Kiedy się budzi jest przemarznięty, trzęsie się i jest zlany potem, kosmyki włosów przylepiają mu się do czoła. Jest jeszcze ciemno, światło już nie świeci a on jakimś cudem wie, że nie minęła nawet połowa nocy i że Harry'ego nie ma w domu. Zastanawia się przez chwilę gdzie on może być, gdzie spędza wieczór i czy aby na pewno jeszcze pracuje (jeśli pracuje) a kiedy dochodzi do wniosku, że musi poczekać jeszcze chwilę zwija się znów w kłębek pod pledami i odkrywa, że buty zniknęły z jego stóp i zostały ułożone równo obok huśtawki, a on ma dodatkowe trzy koce i małą poduszkę w kształcie konia pod głową. Rozgląda się niespokojnie wokół siebie jakby ten, kto to uczynił krył się za obrębem jego wzroku. Dochodzi jednak do wniosku, że nikogo nie ma; wszystko wokoło jest głuche i puste, a on ma wrażenie jakby był jedyną żywą duszą na całym pieprzonym Bay Horse Rancho.
Nie zasypia ponownie prawdopodobnie z zimna i jak się okazuje dobrze dla niego, ponieważ pół godziny później (tak sądzi, że minęło pół godziny) słychać silnik samochodu nadjeżdżającego z tyłu domku. Ten ktoś jedzie bez świateł, parkuje i wyskakuje z samochodu, a jego kroki szeleszczą i cmokają, kiedy stąpa po grząskim błocie. Serce Louisa podskakuje do góry i on także, prawie, po prostu podnosi się na równe nogi, jest zaskoczony, że może w ogóle stać, kiedy prawie nie czuje zdrętwiałych kończyn.
Ten ktoś, kto nadchodził nie zauważył Louisa nawet wtedy, kiedy stali prawie naprzeciwko siebie. Louis widział, sam nie wiedział jak, jak mężczyzna podnosi ręce i zapala na nowo lampion, a przestrzeń między nimi rozjaśnia się i dopiero kiedy podnosi wzrok zastyga w przerażeniu.
Harry wygląda na wstrząśniętego, Louis nie wie czy to dlatego, że nie spodziewał się nikogo stojącego obok niego przez tyle czasu, a już na pewno nie Louisa tutaj, czy może Louis wygląda aż tak źle. Prawdopodobnie to pierwsze, zważywszy na to, że Harry kurczowo ściska skrawek flanelowej koszuli, dokładnie takiej, jaką widział u rolników pracujących na polu w miejscu, w którym znajduje się serce.
Zważywszy, że to ich pierwsze spotkanie od bardzo długiego czasu, a przynajmniej pierwsze, gdzie wokoło nie ma nikogo prócz nich Louis nie zapamiętuje wiele i nie dostrzega ani jednej zmiany w Harry'm. Włosy ma spięte w luźną kitkę niegdyś będącą kokiem, twarz ma zmęczoną i oblaną potem, na policzku zaschniętą krew. Żaden z nich nic nie mówi patrząc tylko na siebie, obaj są spanikowani i kiedy w końcu Harry się porusza staje się ostrożny i płochliwy niczym sarenka, a Louis znów drży. "Louis." szepce tylko.
"Ta." wywraca oczami, ma jednak nadzieję, że zielonooki mężczyzna tego nie zauważył. "Kopę lat, H."
Ten wyższy wskazuje na drzwi i zajmuje się walizką Louisa, wciąż nie mówiąc za wiele i Louis prawie żałuje, że przyjechał. W zasadzie on już żałuje. Nie wie, co będzie robił z Harry'm i nie zniesie tej ciszy. Po co on właściwie tutaj przyjechał? Prawdopodobnie wyszedł kolejny raz na dupka przyjeżdżając po tak długim czasie, będąc śpiącym i przemarzniętym na ganku Harry'ego, mając jego adres w kieszeni nie wiadomo dlaczego i skąd, chociaż mieć go nie powinien i prawdopodobnie Harry już stwierdził, że jest tutaj tylko by go wypieprzyć. Chociaż Louis nie miałby nic przeciwko temu, to byłoby całkiem miłe.
Harry wydaje się taki nieswój, kiedy stawia walizkę Louisa obok schodów i zerka na niego, bada wzrokiem ubranie i to, jak wciąż się trzęsie, po czym wskazuje na Louisa, macha rękami i odchodzi. Wraca po kilku chwilach, Louis stoi w tym samym miejscu i wydaje się być znów zaskoczony. "Nie powiedziałem, żebyś się rozgościł?" pyta.
"Nie. Właściwie nie powiedziałeś nic."
"No tak, racja." podaje mu kilka grubszych koców niż te, którymi okrywał się kiedy spał na zewnątrz i Louis dziękuje mu skinieniem głowy. "Przepraszam, kompletny brak kultury. Rozgość się, tak, proszę."
CZYTASZ
If I Could Fly (Larry Stylinson)
FanfictionW czasie swojej przerwy Harry zaszywa się na Bay Horse Rancho w południowej Montanie, a Louis jest w trakcie procesu sądowego i tylko wydaje mu się, że nie mógłby wyjechać z Los Angeles. Zapraszam na inne książki z Larry'm: Define Love, Oops, Hi i...