8. Wyznanie

31.1K 1.6K 374
                                    

– Kim pan jest dla Katherine? – Walker jako pierwszy zabrał głos, który nie był ani trochę przyjazny. Ten ton idealnie nadawał się na zruganie krnąbrnego ucznia, aby zaraz wysłać go na dywanik do dyrektora. Wzdrygnęłam się słysząc w nim ostrą nutę.

– Wujkiem – Richard, bo tak miał na imię mężczyzna założył rękę na moje ramię lekko je ściskając w pokrzepiającym geście. – Nie biologicznym, ale z serca to moja ukochana podopieczna.

Ethan dalej utrzymywał nieufny wzrok jakby analizując swój następny czyn. Widać było, że nie jest zbyt skłonny puścić mnie z człowiekiem o takim wyglądzie i postawie. Mając jednak związane ręce jedyne co zrobił to pożegnał się z nami i wrócił do klasy, a ja razem z Richardem skierowałam się do jego zielonej terenówki.
Zimne powietrze owiało moją twarz, ale i to nie spowodowało, że mój uśmiech chociaż trochę by przygasł. Nie mogłam powstrzymać ekscytacji jaką poczułam. Tak długo nie widziałam się z mężczyzną, który był dla mnie tak bliski.

– Eva zrobi ci herbaty w domu, ale może pojedziemy najpierw do lekarza? – spytał w trakcie drogi kontrolnie mi się przyglądając.

Jego krzaczaste brwi wykrzywiły się w skupieniu, kiedy analizował mój stan.Nie pomyślałam o tym, że nagłym telefonem musiałam go zmartwić. Naprawdę rzadko kiedy dzwoniłam do niego o jakąkolwiek pomoc, zwykle po prostu pytałam, jak mija mu życie, czy jest zdrowy, takie tam rozmowy. Wyciąganie go z pracy czy domu tylko i wyłącznie z mojego wybryku było nadto nieodpowiedzialne.

– Nie czuje się, aż tak źle. Wiesz jak czasami w szkole nauczyciele reagują na takie rzeczy. –powiedziałam szybko. – To pewnie z przemęczenia

– Jak tam u rodziców? Penryn dalej w pracy? – kiedy przytaknęłam westchnął zrezygnowany – Co ta kobieta odwala? Wiem, że to twoja mama słonko, ale krew się we mnie gotuję jak widzę na ile cię zostawia samą. Kiedy była ostatnio?

– Wpadła w ostatni weekend, nie rozmawiałeś z nią? – skłamałam co bolało mnie o wiele bardziej niż jakiekolwiek kłamstwo jakie musiałam powtarzać innym przez ten cały czas. Oszukiwanie obcych było dla mnie chlebem powszednim jednak Richard był dla jak rodzina, chociaż był znacznie lepszy niż moi rodzice. Kłamanie go było po prostu dla mnie ciosem w serce.

– Eva z nią ostatnio gadała i coś tam mruczała, że była, ale nie miała czasu się z nami spotkać. Pamiętaj coś się dzieje od razu leć do mnie. – po tonie jego głosu wywnioskowałam, że czas na "ojcowską gadkę". Odkąd rodzice się rozwiedli takie przemowy od jego strony nie były dla mnie niczym nowym – A jeśli jakiś chłopak będzie coś ten teges to zjawie się w pierwszej kolejności i powieszę za jaja czaisz?

– Zapamiętam – zaśmiałam się myśląc o moim natrętnym nauczycielu.

Dom Richarda znajdował się w bardziej spokojnej dzielnicy, która wyglądała niczym wyjęta z typowego sielankowego filmu. Sąsiedztwo składało się głownie z młodych rodzin, czasami napotkała się jakaś para sympatycznych staruszków. Domy wszystkich w okolicy były zadbane, trawa równo przystrzyżona.
Będąc już u Richarda w domu odetchnęłam z ulgą.
Jego żona od razu przygotowała mi jedzenie i napoiła herbatą ziołową. Nie obyło się od masy pytań o szkołę, samopoczucie czy zmiany w życiu. Większość osób by to irytowało, jednak ja czułam się jak w odwiedzinach u cioci. Jakże miło było rozmawiać o szkole z kimś innym niż rówieśnicy. Mary - żona Richarda - wydawała się być szczerze dumna, kiedy mówiłam jej o swoich ocenach i osiągnięciach. Śmiałą się razem ze mną na niektóre szkolne sytuacje, aby zaraz kiwać głową w niedowierzaniu na nieraz karygodne zachowania innych uczniów.
W ich domu panowała typowo rodzinna atmosfera towarzyszące ciągłemu ruchowi, lekkim chaosie i nieładzie w postaci zabawek rozwalonych to tu to tam. Takie oderwanie od mojej rzeczywistości nie napawało mnie jednak smutkiem, była to przyjemna odskocznia, podczas której zapominałam o całym bożym świecie. Do szesnastej bawiłam się z ich nowo narodzonym dzieckiem Ashem. Chociaż zabawą nie mogłabym tego za bardzo nazwać. Po prostu trzymałam małego człowieka w swoich ramionach i delikatnie bujałam do snu. Modliłam się w duchu, aby Ash nie zaczął płakać, ale na całe szczęście szybko usnął. Kiedy moje ręce nie były już zajęte usypianym malucha, starsze dziecko Richarda – John –przybiegł do mnie pragnąc się pobawić. Zabawa z pięciolatkiem okazała się, aż nadto męcząca. Mogłabym przysiąc, że nie męczyłam się tak w ciągu całego roku na lekcjach wychowania fizycznego. Nie mogłam uwierzyć, że ktoś tak małych rozmiarów potrafi zmieścić w sobie tyle energii. Oczywiście potem na moją prośbę Richard odwiózł mnie do domu, mimo, że proponował mi zostanie u nich na noc. Może i bym na to przystała, ale wolałam nie ryzykować kolejnymi godzinami zabaw z Johnym. Nie byłam pewna czy podołam temu zadaniu. Zresztą byłam pewna, że Speed już i tak był na mnie zły, że nie dostał swojej popołudniowej porcji jedzenia.

Teach Me Baby [w trakcie poprawek]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz