5.

86 6 1
                                    

Spring poszedł do swojego pokoju. Również musiał pomyśleć. Nie wszystko da się załatwić tak od razu. Nad pewnymi sprawami trzeba pomyśleć.

Marysia pobiegła do pokoju w nie opanowanym gniewie i smutku.
Zamknęła drzwi i rzuciła się na podłogę szlochając najciszej jak się dało. Nie chciała by ktoś teraz jej przeszkadzał.

-Płaczem nic nie osiągniesz. - usłyszała znajomy głos.

-Goldy? To Ty? - mówiła nadal smutna.  Pociągając nosem.

-Tak. - odpowiedział krótko. Słychać było jak wstaje. Czego on tutaj szukał?

W pokoju panowała kompletna ciemność. Marysia podeszła do włącznika i pokój wypełniło światło.

-Czego tutaj szukasz?- zapytała przecierając łzy, które nadal spływały.

-Głupio mi trochę... Gdybym wcześniej Ci o Tym powiedział i nie patrzyłabyś na nich wtedy, gdy się całowali... To może byś to przyjęła jakoś, hmm...  Łagodniej? - tłumaczył się siadając na łóżku.

-Nie. To nie Twoja wina. Prędzej czy później i tak bym to zobaczyła. A po za Tym, już wcześniej wiedziałam, że jest gejem. Trochę mi głupio, że sprawdzałam jego rzeczy...-Uśmiechnęła się lekko. Jednak nadal bolało ją serce.

-Chodź Tu do mnie.-Powiedział Goldy z lekkim entuzjazmem pokazując miejsce na łóżku obok siebie.

Marysia wstała z miękkiego i przytulnego dywanu i siadnęła obok Chłopaka. Ten od razu ją przytulił.

-Wszystko będzie dobrze... - pocieszał Marysię. - Nie cały świat kręci się wokół jednego chłopaka...  Co nie?

-Racja. - znów się uśmiechnęła. - Nie wiedziałam, że jesteś taki miły... Na ogół zdajesz się być arogancki.

-Nie oceniaj książki po okładce. - Zacytował spokojnie Marysi na ucho.

-Ale to nie tak, że go poznałam i teraz ma partnera... Poprostu...

Wdech. Wydech.

-Opowiem Ci całą historię. Ok? Więc tak... Były jeszcze lata naszej pizzerii.
Chodziłam razem z Bon'em, było świetnie. Kolacje, tańce, kwiaty, pocałunki... Ale gdy wybuchł pożar i wszystko stracił prócz nas powiedział sobie, że nigdy nie wróci wspomnieniami o tym miejscu. Gdy tylko sobie przypomni od razu czuje się źle i ma ten swój humor. Wtedy... Zapomniał o naszej miłości. Z "miłosnej pary" przeszliśmy na "Friend Zone".

Wdech. Wydech. Jej głos się łamie,  gdy sobie przypomina o Tym.

-ćśś, nie mów więcej. Tyle starczy. - pocieszał Marysię.

-Achh, dziękuję. - powiedziała serdecznym głosem mu na ucho. - Że jesteś przy mnie.

Bon siedział teraz sam w kuchni również rozmyślając. Wpatrywał się w jeden punkt i nie odrywał z niego wzroku. Jego myśli przerwał dzwonek do drzwi. Podszedł do nich.

-Kto tam? - zapytał Królik.

-Ja do Marysi Hercog, wiem, że tu mieszka. - Upierał się. - Możesz otworzyć? Chcę z nią porozmawiać!

Bon otworzył drzwi. Jego oczom ukazał się blondyn jego wzrostu. Może niższy. O niebieskich oczach.

Wszedł do środka bez żadnego pozwolenia.

-Gdzie Marysia? - zapytał siadając na najbliższym krześle.

-Echh... Górne piętro, pierwsze drzwi po lewej. - Wskazał na schody.

Poszedł gdzie mu wskazano bez żadnego słowa. Nawet dziękuję.

W tym czasie Marysia leżała z Goldym na łóżku śmiejąc się z wspomnień. Pięknym radosnych wspomnień.

-Marysia? - Usłyszała głos Fabiana zza drzwi.  - Chcę porozmawiać!

-O nie... Jeszcze jego brakuje w Tym domu. - szepnęła do leżącego obok chłopaka.

-Coś z nim nie tak? - zapytał.

-Zanim w ogóle zaczęłam uczęszczać do Pizzerii on był moim chłopakiem. Jest...  Ouhgg..  Jest chamski, wredny i samolubny, nie znoszę go. - W jej głosie było słychać złość.

-Ja się tym zajmę. Schowaj się gdzieś. - poradził dziewczynie.

Marysia bez żadnego zastanowienia wpełzła pod łóżko.

Goldy otworzył drzwi. Stał w nich zdenerwowany Fabian. Rzucił okiem na pokój.

-Gdzie Marysia? - Zapytał stanowczo. - Gdzie ona kurwa jest?

-Kto? Nie znam żadnej Marysi! Nawet tutaj nie mieszka! - kłamał chłopak.

-Nie kłam!!!! - krzyknął. - Wiem, że tutaj mieszka!!

-A skąd niby?- uniósł brew pytająco.

-Egmm, eee... Poprostu Wiem! - awanturował się. - Słyszałem, że tu mieszka! Nie wciskaj mi kitu!

-Podaj mi jakieś dowody. - Zasugerował Goldy.

-Z przyjemnością! - prychnął. - Dlaczego masz filetowo-różowy pokój? Przecież na oko to damski pokój!

-A może ja lubię Różowy i fioletowy? A może jestem kobietą?? - zarzucił Złotowłosy, po czym usiadł przed toaletką i udawał, że nakłada makijaż.

-... Dziwak. No więc, chłopak ubrany na niebiesko powiedział, że tu ją znajdę! - zarzucał dalej swoje argumenty.

-Ohh, chodzi o Bon'a? Przepraszam za niego. Wprowadził się wczoraj i ma słabą orientację w terenie. - Goldy zachichotał w duchu śmiejąc się z tego co właśnie wygaduje.

-Grrrrr... - Spojrzał na zegarek. 18:48. - Niedługo tu wrócę... Teraz muszę iść!

Nie pożegnał się, trzasnął drzwiami i odszedł.

Marysia wygramoliła się spod łóżka. Również się śmiała. Była rozbawiona ta całą sytuacją.

-Wyglądasz jak 8-letnia dziewczynka...- śmiała się.

-Pewnie i tak wyglądam lepiej jak Ty! - zrobił damską pozycję kładąc rękę na biodrze i wypinając "seksowności".
A z ust zrobił dzióbek.

-Jesteś słodki... - przytuliła się do Goldy'iego.

W tej sekundzie zadzwonił telefon.
Marysia podniosła słuchawkę.

-Aha. Dobrze. Jutro? To świetnie! Czy go samodzielnie z stamtąd zabiorę? Oczywiście! Do widzenia! - odłożyła słuchawkę. - Kolejne dobre wiadomości! Vincent będzie mógł wyjść, ze szpitala już jutro!

-To świetnie! - zaśmiał się Goldy, który położył się na łóżku Marysi. - Cudownie!

Marysia również położyła się na łóżku, wtulając się w jego ciało. Spojrzała na zegar. 20:21. Oparła głowę o ramię Goldy'iego. Po czym zasnęła.

<><><><><>
Reklama.
Wracamy tuż po reklamach w kolejnych reklamach.

Risausemetus || FNaF Story || ÷Wstrzymane÷Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz