Rozdział 8 - W obliczu samotności.

373 34 2
                                    


- Dasz sobie radę? Może jednak powinienem zostać z tobą? - troska Sehuna była rozczulająca. Zadawał dziewczynie masę pytań podczas rozmowy telefonicznej. Nigdy nie spędził świąt z SooYoung, bo ta zawsze wyganiała go do rodziców. Sama natomiast tłumaczyła, że nie jest to dla niej w żaden sposób wyjątkowy dzień, choć prawda była inna.

- Sehun, przestań zadawać co chwilę te same pytania. - zawodziła do głośnika telefonu. Był to dwudziesty czwarty grudnia, około godziny szesnastej. SooYoung siedziała teraz w swoim gabinecie, wewnątrz firmy. Większość pracowników była już dawno w swoich domach lub przytulnych restauracjach, obchodząc ten dzień z rodziną lub ukochaną osobą. Dziewczyna ta jednak nie miała z kim spędzić świąt, więc co jej szkodziło zostać dzisiaj w pracy? Przynajmniej mogła się na coś przydać i spożytkować swój czas. Mimo jej zapewnień, Sehun wciąż nie dawał za wygraną. - Niedługo się przebiorę i przyjedzie po mnie Chanyeol, więc nie martw się tyle. - westchnęła przeciągle. Jej kolega był zadziwiająco uparty. - Ty już u rodziców?

- Ah, tak. Kazali cię pozdrowić..

- Wesołych Świąt SooYoung! - w tle dało się usłyszeć roześmiany głos pani Oh, która swoją drogą, była niesamowicie przyjemną kobietą.

    Na początku znajomości z Sehunem, dziewczyna była wciąż bardzo skryta i niechętnie o sobie mówiła. Któregoś razu, chłopak zaprosił ją do swojego domu, by mogli wykonać projekt na zajęcia biologiczne - konkretnie genetykę. Po spotkaniu jego rodziców, SooYoung nie mogła uwierzyć w to, że są to właściciele sporej firmy, która od kilku lat prosperuje w sposób nienaganny. W przeciwieństwie do jej matki, oboje byli przemili. Pani Oh, często narzekała w obecności Ahn, na swojego zbyt przebojowego syna i męża bałaganiarza.
     Mimo nieco tajemniczego charakteru Soo, bardzo ją lubiła. Zwłaszcza widząc, jak jej syn się przy niej zmienia. Wbrew pozorom, Sehun wcale nie był takim kochanym i troskliwy mężczyzną, jakim stawał się przy SooYoung. W liceum był bardzo popularny i sporo rozrabiał. Dziewczyny miewał po dwa, trzy tygodnie. Gdy mu się znudziły, wymieniał je, jak przestarzałe zabawki.
     To samo miało stać się z Soo. Była dość rozpoznawalna w szkole, przez swoje chłodne nastawienie. Z nikim się nie spoufalała i nie nawiązywała bliższych znajomości. Do tego jej przenikliwy wzrok, którym traktowała wszystkich wokół siebie. Sehun założył się z kolegami, że najzwyczajniej w świecie "zaliczy" nietypową dziewczynę. I naprawdę miał zamiar to zrobić, do pewnego zdarzenia, ale o tym kiedy indziej..

- Wesołych Świąt, pani Oh! - krzyknęła wesoło dziewczyna, czując, jak na jej twarz wpływa szeroki uśmiech.

   Uwielbiała tych ludzi.

- Sehun, muszę już kończyć,  bo nie zdążę się przygotować. - westchnęła przeciągle, gdzieś tam w środku czując wyrzuty sumienia, za okłamanie kolegi.

- Dobra, dobra. Tylko nie objadaj się za dużo, bo brzuch ci urośnie. - chłopak rzucił swoją kąśliwą uwagę.

- I tak będę dobrze wyglądać.
- Tylko przy mnie. Blask mojej zajebistości cię oświeci, więc nie będziesz wyglądała źle, nawet w moich szarych dresach i czarnej koszulce
- Wyglądam w nich zjawiskowo.
- Wyglądasz jak zwykła dresiara.
- Podobam ci się, przyznaj.
.
.
.
- Bardzo - przyznał w końcu chłopak, po szybkiej wymianie zdań. Obydwoje głośno parsknęli śmiechem do telefonów, zastanawiając się nad własną głupotą.

- Do zobaczenia, Sehun. - dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem.

- Tak, do zobaczenia. Wesołych Świąt, SooYoung.

- ...Wesołych Świąt.

    Tym drobnym akcentem zakończyła się ich rozmowa telefoniczna. Dziewczyna rozłożyła się na biurowym, skórzanym fotelu, podziwiając samą siebie. Jak to możliwe, że aż tak dobrze opanowała zdolność kłamania, że nawet Sehun daje się na to nabrać? Jednak co ważniejsze... ona sama wierzyła w swoje oszustwa. Przez chwilę miała ochotę podejść do szafy, by wybrać stosowne ubrania na wieczór z Yeolem. Dopiero po zakończeniu połączenia spostrzegła, że wciąż siedzi na tym samym fotelu, w tym samym biurze, na tym samym piętrze, w tej samej firmie, na tym samym, niesprawiedliwym świecie. Przecież Chanyeol najpewniej jadł właśnie kolację w towarzystwie jakiejś pięknej kobiety, której SooYoung nie dorastała do pięt.

Just say "YES"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz