19.

79 4 7
                                    

Alex leżał w ciemnościach w pokoju, nie mógł zasnąć. Poczucie, że Jdo może teraz być martwy nie dawało mu spokoju. Siadnął na rogu łóżka i wziął głęboki oddech.

-Czemu nie śpisz? - spytał S.F. leżący spokojnie na swoim rozkładanym posłaniu. - Coś nie tak?

-A czemu Ty nie śpisz? - odpowiedział.

-Ja pierwszy zapytałem. - również siadnął.

-Dręczy mnie poczucie winy...- westchnął. - Jdo zniknął, gdzieś razem ze Szabii, a ja jedyne co pamiętam to jak obudziłem się rankiem przy parku. A ty?

-Nie śpię bo pod takim podnieceniem nie mogę. Wreszcie mam dom i w ogóle...

-Park miał jakieś zniszczenia? - spytał. - W sensie czy był zdemolowany?

-Widziałem ślady opon przejeżdżające przez cały park, a następnie znikające za ceglanym murem, który również był zniszczony. - objaśnił.

-Hmmm... - zamyślił się czarnowłosy chłopak. Siedział w zamyśleniu z 10 minut, a Alex nadal czekał na odpowiedź. - Wiem, Jdo został porwany przez Szabii. Ty walnąłeś lub zostałeś potrącony przez samochód, którym jechała ta wariatka, a następnie pojechała wraz z ogłoszonym Lisem. Ok? - wstał i siadnął obok Alex'a.

-Co?! Porwała go ta szmata?! - uspokoił się. - Dobra... Ale niby skąd Ty o tym wiesz.

-Połowe mojego życia siedziałem w ciemnościach i rozmyślałem. - powiedział z niewiarygodnym spokojem. - domyślanie się czegoś i ustalenie wiarygodnej wersji to dla mnie rutyna.

Gdyby Alex miałby mówić, że przez połowę swojego życia spędził sam, w ciemnościach, bez niczego i jedynym jego zajęciem było myślenie oraz patrzenie z ukrycia na innych mówił by to z takim spokojem?

-To okropne... - przytulił go. - Jak możesz mówić to z takim spokojem?

Chłopak westchnął.

-Ej, ale teraz masz Nas. Już nigdy nie będziesz sam, tylko z nami. - pocieszył go przytulając jeszcze mocniej.

-Weź bo mnie dusisz... - złapał oddech po czym zachichotał. Tym razem nie był to chichot osoby złej i wrednej. Był to chichot osoby miłej i zabawnej. Alex taki śmiech mógłby słuchać codziennie.

-Masz partnera? - rzucił.

-Co? - nie dosłyszał S.F. - Co mam?

-Ymm, nic...? - rzucił po czym wyszedł z pokoju.

Chłopak ruszył jego śladem.

Była godzina 2:00 więc wszyscy spali. Lub powinni spać. Zeszli po schodach górnego piętra, które niemiłosiernie skrzypiały. W kuchni nikogo nie było więc zasiedli i zaczęli rozmawiać.

-Shadow... Powiedziałeś, że pojawiałeś się u nas raz na jakiś czas. To gdzie mieszkałeś wcześniej? - zaczął Alex, który wyjął z lodówki duży karton mleka, a następnie wziął potężnego łyka.

-Nie miałem konkretnego miejsca do spania. Za dnia włóczyłem się po okolicy bez celu. Nocą, gdy miałem pewność, że ludzie śpią - teleportowałem się do nich i szukałem miejsca do spania. Tak było najlepiej, choć nie zawsze...

-Co masz na myśli? - przerwał mu.

-Nie miałem pojęcia, o której godzinie Ci ludzie wstają. Najczęściej musiałem wstawać o 4:00 bo o godzinę później, niektórzy już wychodzą do pracy i zdarzało się, że spałem nawet do 12:00... więc ich reakcja, gdy mnie zobaczyli to chcieli dzwonić na policję. Czasami bili, a jeden nawet chciał mnie postrzelić. Nigdy nie byłem dobrze wyspany, a jeśli tak to obolały. - posmutniał.

Risausemetus || FNaF Story || ÷Wstrzymane÷Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz