewą rękę włożyłam pod T-shirt, zakrywając piersi, a prawą uniosłam go do góry. 

- Zadowolony?! - krzyknęłam równie głośno. Sehun dokładnie przyjrzał się potraktowanemu wrzątkiem miejscu. Delikatnie dotknął dłonią jedno miejsce, które prawdopodobnie było zaróżowione. Czułam tam lekkie pieczenie. Automatycznie opuściłam koszulkę na dół, odpychając tym samym rękę Sehuna.

- Wystarczy? - zapytałam z wyrzutem.

- Ta.. - przytaknął chłopak. 

Nie minęła długa chwila, a Sehun znalazł się na łóżku tuż obok mnie, po tym jak zgasił światło w pomieszczeniu. 

- Mój przyjaciel się żeni. - oznajmił bez przejęcia.

- Żartujesz sobie? Która by go chciała? - prychnęłam, nie dowierzając.

- Nie Jongin, on mnie tylko poinformował. Chodzi o kogoś innego. Ma podobną sytuację do twojej. Tak samo jak ty, nie chce ślubu.

- Nie mówiłam, że go nie chcę. - powiedziałam zwięźle.

- Nie musiałaś mówić, żebym to wiedział. To bardziej niż oczywiste - odrzekł, odwracając się w moją stronę. 

Zbyt dobrze mnie znasz

- Nie jest tak źle. Wiesz dobrze, że ślubu "z miłości" i tak bym nie wzięła - zaśmiałam się - To jest jakaś alternatywa. - dodałam. Nim się obejrzałam, Sehun oplótł moje ciało swoimi ramionami i przytulił do siebie.

- Moja mała dziewczynka tak szybko dorasta! - Jęknął jak matka, która ma wydać swoją córkę za mąż. Zaczął tarmosić moje włosy, a ja nie mogłam nic poradzić na wydobywający się z moich ust śmiech. Wydaje mi się, że Sehun jest jedyną osobą, która kiedykolwiek mnie taką widziała. No cóż, oprócz niego - Jeśli ten gnojek nie będzie cię traktował tak, jak na to zasługujesz, obiecuję, że magicznie zniknie, dokładnie tak jak zmarszczki twojej matki po botoksie.  

Mimowolnie zaczęłam się śmiać. Sehun dobrze wiedział jak poprawić mój humor. Znał mnie lepiej, niż moja własna matka. Chociaż.. to nie jest zbyt dobry przykład. Przypadkowy człowiek znał mnie lepiej od tej kobiety. 

Dość długo rozmawialiśmy tej nocy. Nie pamiętam, jaki temat był ostatni.  Nie wiem nawet, kiedy zasnęłam. Rano zjedliśmy razem jakieś śniadanie na szybko, wyszykowaliśmy się na zajęcia uniwersyteckie i obydwoje opuściliśmy mieszkanie. Sehun podwiózł mnie do miejsca, w którym poprzedniego dnia zostawiłam swój samochód. Dzień zapowiadał się dość słonecznie jak na wrzesień, więc nie miałam obaw. Do weekendu każdy mój dzień wyglądał tak samo. Uniwersytet, firma, dom. Schemat powtarzał się w kółko. Przynajmniej w sobotę mogłam pospać dłużej i odprężyć się w łóżku. Około godziny jedenastej zeszłam do kuchni na śniadanie. Służba nie mogła sprzątać w moim pokoju, a śniadania miałam przygotowywane tylko wtedy, kiedy sama nie miałam czasu na ich zrobienie. Dzisiaj osobiście przygotowałam dla siebie owsiankę z owocami, którą postanowiłam zjeść w swoim pokoju. Nie miałam najmniejszej ochoty się ubierać w nic innego jak dresowe spodnie i luźna koszulka. Idealny outfit na sobotę. Sporo czasu minęło mi właściwie na niczym. To było piękne. Minęła godzina szesnasta, a ja wciąż nie zrobiłam tego dnia kompletnie nic. Poczułam się z lekka spragniona, więc ponownie ruszyłam do kuchni po wodę. Kiedy wzięłam już małą butelkę z lodówki, zobaczyłam przed sobą kogoś, kogo w tym czasie absolutnie się nie spodziewałam. 

- Wyglądasz okropnie. Gorzej, niż sądziłem.. - powiedział mężczyzna zdegustowanym głosem.

Just say "YES"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz