Wytatuowana skaza - cz. 5

876 112 58
                                    

Pani Hudson nad ranem robiąc zakupy, przyniosła kilka rzeczy dla kota, mówiąc, że nie zapowiada się żeby Holmes miał zostać oddany.

Zdziwił mnie również fakt, że sam detektyw nie protestował i nawet nie wspominał o nim nic. Gdy kot coś zrzucał, przewracał jedynie oczami i nie komentował. Ucieszyło mnie to.

Będąc już na nogach, dawno ubrany i po zjedzeniu śniadania, dopijałem herbatę, czytając gazetę, gdy odezwał się dzwonek do drzwi.

Ponieważ pani Hudson nie było, a Sherlock nie wyglądał jakby chciał się ruszyć, to sam musiałem się pofatygować na dół.

Zastałem za drzwiami Lidię. Miała na sobie czerwono-czarną koszulę w kratkę i ciemne rybaczki. Poprawiła oprawki, które zsunęły jej się na czubek nosa i spojrzała na mnie trochę zmieszana.

- Teraz to ja przepraszam, że pana nachodzę.

Uśmiechnąłem się.

- Mów mi John.

Wpuściłem ją do środka, a dziewczyna z zafascynowaniem rozglądała się dookoła. Wodziła wzrokiem po każdym meblu, wiszącym obrazie i ozdobie.

- Chcesz herbaty? – spytałem uprzejmie.

- Nie, dziękuję. Kurczę... ale mi głupio.

- Czemu?... Ah, to przez to, że...

- Niecodziennie odwiedza się swoich idoli w ich własnym mieszkaniu – powiedziała, podchodząc do parapetu i uważnie przyjrzała się czaszce.

Detektyw wyszedł z kuchni, gdzie przebywał przez cały czas i spojrzał na nią zaskoczony, po czym posłał mi spojrzenie „a nie mówiłem?".

- Jak fani nas postrzegają? – spytałem zaciekawiony, odkładając na chwilę na bok fakt, że przyszła tu z innego powodu.

Lidia odwróciła się w moją stronę. Zacisnęła usta w cienką linię, zastanawiając się.

- Przepraszam, że wam przerwę – mruknął detektyw, a my skierowaliśmy na niego spojrzenia. – Ale chciałbym usłyszeć to co masz nam do przekazania. Raczej nie przyszłaś tutaj podziwiać nasze mieszkanie.

Dziewczyna spojrzała na niego i skinęła głową. Pokazałem jej miejsce, aby usiadła sobie, a my zajęliśmy fotele naprzeciw niej, czekając aż zacznie.

- Mężczyzna wybrał sobie dosyć nietypowy tatuaż. Spytałam go o inspirację wybranego rysunku, a on zaczął mi opowiadać o tym, że miał trudne dzieciństwo, ludzie go nie akceptowali i nadal to robią. Powiedział coś w stylu „teraz jestem zdolny zrobić coś, przed czym wcześniej uciekałem".

- Najwyraźniej ofiary musiały mu zajść za skórę i postanowił się odegrać, nic nadzwyczajnego – mruknął od niechcenia Sherlock i machnął ręką.

- Jaki to był tatuaż? – zainteresowałem się.

Lidia pogrzebała w torbie i wyjęła zmięty kawałek papieru i pokazała nam go.

Lidia pogrzebała w torbie i wyjęła zmięty kawałek papieru i pokazała nam go

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Johnlock ~~fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz