W domu siedziałam sama, w salonie otulona kocem z kubkiem gorącej czekolady. Jaki jest sens siedzenia tutaj? Lucas miał rację-osłabiam jego stado, które..jest w części moje. Nasze.
Patrzenie się pusto w wyłączony telewizor nie miało sensu, jednak nie chciałam się podnosić. Mimo to musiałam, bo usłyszałam jak dzwonił mój telefon. Cholercia...
Chwiejnie wstałam odkładając kubek na stół i zrzuciłam z siebie mój puszysty kocyk.
Nie zdziwiłam się, gdy zauważyłam na wyświetlaczu szeroko uśmiechniętą twarz Vanessy.
-Tak?-odezwałam się, gdy odebrałam.
-Musimy porozmawiać. To smutne, że wszystkiego dowiaduję się od brata.-wymamrotała.
-Myślałam, że...
-Przecież wiem! Ja tobie nic nie mówiłam to i ty mi nic nie mówiłaś. Ale też..jakbyś była jedna z nas to byś wyczuła-zamyśliła się-Ja przychodzę, czy ty?
-Ty. Mam gorącą czekoladę-zachęciłam.
-Zaraz będę-zaśmiała się i rozłączyła.
Odłożyłam telefon i oparłam się o blat w kuchni. To nie miało tak wyglądać, a jednak.
Zastanawiało mnie jedno...Jak tak mnie potrzebuje, to czemu mnie nie znalazł? Przecież..nawet nie jestem oznaczona, a to jest niebezpieczne, gdy jestem w innym stanie.
Westchnęłam cicho i wzięłam się za robienie gorącej czekolady Van.
Po chwili usłyszałam otwieranie drzwi i krzyk dziewczyny.
-Jestem!
Nie odpowiedziałam nic, a dziewczyna szybko weszła do pomieszczenia gdzie ja się znajdowałam. Usiadła na wysokim krześle i oparła głowę o dłonie.
-Mówiłaś, że to alfa, no nie?
Odwróciłam się i podałam jej kubek. Przytaknęłam i usiadłam na przeciwko.
-Czemu pod twoim domem siedzi blond beta?-uśmiechnęła się na swoje stwierdzenie, a ja wyszczerzyłam oczy.
-Siedzi?-spytałam z niedowierzaniem.
-No tak. Niezły się wydawał, ale nie przyglądnęłam się mu.
Wstałam i błyskawicznie podeszłam do drzwi. Tak jak mówiła, na schodach siedział pewny blondyn. Gdy się odwrócił wstał szybko i wytrzepał ręce.
-Dominic - wyszeptałam.
Obok mnie pojawiła się niebieskooka, chłopak spojrzał na nią z uniesioną brwią,a jego oczy nabrały wiśniowej barwy. O cholera. Spojrzałam na dziewczynę, która upuściła kubek, a Domy pojawił się przed nią biorąc ją w swoje objęcia.
-Co ty tu robisz?-spytałam. Źle się czułam przyglądając się nowej parze.
Odsunął się i spojrzał na mnie z zakłopotaniem.
-Miałem cię pilnować, wiesz..Nathan kazał...A tu okazuje się, że siedzisz z moją mate-uśmiechnął się-A teraz kazał, bym dowiedział się, gdzie przesiadujesz...
Cofnęłam się o krok do wewnątrz domu. Dlatego mnie nie szukał. Bo miał mnie na oku.
-Jesteśmy daleko od Reno...Jak tutejsza wataha cię wpuściła?
-Tak jak ciebie-posłał mi łobuzerski uśmiech-Jestem na nielegalu.
Rękoma złapałam się za głowę i weszłam do mieszkania. Przecież wie ile mu grozi. Słyszałam jak coś Vanessa mu mówi, a on cicho się zaśmiał.
-Powinieneś się stąd wynosić. To nie twoje miejsce. -odezwałam się po chwili.
-Twoje także. One jest przy moim boku, najdroższa.-odezwał się inny głęboki głos. Przerażona odwróciłam się i stanęłam jak wryta. W drzwiach, obok nowej pary stał on-powalająco przystojny alfa. Mój mate.
CZYTASZ
My Soulmate
Loup-garouJedyna szansa,by uciec od niego. Był potworem. Potworem w ciele człowieka. Nigdy bym nie pomyślała,że moim przeznaczonym będzie wilkołak-nawet nie wiedziałam,że one istnieją. Nie gonił mnie,mimo to słyszałam jego zrozpaczone wycie. On i tak mnie...