Bay Horse Confession

939 94 28
                                    

Wieczorem Louis przedstawia plan przekształcenia rancza na pensjonat Harry'emu, kiedy siedzą i jedzą kolację. Większość ludzi poszła już do swoich domów, nie było nawet Em co oznaczało, że jest już naprawdę późno. Louis czekał na Harry'ego z kolacją tylko dlatego, bo nie potrafiłby przespać nocy z całym planem w jego głowie.

"Ludzie? Na moim ranczu?" pytał, kiedy wkładał kolejną porcję sałatki do swoich ust. Widelec demonstracyjnie trzymał w powietrzu niczym Pierwsza Dama, co było zabawne zważywszy na jego typowe, robocze ubranie.

"Cóż, to tylko pomysł. Idea." tłumaczył przejęty Louis. Jeśli miał być szczery to czuł się jak młodziany architekt podczas swojej pierwszej, poważnej pracy. Louis już chyba wie co będzie robił, kiedy przestanie być piękny i atrakcyjny dla nastolatek. Opowiadając o projekcie wyglądał na ogromnie podekscytowanego, oczy świeciły mu się jak dolary, zagryzał wargi i błądził spojrzeniem, szukając jakichkolwiek oznak aprobaty.

"Idea." powtórzył Harry z niezrozumieniem i pokręcił głową rozbawiony. "Czemu miałoby to służyć? Przecież nie mamy nawet ludzi, którzy mogliby wszystko nadzorować, większość pomaga mi w terenie. Nie mogę zrzucić takiej odpowiedzialności na Em."

Louis był poirytowany. Czy Harry może zacząć czytać między wierszami? "Odnieślibyśmy, ty odniósłbyś korzyści, ranczo byłoby lepiej zagospodarowane, ludzie mogliby przyjeżdżać tutaj się zrelaksować, odpocząć od miasta. Mógłbyś pokazać im, że w dobie, w której wszyscy przesiedlają się do wielkich miast jest pewien urok w mieszkaniu daleko od zgiełku, że są pewne plusy."

Coś wydawało się przemawiać do Harry'ego, coś go ruszało powoli. Louis nie wiedział dlaczego się do tego wszystkiego wpycha, dlaczego tak bardzo chce, żeby pojawił się tutaj pensjonat. Może kiedyś, kiedy pokłócą się na śmierć i życie z Harry'm będzie miał pretekst, żeby tutaj przyjechać? "Ja mógłbym się tym zająć. Mamy przerwę i nie robię nic wartościowego, to byłaby nawet-"

"Co z LA?" Harry wszedł mu w zdanie i zadał pytanie, na które Louis nie znał odpowiedzi. "Co z twoim życiem tam, co w ogóle z twoim życiem, Louis?"

"Mógłbym, nie wiem, podróżować między Montaną a Kalifornią, to w końcu nie tak, że mam co innego do roboty." wzruszył ramionami, był strasznie pogubiony. "Przylatywałbym tutaj co jakiś czas, kontrolował czy wszystko jest w porządku, umawiał spotkania z gośćmi i wymyślał im atrakcje. Musiałbym oczywiście lepiej poznać okolicę, nauczyć się wielu rzeczy o ranczu, może zrobić jakieś grafiki, wynająć kilku ludzi od sieci, ekipę budowlaną, która mogłaby pracować aż w Montanie, ale to wszystko jest do zrobienia."

Zapadła cisza. Wiatr smagał szklane tafle szyb, które ruszały się na zawiasach. Na zewnątrz robiło się wietrznie i ponuro, w telewizji zapowiadali na jutro deszcze, podczas gdy w Kalifornii świeciło słońce. Był dwudziesty drugi września i z biegiem czasu pogoda tutaj robiła się coraz bardziej sroga. Gdyby powstał pensjonat trzeba byłoby organizować gościom zajęcia z dopasowaniem do pogody lub Louis mógłby wymyślić dewizę jaką mieli Norwegowie - nie ma złej pogody, jest tylko złe ubranie. Ale wszystko by przemyślał, w końcu nie jest to rzecz, którą robi się w jeden dzień. Chodziło po prostu żeby zacząć jak najszybciej remonty, budowę nowego pomieszczenia i przekształcenie większości budynków na ranczu tak, by wyglądały na przyjazne i nowoczesne.

"Znamy się od sześciu lat, wiesz Louis?" zaczął Harry mrucząc nisko i to nie dawało Louisowi jakiegokolwiek oparcia, nie pozwalało mu domyślić się tego, co chce mu przekazać Styles. "Powiedziałbym, że kupę czasu. Kiedyś sądziłem, że jesteś niełatwym człowiekiem, że potrzeba będzie tysięcy lat żeby cię poznać." uśmiechnął się złośliwie, jakby zapraszając do słownej potyczki, ale zaraz stał się na powrót poważny. "I po tych sześciu latach jestem pewien, że nie chcesz takiego życia, Louis." teraz to opadła mu szczęka. "Nie chcesz podróżować między Bay Horse i LA, nie chcesz wracać do końskich odchodów, zabłoconej ścieżki i słabo ogrzanego domu, jeśli masz świetnie urządzone mieszkanie w Kalifornii, dom w Londynie, gdzie jest ciepło i przytulnie, gdzie niczego ci nie brakuje. Wiem, że odkąd tutaj jesteś wiercisz się i wprost marzysz żeby wrócić do cywilizacji, bo od tak dawna już nie wrzuciłeś nowego zdjęcia na Instagram i nie byłeś w sklepie. Nudzisz się tutaj, Louis, myślisz że tego nie widzę? I miałbyś tutaj wracać co kilka tygodni, może nawet co kilka dni przez kilkanaście następnych lat? Uwierz mi, Louis, cholernie tego nie przemyślałeś."

If I Could Fly (Larry Stylinson)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz