- Pani Park, pan Park prosił panią do siebie. - powiedziała jedna z pracownic. Była młoda, miała może około dwudziestu lat. Na pewno była młodsza od Ahn; zapewne stażystka.
- SooYoung wystarczy. Naprawdę chce ci się bawić w te wszystkie oficjalne bzdety? - zaśmiała się Soo. Była tego dnia w wyjątkowo dobrym humorze, choć sama nie do końca znała przyczynę swojego zachowania.
- To, uhm...- odchrząknęła młodsza. - Pan Park prosi cię do siebie, SooYoung. - oznajmiła z nieśmiałym uśmieszkiem grającym na jej ustach. Nie spodziewała się tak miłego, a przede wszystkim swobodnego zachowania żony swojego szefa, ale było to miłe zaskoczenie.
- Świetnie. - odparła wesoło, wstając ze swojego miejsca.
- Ah, jeszcze... - zawahała się stażystka. - Masz może jakieś rady dla nowicjuszy? - zapytała, wstydliwie spoglądając na swoje czarne półbuty. Soo zastanowiła się chwilę, po czym pochyliła się nad uchem młodszej.
- Jeśli kiedykolwiek będzie ci kazał zrobić sobie kawę, jakbyś była jego służącą, dodaj do niej górę cukru. Nienawidzi go. - uśmiechnęła się złowieszczo. - W razie co, zwal na mnie.
Ahn szybkim krokiem oddaliła się, pozostawiając zdziwioną dziewczynę samą. Tym razem pomagała w innym dziale, więc aby dostać się do gabinetu Yeola, musiała pokonać windą cztery kolejne piętra. Minęła również dział, w którym pomagała jeszcze dzień wcześniej, śląc wszystkim głośne powitanie.
- Pani Park, co z nową serią maseczek w płachcie? - zapytała jedna z pracownic, podbiegając szybko do przechodzącej przez pomieszczenie Ahn.
- Za trzy dni wypuścicie spot reklamowy, reszta jest już ustalona. - odparła spiesznie. Po drodze odpowiedziała na jeszcze kilka innych pytań, w końcu dochodząc do drzwi, które były jej celem. Zapukała, używając do tego jednego palca i delikatnie naciskając klamkę, weszła do środka.
Chanyeol stał z telefonem przy uchu, opierając jedną z dłoni o swoje biodro. Zwrócony byl bokiem do Soo, obserwując ze skupieniem na twarzy panoramę miasta. Brwi ściągnięte w konsternacji, włosy postawione, a rękawy białej koszuli podwinięte do łokci. SooYoung chwilowo się rozmarzyła, nie mogąc znaleźć nic, co nie podobałoby jej się w tym mężczyźnie. A gdyby tak ta koszula była rozpięta i...
Chwila, co?
Ahn gwałtownie zakryła swoje usta, czując, jak jej policzki stają się coraz cieplejsze. Jak mogła myśleć w ten sposób?! Przecież nie powinna postrzegać w ten sposób kogoś, kto jest jej obojętny.
Przynajmniej powinien być.
Park zakończył połączenie, spoglądając na dziewczynę. Przeczesał dłonią swoje włosy, opierając się tyłem o brzeg biurka.
- Coś ty taka czerwona? - zapytał z uśmieszkiem, krzyżując ręce na piersi. W tym samym momencie SooYoung bezwładnie opadła na sofę, przecierając swoją twarz obiema dłońmi.
- Jesteś taki brzydki... - mruknęła zmarnowana, przekręcając głowę w bok.
- Co do.. - prychnął Yeol, obserwując ruchy Ahn.
- Krzywe łydki, odstające uszy, wielkie łapy, tak... Jesteś brzydki jak cholera. Naprawdę jesteś brzydki, ugh. -westchnęła mimowolnie. - Dlaczego ja... - jęknęła pod nosem, mówiąc bardziej do siebie, niż do swojego rozmówcy.
Chanyeol patrzył na dziewczynę spod przymkniętych powiek, starając się spiąć wszystkie swoje mięśnie na tyle, by nie dopaść do tego małego gałgana i nie załaskotać go na śmierć.
A był tego bliski.
- Ah, nieważne. - wyrwała nagle Soo, podnosząc się z sofy na równe nogi, przez co Park lekko się uśmiechnął. - Po co kazałeś mi tutaj przyjść? - zapytała, spoglądając na mężczyznę.
CZYTASZ
Just say "YES"
FanfictionGdy samotność staje się zbyt przytłaczająca, a posiadanie ludzkich uczuć współistnieje z odczuwaniem fizycznego jak i psychicznego bólu. Czyli zaaranżowane małżeństwo obarczone piętnem filofobii wywołanej traumą pochodzącą z deszczowego dnia...