Całą podróż przespałam,mimo to słyszałam szepty nowej pary i zirytowane westchnienia Luca. Po pewnym czasie się zatrzymaliśmy. Otworzyłam oczy zaspana i zauważyłam,że Dominic zmieniał miejsce z Nathanem.
-Wymiana miejsc-usłyszałam ten cudowny głos,a po chwili czułam jak mnie podnosi. Usiedliśmy na tył, obok niespecjalnie szczęśliwego Lucasa. Mój mate ułożył mnie na swoich kolanach i przytulił mnie, kładąc głowę w zagłębieniu mojej szyi. Zaciągnął się moim zapachem i zamruczał.
-Nie wiesz jak ciężko mi było dać tobie ten czas spokoju-wymamrotał w moją szyję.
Nie zwracałam na to uwagi nadal senna. Jeszcze coś mówił, ale ja w jego objęciach zasnęłam znowu.
~ • ~
Czułam jak ciepłe ręce mnie niosą. Nie chciałam otwierać oczu, więc wtuliłam się w niosącą mnie rzecz. Usłyszałam cichy śmiech i wargi na moim czole.
Po chwili leżałam na czymś miękkim. Nie wiele myśląc złapałam za coś podobnego poduszki i zasnęłam.
-Nooo, księżniczko-usłyszałam cichy śmiech-Ileż można spać.
Poczułam jak po dwóch stronach mojego ciała materac się ugina. Zmieniłam pozycję i położyłam się na plecach. Nade mną wisiał Nathan z łobuzerskim uśmiechem. Spojrzałam na niego przerażona. Ostatnim razem jak tak zrobił...-Spokojnie,kochana. Nic ci nie zrobię-Nasze twarze dzieliło kilka milimetrów.-No może oprócz jednego-pocałował mnie. Podniosłam rękę i zrobiłam coś, co sama nie zrozumiałam. Odepchnęłam go. Czarnowłosy spojrzał na mnie pytająco.
-Odsuń się-wyszeptałam. Chłopak warknął, ale zrobił to o co go prosiłam.
Usiadłam i dopiero teraz zauważyłam, że jestem w jego koszulce.
-Mówiłam ci, że...
-Skończ-Warknął. Spojrzałam na niego. Jego oczy pociemniały i zaciskał pięści. Siedział w rogu łóżka i nie odrywał wzroku ode mnie. Zagryzłam wargę i nie przerywałam tego co się działo. Nie odzywaliśmy się tylko patrzyliśmy na siebie nawzajem.
Z jednej strony go nienawidziłam, za to co mi zrobił. Z drugiej cieszyłam się, że wróciłam.
Po chwili do pokoju ktoś wszedł, ale nie oderwałam wzroku od czarnowłosego. Ten leniwie przeszedł wzrokiem na wilkołaka, więc i ja to zrobiłam. W drzwiach stała młodsza siostra Alfy- Scarlett. Miała blond włosy jak Dominic,a oczy jak mój mate. Gdy mnie zauważyła uśmiechnęła się szeroko. Nie zwracając uwagę na morderczy wzrok brata rzuciła się na mnie, że padłam na łóżko, a zaraz z niego spadłyśmy. Zaśmiałam się razem z nią głośno i próbowałam wstać. Obok mnie natychmiastowo znalazł się Nathan.
-Scar, oszalałaś?? -warknął i podniósł mnie. Spiorunowałam go wzrokiem i usiadłam na łóżku. Po chwili blondynka usiadła obok mnie i uśmiechnęła się głupio.
-Panie Kennedy. Otóż pańska mate jest moją psia..psia..-zatrzymała się, po czym zaśmiała-Trudno, nie wiem jak to się mówi. Ale ona nią jest i pan nie ma nic do gadania!
Chłopak uniósł brew i uśmiechnął się lekko.
-Psiapsiółką-poprawiłam.
-Otóż to!-poklepała mnie po plecach. -Mądra jest-wskazała na mnie kciukiem-Szkoda, że nie jest moją mate.
Nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem.
-Scarlett-czarnowłosy zaczął, ale dziewczyna przerwała mu.
-Podzielimy się, co? Możemy się dogadać.
-Wyjdź-powiedział poważniej. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. -Scarlett, proszę wyjdź. Luna dopiero wstała-westchnął.
-A no-spojrzała na mnie. - Spotkamy się później- uśmiechnęła się łobuzersko i wyszła z pokoju. Nathan przeczesał włosy palcami,ale drzwi znów się otworzyły.
-Ale jej nie dotykaj! Ona jest MOJA!-powiedziała udając głos mojego mate.
-Boże, Scarlett-Nat oparł głowę o rękę i westchnął ciężko.
-okeeej..-wyszła trzaskając drzwiami.
Zaśmiałam się cicho i położyłam się na łóżku.
-Jest cudowna-wymamrotałam.
-Jest nienormalna-powiedział i wstał.-Ubieraj się,Luno mego stada.-wyszedł zostawiając mnie samą w pokoju.
CZYTASZ
My Soulmate
WerewolfJedyna szansa,by uciec od niego. Był potworem. Potworem w ciele człowieka. Nigdy bym nie pomyślała,że moim przeznaczonym będzie wilkołak-nawet nie wiedziałam,że one istnieją. Nie gonił mnie,mimo to słyszałam jego zrozpaczone wycie. On i tak mnie...