- Sehun jest w szpitalu. - powiedziała pospiesznie dziewczyna, mając wrażenie, że jej głos zaraz się załamie.
- Do samochodu. - warknął ostro Yeol. Nie było czasu na zbędne czułości; oboje musieli znaleźć się jak najszybciej w szpitalu.
Wsiedli do samochodu, by już po chwili gwałtownie ruszyć z podjazdu domu. Droga do szpitala zajęła jedynie kilkanaście minut, ale był to jeden z najgorszych momentów w ostatnich tygodniach.
Ta niepewność ich dobijała.
Gdy w końcu przekroczyli próg szpitala, oboje ruszyli szybkim krokiem do jednego z okienek.
- Oh Sehun, niedawno musiał zostać przywieziony. - wydyszał Park, patrząc w oczy dość młodej kobiety, która zajmowała się udzielaniem informacji. Nic nie powiedziała. Spojrzała jedynie na komputer, wpisując coś na czarnej klawiaturze.
- Nie ma nikogo takiego. - odparła bez emocji.
- Jak to nie ma?! - zbulwersował się Yeol, dokładnie wiedząc, że to z tego szpitala dzwoniono do Soo. - OH SEHUN. - przeliterował wyraźnie. - Niech pani sprawdzi raz jeszcze, proszę.
- Ah! pan Park? - zapytała nieco starsza kobieta, wychodząc zza regału. - To ja dzwoniłam. Proszę się udać na trzecie piętro, pokój numer trzysta siedem. - uśmiechnęła się nieznacznie, wskazując dwójce drogę do wind.
- Dziękuję. - odparł szybko Chanyeol i łapiąc dłoń Soo, pobiegł we wskazaną stronę.
Trzecie piętro.
SooYoung wyszła z windy zaraz za Parkiem, jednak jej nogi odmawiały współpracy. Wiedziała, że musi dojść do wskazanego pokoju, ale bała się tego, co tam zastanie.
A co, jeśli stało się coś strasznego?
Nie było jej jednak dane dwa razy się zastanowić, gdyż Yeol uparcie ciągnął jej rękę za sobą. W końcu dotarli pod drzwi wyznaczonej sali. Park przez chwilę się zawahał przed wejściem i gdy już miał nacisnąć klamkę, ktoś ułożył dłoń na jego ramieniu.
- Już jesteście? - zapytał Sehun.
Sehun.
Oh Sehun.
Cały i zdrowy, przynajmniej fizycznie.
- Co do... - wydusił z siebie Park, wytrzeszczając zdziwione oczy, co jedynie rozbawiło niższego.
- No co? - uśmiechnął się, wzruszając ramionami, jednak po chwili mina mu zrzedła, gdy poczuł siarczysty cios na swoim prawym poliku, którego autorką była sama SooYoung.
- Kretyn. - szepnęła cicho, wymijając chłopaka po drodze. Była wściekła. Omal nie dostała zawału, przez strach, który wywołał w niej telefon ze szpitala, a idiota, który spowodował całe zamieszanie, stoi i śmieje się, jak gdyby nigdy nic.
Dziewczyna wykonała kilka kroków w przód i niespodziewanie się zatrzymała. Odwróciła się w stronę dwójki i z mokrymi policzkami podbiegła do Sehuna, wtulając się w jego tors.
- Myślałam, że umrę ze strachu! - załkała, nie mogąc powstrzymać łez cisnących jej się na policzki. Oh objął ją i przytulił, będąc złym na siebie, że doprowadził dziewczynę do płaczu.
Chanyeol na tę chwilę odwrócił głowę w bok, by nie musieć patrzeć na tę scenę. Wciąż nie był w stanie przewidzieć, do czego popchnie go jego zazdrość. Nie miał zamiaru jednak czekać w nieskończoność, więc słysząc, że oddech Soo w końcu się uspokoił, postanowił zakłócić tą uroczą scenkę.
CZYTASZ
Just say "YES"
FanfictionGdy samotność staje się zbyt przytłaczająca, a posiadanie ludzkich uczuć współistnieje z odczuwaniem fizycznego jak i psychicznego bólu. Czyli zaaranżowane małżeństwo obarczone piętnem filofobii wywołanej traumą pochodzącą z deszczowego dnia...