Dziennik Mycrofta

817 105 30
                                    

4 grudnia


Gregory miał wysłać mi wiadomość dokładnie o godzinie 16:00.

Tymczasem jest godzina 16:05, a mój telefon był pogrążony w ciszy.

Zastukałem zniecierpliwiony palcami o moje biurko, biorąc małe łyki herbaty przyniesionej przez Antheę. Inspektor doskonale wiedział, że nie lubię jak coś jest opóźniane nawet o kilka minut i jak dotąd zawsze starał się być punktualny. Jednak dzisiaj, wyjątkowo ani nie zadzwonił ani nie napisał, więc można było powiedzieć, że robiłem się niespokojny.

Oczywiście, tu nie chodziło o to, że ja w jakiś sposób się martwię... Po prostu byłem strasznie ciekawy powodu, dla którego mój partner nie raczył mnie poinformować, że wraca później niż przewidział.


Odczekałem jeszcze pięć minut i zdążyłem zjeść jeden kawałek ciasta, co chwilę zerkając na ekran mojego telefonu czy aby na pewno nie przyszło mi żadne powiadomienie.

Anthea odwiedziła moje biuro, podając mi daty następnych spotkań, a ja kiwnąłem głową. Spytała mnie czemu tu siedzę skoro na dzisiaj zrobiłem już wszystko co miałem, a jedynie odparłem, że chcę nacieszyć się ciszą.

Prawda jednak była taka, że chciałbym jak najszybciej pojechać do Lestrade'a, żeby wiedzieć co z nim i co takiego robi, że nie mógł mi napisać wiadomości tak jak zazwyczaj. Nie robiłem tego jednak, ponieważ jakie mógłbym dać złe wrażenie jako głowa rządu, którą martwią takie drobiazgi.

Znaczy, ja się nie martwię. Jestem tylko ciekawy.


Po kolejnych minutach postanowiłem wysłać sms, a moje zniecierpliwienie zaczęło na mnie oddziaływać do takiego stopnia, że kręciłem się po biurze, jedząc na stojąco kolejny kawałek ciasta.

Nie było żadnej reakcji i w końcu zacząłem nad tym intensywniej myśleć. Miałem w głowie czarne scenariusze, do których co raz bardziej zacząłem się przekonywać. Co jeśli Gregory zapomniał napisać mi wiadomość i spotkał się ze swoją żoną? Niby był po rozwodzie, ale czasami mi opowiadał, że ją spotykał na ulicy, a ona zaczynała z nim rozmawiać. Chociaż nigdy się nie zdarzyło, żeby ich rozmowa trwała tak długo i z całą pewnością inspektor by nie chciał jej kontynuować.

Odstawiłem ze złością pusty talerzyk na moje biurko i spojrzałem ponownie na zegarek, który wskazywał już godzinę 16:23. Wiadomości żadnej nie było. Miarka się przebrała.

Poprosiłem Antheę, aby limuzyna była gotowa za trzy minuty, a ja w tym czasie założyłem coś cieplejszego na siebie i biorąc swą ulubioną parasolkę, wyszedłem z biura.

Sprawdziłem kamery najbliżej ukryte przy Scotland Yardzie i spostrzegłem coś interesującego.

Kawiarnia znajdująca się obok policji była dzisiaj czynna w sam raz do godziny 17:00 i często do niej Gregory wstępował po pracy, aby kupić sobie kawę. Dziś jednak mógłbym podejrzewać, że ktoś mu zapewne towarzyszył, a ja nie mogłem pozwolić na coś tak oburzającego.

Wysiadłem z limuzyny i poprawiając płaszcz, udałem się w stronę lokalu. W środku nie było żadnej kolejki, po za jedną osobą przy kasie, którą okazał się być inspektor. Rozmawiał z jakąś niższą od siebie kobietą i uśmiechał się, a w dłoniach trzymał dwie kawy. Poczułem jak zaczynam się gotować w środku i pewnym krokiem, wkroczyłem do środka. Lestrade zauważył mnie po kilku sekundach i spostrzegł mój zdenerwowany wyraz twarzy. Pożegnał się z nieznajomą, kiwając lekko głową i podszedł do bliżej. Stuknąłem parasolką i spytałem go na początku spokojnie, ale stanowczo co to wszystko ma znaczyć. Powiedziałem mu o moich sms'ach i o tym, że już dawno powinien był dać mi znać. Gregory podał mi jedną kawę, a ja zaskoczony spojrzałem na niego. Przeprosił mnie i pokazał mi rozładowaną komórkę, wyjaśniając, że w pośpiechu zapomniał ją podładować. Od razu po pracy chciał pojechać do mnie po kupieniu dla nas napojów, ale spotkał się ze swoją dawną znajomą w kawiarni i chciał z nią chwilę pogadać. Opowiadała mu o swojej rodzinie, a on wspomniał, że również jest w szczęśliwym związku ze mną.

Gdy zdumiony słuchałem tego co powiedział, poczułem jak robi mi się miło na sercu i uśmiechnąłem się. Pocałowałem go w policzek i odebrałem swoją kawę od niego.

Kiedy wychodziliśmy z lokalu, spytał mnie o czym ja myślałem, że robił przez ten cały czas. Odwróciłem wzrok i odparłem z delikatnym uśmiechem, że nic takiego. Wzruszył ramionami, a ja odetchnąłem z ulgą w głębi duszy i razem wróciliśmy do naszego mieszkania.

Johnlock ~~fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz