Kocham twój śmiech

1.2K 80 5
                                    

Nathan krążył po pokoju,a dłonie miał we włosach. Zawiniłam. Znów. A on przez to cierpi.
-Nie powinnam- Jęknęłam
Spojrzał na mnie z bólem. Oblizał wargi.
-Nie wiem,Nicol-Wychrypiał,a ja poczułam jak ciepło rozlewa się we mnie.
Niebywałe.
-Ja po prostu..
-Czekaj-Poprawił włosy,a ręcę automatycznie wsadził do kieszeni spodni. Potem wyciągnął i skrzyżował sobie na piersi-Nicol..-wyszeptał,a po chwili warknął i kucnął obok mnie.-Wiem,że nie czujesz do mnie to,co ja do ciebie,bo jakbyś nawet była wilkołakiem,to takbym ja bardziej cię kochał-Mimowolnie się uśmiechnęłam-Ale wiesz,że ja kocham ciebie,a ty..ty-Spojrzał na mnie,ale się nie odezwałam. Nie teraz. Nie kocham go. Ale coś jest na rzeczy.  - Nie wiem czy kiedykolwiek poczujesz coś podobnego,co teraz czuję ja. Czy w ogóle poczujesz,coś małego..- Jęknął. - Ale ja cię tak kurewsko kocham,że ... Nie mogę uwierzyć,że żyłem te dwadzieścia lat i czasami byłem szczęśliwy,a wiem,że jedyne szczęście jest tylko u twego boku- A ja popłakałam się. Nie z żalu,ale ze swojej głupoty. Ruszył coś we mnie,a ja już nie potrafiłam. Czemu go cholery nie mogę go pokochać?! Nathan podniósł rękę w stronę mojego policzka i wytarł łzy.- Nie płacz z powodu zwykłego na zabój zakochanego wilkołaka- Uśmiechnął się. Pokręciłam głową i złapałam go przyciągając do siebie w tym samym czasie wpijając się w jego usta. Był zszokowany,ale przez krótką chwilę. Łapczywie oddawał pocałunki,co mnie trochę rozbawiło. Nie widziałam go jeszcze tak zdeterminowanego. Gdy się odsunęłam oparł swoje czoło o moje.
-Nie kocham cię-Wyszeptałam-Ale bardzo bym chciała.
Uśmiechnął się. I znów złączył nasze usta.
                          ~~~
-Czemu nie lubisz?-Spytałam patrząc się w sufit- Jest takie... Poważne.
-Bardziej upokarzające-Prychnął- Moja matka zawsze do mnie tak mówiła,dopóki to znienawidziłem.
Oparłam się na jednym łokciu i spojrzałam na jego profil. Idealne kości policzkowe. Długie rzęsy i gęste czarne brwi.
-Nathanielu-Wyszeptałam. Odwrócił głowę w moją stronę i zauważyłam jakiś błysk w jego oczach.
-W twoich ustach brzmi to... Pociągająco-Uśmiechnął się łobuzersko,a po chwili znalazł się pode mną-Chyba pozwolę ci tak do mnie mówić- Pocałował mój policzek,potem czoło i drugi policzek. Zamknęłam oczy i oddałam się mu. Broda,nosek,a potem szyja.
Odciągnęłam go,kiedy w jednym miejscu został dłużej.
-Żadnych malinek. Jedno już mam oznaczenie.
Prychnął i udając obrażonego położył się obok.  Mamrotał coś pod nosem,a ja zachichotałam. Mimo, że udawał obrażonego też się uśmiechnął,a ja poczułam stado motyli w brzuchu.
-Kocham twój śmiech-Odezwał się. A potem westchnął wesoło-Nie,ja kocham cię całą.
I nadszedł ten czas,kiedy nie możesz odpowiedzieć,mimo że chcesz, ale nie potrafisz.
Muszę być pewna swoich uczuć







A ku-ku!
A teraz komentarze! Myślę nad maratonem w weekend,ale to wszystko zależy od was. Jeśli będzie ty dużo komentarzy,będzie maraton 😏😏
Ojej,wyszłam na szantażystkę 😹🙉🙊

My SoulmateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz