Kimberly wyszła ze szkoły,gdzie miał czekać na nią Cameron.Zauważyła go rozmawiającego z Becky-dziewczyną która chodzi do równoległej klasy.Stali przy bramie i rozmawiali.Zmarszczyła brwi ze zdziwienia,ale podeszła do nich."Cześć Cameron"odezwała się pierwsza"Hej Becky"dodała patrząc na dziewczynę."Myślałam,że czekasz na kogoś bardziej interesującego"zaśmiała sie Becky w stronę Camerona."Mówiłem,że czekam na Kim"zdziwił się."Idziemy?"spytała Kimberly poirytowana już osobą Becky. "Czekaj Cameron"zatrzymała go"To ten zakład?"uśmiechnęła się cwano."Nie wiem o czym mówisz"powiedział podenerwowany tym co powiedziała. Złapał Kimberly za dłoń i ruszył w drugą stronę.
W drodze nie dużo się odzywał.Jedynie przytakiwał,kiedy Kim coś mówiła i cały czas był zamyślony."O co chodzi?"spytała Kim zatrzymując się.Nie reagował na jej słowa."Cameron co się z Tobą dzieje?"zadała drugie pytanie szturchajac go."O nic."wzruszył ramionami."Skąd znasz Becky?"popatrzyła na niego."Uhm..jest z mojego osiedla."odpowiedział beznamiętnie."O jakim zakłądzie mówila?"dodała."Jezu Kim,to jakieś przesłuchanie?"zdenerwował się."Nie,chce tylko wiedzieć nic więcej"wzruszyła ramionami. "Miałem zakład z chłopakami od ciebie ze szkoły dobra?!"podniósł głos.Kimberly patrzyła na niego zdziwiona nie wiedząc o co dokładnie chodzi chłopakowi."Miałem sprawić,że mi zaufasz i się z Tobą przespać po najbliższej imprezie. Nie mogłem tego zrobić"dokończył."Jesteś świnią,myślałam że w końcu znalazłam przyjaciela"mówiła w zdziwieniu."Jestem Twoim przyjacielem"spojrzał na dziewczynę."Zależy mi na Twojej przyjaźni."dodał."Narazie Cameron"mruknęła poprawiajac swoją torbę szkolną i ruszyła w swoją stronę.