Spring poszedł do swojego pokoju. Również musiał pomyśleć. Nie wszystko da się załatwić tak od razu. Nad pewnymi sprawami trzeba pomyśleć.
Marysia pobiegła do pokoju w nie opanowanym gniewie i smutku.
Zamknęła drzwi i rzuciła się na podłogę szlochając najciszej jak się dało. Nie chciała by ktoś teraz jej przeszkadzał.-Płaczem nic nie osiągniesz. - usłyszała znajomy głos.
-Goldy? To Ty? - mówiła nadal smutna. Pociągając nosem.
-Tak. - odpowiedział krótko. Słychać było jak wstaje. Czego on tutaj szukał?
W pokoju panowała kompletna ciemność. Marysia podeszła do włącznika i pokój wypełniło światło.
-Czego tutaj szukasz?- zapytała przecierając łzy, które nadal spływały.
-Głupio mi trochę... Gdybym wcześniej Ci o Tym powiedział i nie patrzyłabyś na nich wtedy, gdy się całowali... To może byś to przyjęła jakoś, hmm... Łagodniej? - tłumaczył się siadając na łóżku.
-Nie. To nie Twoja wina. Prędzej czy później i tak bym to zobaczyła. A po za Tym, już wcześniej wiedziałam, że jest gejem. Trochę mi głupio, że sprawdzałam jego rzeczy...-Uśmiechnęła się lekko. Jednak nadal bolało ją serce.
-Chodź Tu do mnie.-Powiedział Goldy z lekkim entuzjazmem pokazując miejsce na łóżku obok siebie.
Marysia wstała z miękkiego i przytulnego dywanu i siadnęła obok Chłopaka. Ten od razu ją przytulił.
-Wszystko będzie dobrze... - pocieszał Marysię. - Nie cały świat kręci się wokół jednego chłopaka... Co nie?
-Racja. - znów się uśmiechnęła. - Nie wiedziałam, że jesteś taki miły... Na ogół zdajesz się być arogancki.
-Nie oceniaj książki po okładce. - Zacytował spokojnie Marysi na ucho.
-Ale to nie tak, że go poznałam i teraz ma partnera... Poprostu...
Wdech. Wydech.
-Opowiem Ci całą historię. Ok? Więc tak... Były jeszcze lata naszej pizzerii.
Chodziłam razem z Bon'em, było świetnie. Kolacje, tańce, kwiaty, pocałunki... Ale gdy wybuchł pożar i wszystko stracił prócz nas powiedział sobie, że nigdy nie wróci wspomnieniami o tym miejscu. Gdy tylko sobie przypomni od razu czuje się źle i ma ten swój humor. Wtedy... Zapomniał o naszej miłości. Z "miłosnej pary" przeszliśmy na "Friend Zone".Wdech. Wydech. Jej głos się łamie, gdy sobie przypomina o Tym.
-ćśś, nie mów więcej. Tyle starczy. - pocieszał Marysię.
-Achh, dziękuję. - powiedziała serdecznym głosem mu na ucho. - Że jesteś przy mnie.
Bon siedział teraz sam w kuchni również rozmyślając. Wpatrywał się w jeden punkt i nie odrywał z niego wzroku. Jego myśli przerwał dzwonek do drzwi. Podszedł do nich.
-Kto tam? - zapytał Królik.
-Ja do Marysi Hercog, wiem, że tu mieszka. - Upierał się. - Możesz otworzyć? Chcę z nią porozmawiać!
Bon otworzył drzwi. Jego oczom ukazał się blondyn jego wzrostu. Może niższy. O niebieskich oczach.
Wszedł do środka bez żadnego pozwolenia.
-Gdzie Marysia? - zapytał siadając na najbliższym krześle.
-Echh... Górne piętro, pierwsze drzwi po lewej. - Wskazał na schody.
Poszedł gdzie mu wskazano bez żadnego słowa. Nawet dziękuję.
W tym czasie Marysia leżała z Goldym na łóżku śmiejąc się z wspomnień. Pięknym radosnych wspomnień.
-Marysia? - Usłyszała głos Fabiana zza drzwi. - Chcę porozmawiać!
-O nie... Jeszcze jego brakuje w Tym domu. - szepnęła do leżącego obok chłopaka.
-Coś z nim nie tak? - zapytał.
-Zanim w ogóle zaczęłam uczęszczać do Pizzerii on był moim chłopakiem. Jest... Ouhgg.. Jest chamski, wredny i samolubny, nie znoszę go. - W jej głosie było słychać złość.
-Ja się tym zajmę. Schowaj się gdzieś. - poradził dziewczynie.
Marysia bez żadnego zastanowienia wpełzła pod łóżko.
Goldy otworzył drzwi. Stał w nich zdenerwowany Fabian. Rzucił okiem na pokój.
-Gdzie Marysia? - Zapytał stanowczo. - Gdzie ona kurwa jest?
-Kto? Nie znam żadnej Marysi! Nawet tutaj nie mieszka! - kłamał chłopak.
-Nie kłam!!!! - krzyknął. - Wiem, że tutaj mieszka!!
-A skąd niby?- uniósł brew pytająco.
-Egmm, eee... Poprostu Wiem! - awanturował się. - Słyszałem, że tu mieszka! Nie wciskaj mi kitu!
-Podaj mi jakieś dowody. - Zasugerował Goldy.
-Z przyjemnością! - prychnął. - Dlaczego masz filetowo-różowy pokój? Przecież na oko to damski pokój!
-A może ja lubię Różowy i fioletowy? A może jestem kobietą?? - zarzucił Złotowłosy, po czym usiadł przed toaletką i udawał, że nakłada makijaż.
-... Dziwak. No więc, chłopak ubrany na niebiesko powiedział, że tu ją znajdę! - zarzucał dalej swoje argumenty.
-Ohh, chodzi o Bon'a? Przepraszam za niego. Wprowadził się wczoraj i ma słabą orientację w terenie. - Goldy zachichotał w duchu śmiejąc się z tego co właśnie wygaduje.
-Grrrrr... - Spojrzał na zegarek. 18:48. - Niedługo tu wrócę... Teraz muszę iść!
Nie pożegnał się, trzasnął drzwiami i odszedł.
Marysia wygramoliła się spod łóżka. Również się śmiała. Była rozbawiona ta całą sytuacją.
-Wyglądasz jak 8-letnia dziewczynka...- śmiała się.
-Pewnie i tak wyglądam lepiej jak Ty! - zrobił damską pozycję kładąc rękę na biodrze i wypinając "seksowności".
A z ust zrobił dzióbek.-Jesteś słodki... - przytuliła się do Goldy'iego.
W tej sekundzie zadzwonił telefon.
Marysia podniosła słuchawkę.-Aha. Dobrze. Jutro? To świetnie! Czy go samodzielnie z stamtąd zabiorę? Oczywiście! Do widzenia! - odłożyła słuchawkę. - Kolejne dobre wiadomości! Vincent będzie mógł wyjść, ze szpitala już jutro!
-To świetnie! - zaśmiał się Goldy, który położył się na łóżku Marysi. - Cudownie!
Marysia również położyła się na łóżku, wtulając się w jego ciało. Spojrzała na zegar. 20:21. Oparła głowę o ramię Goldy'iego. Po czym zasnęła.
<><><><><>
Reklama.
Wracamy tuż po reklamach w kolejnych reklamach.
CZYTASZ
Risausemetus || FNaF Story || ÷Wstrzymane÷
Fanfiction[Fragment]: "Był piękny i słoneczny dzień jak na pogodę w Spring Wood's co jest naprawdę rzadkim widokiem. Przez cały rok jest tu katastrofalna pogoda. Zawsze leje lub pada śnieg, a jeśli nie to, to nawet możliwe były potworne upały. Wracając. Na pr...