Rozdział 6 - Bojąc się przeszłości.

404 33 5
                                    

    SooYoung już po krótkiej chwili oderwała się od chłopaka i spuściła wzrok, patrząc na swoje buty. Czuła się żałośnie i nie wiedziała co ma powiedzieć, by nie upokorzyć się jeszcze bardziej. Nienawidziła tych chwil słabości z całego serca. Istniała na tym świecie tylko jedna osoba, której ufała i która potrafiła ją uspokoić. Był to Sehun i tylko on miał szansę dowiedzieć się, jaka jest prawdziwa Kim SooYoung, która ujawniała się tylko wtedy, kiedy byli sami. Bardzo nie podobała jej się wizja proszenia o pomoc Chanyeola, czyli chamskiego aroganta, który - jak to dzisiaj udowodnił - najpier mówi, potem myśli.

~*~

    Sehun błąkał się z jednego w drugi kąt pomieszczenia, w którym się znajdował. Był w domu już od ponad godziny, a wciąż nie mógł spokojnie usiąść. Bał się. Bał się jak chyba jeszcze nigdy, o swoją najdroższą "koleżankę". Czuł się bezradny w całej tej sytuacji i winny, że nie zatrzymał Chanyeola, gdy ten przesadzał ze słowami i-

     Jego rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Wolnym krokiem podszedł do wejścia, spoglądając przez wizjer. Na nic mu się to jednak zdało, gdyż na holu nikt nie zapalił światła. Nie śpiesznie otworzył drzwi, dostrzegając przed nimi SooYoung, która wyglądała tak, jakby wskoczyła w pełnym ubraniu do basenu, a za nią Parka. To był widok, którego się zdecydowanie nie spodziewał. Nie analizował jednak całej tej sytuacji zbyt długo, gdyż poczuł, jak drobne piąstki zaciskają się na materiale jego koszulki. Bez słowa mocno przytulił dziewczynę do siebie, by móc poczuć ją blisko. Jakby to miało dać mu pewność, że jest całkowicie bezpieczna.
       Park przyglądał się całej sytuacji z niezbyt urodziwym wyrazem twarzy. Cudem namówił ją na podróż z nim w jednym samochodzie, pomimo tego, że deszcz już ustał, a Sehunowi sama pchała się w ramiona. Nie był zazdrosny, absolutnie nie. Po prostu czuł się jakby przegrał, a przecież Park Chanyeol nigdy nie przegrywa.

     Yeol i Sehun siedzieli w kuchni, gdy SooYoung brała gorący prysznic, by nie dopuścić do przeziębienia. Myśli wyższego wciąż krążyły wokół nietypowej dziewczyny.

- Dlaczego ona taka jest? - zapytał po chwili Park. - Co się stało, że tak się zachowuje? - Jego pytania nie były kierowane dobrocią serca czy chęcią pomocy drugiej osobie. On raczej traktował Soo jak nietypowy okaz w ZOO, który dotąd jest jeszcze nie zbadany.

- Nie będę o tym mówił. Jeśli Soo zechce ci powiedzieć, zrobi to prędzej czy później. - odparł chłodno Sehun.

- Co ty masz z tym "Soo"? Ona się nazywa SooYoung - Mężczyźnie przeszkadzało w dziewczynie dokładnie wszystko, nawet jej imię. Nie zamierzał kryć się z tą nienawiścią nawet przy ich wspólnym przyjacielu, chociaż może lepszym określeniem byłoby "koledze".

- Ty masz na imię Chanyeol, a chyba wszystkie twoje byłe, używały jakiegoś pieprzonego "Channie" - odburknął młodszy, czując, jak narasta między nimi złość. Taka typowa, szczeniacka złość. Zazwyczaj jej przyczyną było zwykłe szukanie guza.

- Co ty masz do moich byłych?! - Oburzył się sir arogant.

- A co ty masz do Soo?!

- A co wy macie do ciszy? - dziewczyna wyszła z łazienki, ubrana standardowo w za duży jak na nią T-shirt Sehuna. Jej ton ponownie był oschły i bez emocjonalny.

Powróciła SooYoung.

- Ja mam już dość krzyków na dzisiaj. - dodała, mierząc dwójkę wzrokiem. Słyszała całą ich rozmowę. Idealnie wyczuwała niechęć w głosie Yeola, co tylko bardziej ją denerwowało. Ta pycha i jego cholerna duma, którą unosił się na każdym kroku. Był nie do wytrzymania.

- Jesteś głodna? - Sehun zadał to pytanie, nagle łagodniejąc, na sam widok dziewczyny. Ta niewzruszona twarz dawała mu znak, że już wszystko jest dobrze. Chan aż lekko skrzywił się na słowa przyjaciela. Sehun nigdy nie był wobec niego tak miły, właściwie wcale nie należał do uprzejmych osób.

Just say "YES"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz