-Lucas,zaczekaj!-krzyknęłam gdy zobaczyłam jak w wilczej formie rusza do lasu. Nie zatrzymał się,więc ruszyłam biegiem-Lucas proszę!
Zatrzymał się i odwrócił głowę. Nie przestawałam biec.
-Pogadajmy,proszę-zatrzymał się i usiadł do mnie tyłem. Mentalnie przebiłam sobie piątkę. Punkt dla mnie.
Gdy stanęłam obok niego,nie spojrzał na mnie. Mimo,że jego wilczy łeb był teraz na poziomie moich oczu nie bałam się. To Lucas. Mój przyjaciel. Delikatnie dotknęłam jego futra na grzbiecie,a jego cielsko się napięło,a sam wstał i ruszył przed siebie.-Minus punkt dla mnie-skrzywiłam się. Odwrócił łeb i pokiwał w stronę lasu. Posłusznie ruszyłam za nim,wiedząc,że nie będzie to dobry pomysł.
Szliśmy nawet długo,a słońce już powoli zachodziło.
-Lucas-jęknęłam,a ten po chwili się przemienił. Nie odwrócił się do mnie przodem.
-Zastanawiałem się ile wytrzymasz. Jak daleko pójdziesz bez niego.-Odpowiedział beznamiętnie.
-To nie tak..-zaczęłam,ale ten się odwrócił. Był blady. Włosy miał rozczochrane,ale one dawały mu owy urok.
-Nie obchodzi mnie to,wiesz?-Spytał. Pokiwałam głową,nie wiedząc co odpowiedzieć.
-Co ci jest?-Jęknęłam i zmniejszyłam odległość między nami do dwóch metrów,bo chłopak zaczął się cofać.
-Jesteś jego mate,Nicol,tobie też nie powinienem mówić,mimo że jesteś naszą luną-Osobiście nie podobało mi się to określenie. Było dziwne. Obce. Wręcz przerażające.
-Nie jestem żadną Luną,Luc-zrobiłam krok do przodu,a ten do tyłu.-Jesteś moim przyjacielem,a ja twoją..
-Luną.
-Nie,przyjaciółką. Jestem twoją przyjaciółką.
Stanął i spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami. Ja,wykorzystując to podeszłam do niego i przytuliłam. Nie wiem kto bardziej tego potrzebował-on czy ja.
-Przyjaciółką-szepnął,ale poczułam jak też mnie przytula. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Tak..
Po paru minutach w objęciach odważyłam się zapytać o sedno problemu.
Lucas siedział na ziemi,a rękę miał we swoich włosach. W drugiej miał patyka,którego gniótł.
Gdy otworzyłam usta,by się odezwać,spojrzał na mnie i wyszeptał:
-Słyszysz go?
Wiedziałam,że chodzi mu o ten dziwny efekt słyszenia głosu Nathana w swojej głowie.
-Nie,jest cicho...
Milczał znów.
Gdy wyrzucił patyk zaczął:
-On mnie za to zabije.
-Nie,to mój problem-powiedziałam.
-Ale nie o to chodzi-westchnął i położył się na trawie.
Nie odpowiedziałam. Usiadłam obok niego i też się położyłam.
-Nie zdziwiłem się,że Vanessa znalazła swojego mate. A Dominic jest dla niej dobry. Nie martwię się o nią. Nathan też nie jest nachalny,prawda?-Nie.
-Tak-wyszeptałam.
-Chciałem być dobrym wilkołakiem. Zostałem w tym stadzie tylko dla was. Ale ostatnio jest coś z tym nie tak-wskazał na swoją głowę. -Śnię o niej. Mam chore myśli. Co rusz kły mi się wyłaniają. Oszalałem.
CZYTASZ
My Soulmate
WerewolfJedyna szansa,by uciec od niego. Był potworem. Potworem w ciele człowieka. Nigdy bym nie pomyślała,że moim przeznaczonym będzie wilkołak-nawet nie wiedziałam,że one istnieją. Nie gonił mnie,mimo to słyszałam jego zrozpaczone wycie. On i tak mnie...