04

281 10 4
                                    

  -Lili jesteś tu! -usłyszałam znajomy głos -Wiem, że jesteś porozmawiaj ze mną.
Moje oczy nadal były podpuchnięte a ja miałam to gdzieś, tak bardzo nie miałam ochoty w tym momencie wyglądać dobrze. To co wydarzyło się po moim wyjściu z łazienki przerosło moje najśmielsze oczekiwania.   

-Co Ty tu robisz?- spojrzałam na chłopaka, który stał przede mną.

-Płakałaś? -spytał głupio.

-Nie, tylko podlewałam rzęsy.

-Chodź tu idiotko -przyciągnął mnie bliżej siebie i mocno przytulił, czułam się taka bezpieczna. To były te ramiona, które dawały mi tyle wsparcia. To w nie mogłam płakać, to one ogrzewały mnie w zimne wieczory. -Kocham Cię księżniczko -wyszeptał męski głos. -Mimo wszystko zawsze będę cię kochał, ale nie możesz oszukiwać siebie, że czujesz do mnie to samo, nie możesz krzywdzić siebie w ten sposób. Wszystko co się wydarzyło jest już przeszłościom, zacznij żyć jakby mnie nigdy nie było.

-Filip, ja -łzy zaczęły płynąć po moich policzkach a on starł je kciukiem następnie złożył pocałunek na moich ustach. Chciałam go jeszcze raz przytulić.

-Zawsze będę obok ciebie, zawszę będę się Tobą opiekował.

Nagle obudziłam się w moim łóżku. Filipa nigdzie nie było a ja nie do końca pamiętam jak się tu znalazłam. Podniosłam oczy i ujrzałam, blond główkę, dopiero po czasie zdałam sobie sprawę, że to Laura.
-Jak się tu znalazłam?

-Zemdlałaś na podłodze. -powiedziała spoglądając na mnie. -Jak się czujesz?

-Dobrze..-czułam napiętą atmosferę w tym pokoju. 

-Paula z Julią poszły na zakupy a ja wróciłam do domu i cię znalazłam, co się stało?

-Nie wiem.

-Chodzi o Nikodema?

-Co? -spojrzałam na nią zdezorientowana.

-Nie nic, coś mi się zdawało.

Bez słowa wyszła z mojego pokoju. I chwała Bogu. A tak nie marudząc gdzie Paula i niech już wróci, muszę opowiedzieć jej o moim dziwnym śnie. Mam nadzieję, że jeszcze jej się nie znudziło słuchanie mnie w tym temacie.

W końcu nadszedł dzień pierwszych wykładów. Naprawdę się cieszę, gdyż nie mogłam siedzieć w domu, zamknięta w czterech ścianach analizując wszystko. Do tego Laura chyba mnie nie lubi, przynajmniej mam wrażenie, że stara się mnie unikać. Nikodem, więcej się u nas nie pojawił. Julia złapała kontakt z Paulą przez co moja przyjaciółka się ode mnie odsunęła. Nie wiem o co chodzi ale mam wrażenie, że znów niszczę swoje życie. Znów stawiam wokół siebie ten cholerny mur. Znów czuje, że dotykam dna. Jeśli stracę przyjaciółkę stracę tak naprawdę wszystko. Halo Lily obudź się i walcz. Walcz póki nie jest za późno. 

Postanowiłam ubrać się porządnie, by nikt nie zobaczył, iż ten ostatni okres czasu był totalną porażką. Przecież specjalnie przyjechałam tutaj by pokazać wszystkim, że jestem silna, że sobie poradzę, że mogę zacząć kierować swoim życiem po swojemu. Przecież jestem silna. Przeszłam już tyle końców świata w swoim dość krótkim życiu, że teraz nadszedł czas na zabawę. Nadszedł czas by pokazać wszystkim, że po każdej burzy wychodzi słońce, że koniec cierpień to radości początek. Jestem silna. Dam sobie radę. Ubrałam się w wygodne ciuchy, oczywiście cala na czarno. Ostatnio to jedyny kolor, który gości w mojej szafie. Straciłam już tyle ludzi, że to taka duchowa żałoba. Dobra, żartuje, po prostu jest jesień a ja jej nienawidzę, gdyż wszystkie ubrania brudzą się po dziesięciu minutach od wyjścia z domu. A ja jestem studentką nie stać mnie na pranie codziennie. Wzięłam torbę, którą kupiłam kilka dni temu, gdy wyszłam do galerii w poszukiwaniu grubego swetra. Do torby wrzuciłam telefon, klucze, portfel i jakiś notatnik. Jeśli moja przyjaciółka ma teraz nowych znajomych i bodajże dobrze się z nimi dogaduje to proszę bardzo, nie zamierzam już z tego powodu płakać. Też znajdę nowych przyjaciół. W drodze na uczelnie, zatrzymałam się w kawiarni gdzie kupiłam kawę na wynos. Trzeba dodać sobie energii na ten jakże męczący dzień. Mam nadzieję, że z racji nowego semestru nie wrzucą nas na głęboką wodę. Ja potrzebuje chwili czasu by się zaaklimatyzować.  

Pewna siebie i z uśmiechem na twarzy weszłam na salę wykładową. Zmierzyłam wzrokiem wszystkich obecnych i jak wielkie było moje zdziwienie, gdy na jednej ławce ujrzałam leżącego bruneta. Oczywiście, nie był to przypadkowy chłopak a Fabian, który jakiś tydzień temu podał mi swój numer w kawiarni z nadzieją, że do niego oddzwonię. Niestety ostatnie wydarzenia sprawiły, że zupełnie o tym zapomniałam. Uśmiechnęłam się do niego a on odwzajemnił ten gest a nawet pomachał mi i gestem ręki wskazał bym usiadła obok niego. I tak nie miałam tu wielu znajomych, więc dlaczego nie.

-Cześć -pokazał mi rząd swoich białych zębów.

-Cześć - również uśmiechnęłam się promiennie. 

-Co u Ciebie? Czyżby uzależniona od kawy? -gestem głowy wskazał na mój kubek.

-Wybacz, że nie zadzwoniłam -czułam wewnętrzną potrzebę wytłumaczenia się -Jakoś ten tydzień mnie przerósł.

-Rozumiem -poklepał mnie po ramieniu -Możesz mi się zrekompensować.

-Jak? 

-Dzisiaj jest impreza, taka integracyjna dla pierwszego roku ale przychodzą wszyscy. Może chciałabyś pójść ze mną?

Przez chwilę udawałam, że rozmyślam nad odpowiedzią. Wymieniłam sobie w głowie wszystkie za i przeciw i z uśmiechem udzieliłam mu odpowiedzi.

-Bardzo chętnie. 

Nie było nam dane rozmawiać już dłużej, bo do sali wszedł wykładowca. Zajęcia trwały tylko trzydzieści minut. Po czym mieliśmy godzinę przerwy. W tym czasie wyskoczyliśmy z Fabianem do sklepu, po drugie śniadanie. Umówiliśmy się, o której po mnie przyjdzie. Impreza jest na stancji niedaleko naszego akademika. Dlatego możemy iść na piechotę. Oczywiście, nawet jeśli byłoby to daleko nie jechaliśmy by autem, bo każdy wie jak wyglądają imprezy studenckie. To takie zabawy gdzie alkohol leje się litrami. Muszę przyznać, że Fabian jest naprawdę fajnym chłopakiem. Już miałam z nim iść na kolejne zajęcia, gdy usłyszałam za sobą wołanie Pauli. Słuchajcie moi drodzy. Moja przyjaciółka stwierdziła, że jednak o mnie pamięta i musi pilnie ze mną porozmawiać. A nie może zrobić tego w domu, gdyż nie chce by ktoś usłyszał. 

-Porozmawiasz ze mną? -spytała z irytacją.

-A co właśnie robię? -wywróciłam oczami.

-Chyba się zakochałam - wyrzuciła w końcu z siebie.

-Co? W kim? 

-W Julce -westchnęła.

-A ona?

-Ona nie wie? -powiedziała jakby to było takie oczywiste.

-To może jej powiedz.

-A ty byś nie mogła.
-Ale co? -dobra zaczynam zastanawiać się do czego zmierza ta rozmowa.

-Pogadać z nią czy coś do mnie czuje. Wiesz nie chce się skompromitować.
-To Ty spędzasz z nią ostatnio każdą chwilę. 

-Dobra kurwa jak jesteś zazdrosna to bez łaski sama sobie dam radę. Ale wiesz ja byłam dla ciebie zawsze, widzę, że ty nie możesz mi tego jednego razu pomóc. -Wykrzyczała mi w twarz co o mnie myśli i nawet nie pozwoliła mi dokończyć. Gdyż pierwsze pięć minut stałam zdziwiona tym co powiedziała a gdy już chciałam jej odpowiedzieć odeszła. 

-Paula zaczekaj! -wołałam ale już mnie nie słyszała albo wolała nie słyszeć. Okej nie wiem o co chodzi ale nie znałam tej dziewczyny od tej strony. 

to mój czasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz