Wychodząc z hostelu zarzuciłam kurtkę. Słońce wisiało już bardzo nisko, jednak nadal było jasno. Przyjemna bryza owiewała mój odsłonięty brzuch i targała moje czarne włosy. Założyłam okulary na nos i ruszyłam niedużymi uliczkami, by zobaczyć miasto.
Było przepięknie. Niewielkie uliczki dawały dużo cienia, chroniąc przed ostrym słońcem. Praktycznie na każdym balkonie stały jakieś kwiaty i inne rośliny. Miasto było pełne kolorów i takie... Żywe. Mimowolnie zaczęłam śpiewać jedną z moich ulubionych piosenek. Wystukiwałam melodię na udach i uśmiechałam się lekko. Poczułam jak ktoś ciągnie mnie za kurtkę.
(Rozmowa prowadzona w j. Hiszpańskim)
- Zgubiłam mamę. - płaczliwy głos dziewczynki przerwał moje nucenie.
Spojrzałam na nią z mieszaniną przerażenia i zdenerwowania. Dzieci normalnie mnie nie lubią... Tak jak ich rodzice. Wyglądam jak wyglądam i nie każdemu się to podoba.
- Pomożesz mi znaleźć mamę? - zaszlochała dziewczynka, a mi ścisnęło się serce.
Ukucnęłam przed nią i zdjęłam okulary, aby mogła mi patrzeć w oczy. Chwyciłam ją za rączkę i uśmiechnęłam się ciepło.
- Nie płacz kochanie. Zaraz ją znajdziemy. Jestem Lauren.
- E-estela. - mruknęła cicho i spuściła wzrok.
Podążyłam za jej spojrzeniem i zobaczyłam rozcięcie na jej kolanku. Musiała się wywrócić.
- Boli cię nóżka? - zapytałam z troską, podnosząc jej brodę do góry.
Dziewczynka spojrzała na mnie zaszklonymi oczami lecz odparła dzielnie.
- Tak, ale to nic takiego.
- Jechałaś kiedyś na barana? - zapytałam konspiracyjnie. Widziałam, że trudno jej chodzić, bo rana szczypie, ale dziewczynka nigdy tego nie przyzna.
Estela pokręciła przecząco głową.
- To super zabawa. - mrugnęłam do niej. - Ale tylko najdzielniejsze dzieci mogą to robić, bo jest się wtedy straaaaasznie wysoko. Jesteś dzielna?
Na to pokiwała głową twierdząco. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Chcesz? Łatwiej wypatrzysz mamę.
- O-okej. - powiedziała.
Sprawnym ruchem wsadziłam sobie dziewczynę na ramiona. Była bardzo lekka jak dla mnie i nie miałam żadnych problemów. Ruszyłyśmy ulicą, którą pamiętała i wspólnie rozglądałyśmy się za jej mamą.
- M-masz ładny głos L-lauren. - powiedziała nieśmiało na co uśmiechnęłam się łapiąc aluzję.
Zaczęłam śpiewać jakieś znane mi piosenki, by umilić nam czas. Ludzie dziwnie się na nas patrzyli, ale miałam to gdzieś.
- Tam! Tam!! - wykrzyknęła Estela i klepała mnie w głowę.
Dostrzegłam niewysoką blondynkę, która gorączkowo zwracała się do ludzi i żywo gestykulowała. Przyśpieszyłam kroku przy okazji zdejmując dziewczynkę z barków. Chwyciłam jej dłoń.
- Mama! - krzyknęła dziewczynka i pognała w kierunku kobiety, która rozglądała się zdezorientowana. Po chwili wpadła w jej objęcia.
- Głuptasie! Gdzie się podziewałaś? Martwiłam się. - ciepły głos kobiety otulił dziewczynkę.
- Bo ja upadłam, a potem ciebie nie było, wiec płakałam i Lauren mi pomogła. - mówiła nieskładnie.
Kobieta spojrzała na córkę ze zdziwieniem, na co ona pokazała paluszkiem na mnie. Uśmiechnęłam się zakłopotana.
Kobieta podeszła do mnie i uścisnęła serdecznie.
- Dziękuję. - powiedziała i ucałowała mój policzek.
Uśmiechnęłam się cieplej i spojrzałam na dziewczynkę.
- Jesteś bardzo dzielna Estela. - powiedziałam konspiracyjnie. - Jazda na barana to trudna sztuka. Trzymaj się.
- Paaa Lauren. - przytuliła mnie po czym chwyciła rękę mamy.
Skinęłam kobiecie głową i ruszyłam w kierunku ulicy. Moje usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu.
Doszłam do jezdni kiedy światło było już zielone. Weszłam na przejście pogrążona w myślach o tej uroczej dziewczynce. Światło zmieniło się na czerwone, więc odrobinę przyśpieszyłam, aby chociaż dojść do wysepki.
Wtedy na przejście jak burza weszła dziewczyna. Nie mogłam jej się przyjrzeć, bo żywo gestykulowała i co chwila machała głową. Nagle usłyszałam pisk opon, gdy jakiś samochód wyjechał driftem zza zakrętu. Akurat wtedy dziewczyna musiała się zatrzymać na środku drogi i zacząć krzyczeć. Moje ciało reagowało instynktownie. Czy ona jest jakaś niepoważna? Rzuciłam się w jej kierunku i mocno ją popchnęłam tak, że upadła na tyłek obok chodnika. Zdążyłam przez sekundę zobaczyć jej zaszokowaną twarz. O kurwa! To była ONA! Uśmiechnęłam się głupkowato i właśnie wtedy uderzył we mnie samochód. Wszystko działo się w jednej chwili, ale dla mnie czas jakby zwolnił.
Poczułam niemiłosierny ból, gdy leciałam i uderzałam o ziemię. Spadłam na bark, przetoczyłam się kilka razy, uderzając głową o ziemię. Nie czułam prawej strony, w którą uderzyło auto. Usłyszałam krzyki, ale były jakieś dziwnie przytłumione. Ktoś do mnie podbiegł. Słona ciecz skapnęła mi do ust.
(Rozmowa prowadzona w j. Hiszpańskim)
- O mój Boże. Nie nie nie nie nie to się nie dzieje! Ej nie zasypiaj! - krzyczała dziewczyna, a łzy leciały jej ciurkiem.
Pomimo straszliwego bólu wszystkiego uśmiechnęłam się. Nie wiem jak mi się to udało, ale nade mną stała ONA, więc nie mogłam inaczej. Czułam, że odpływam. Zaraz stracę przytomność, ale musiałam coś powiedzieć. Czekałam na ten moment od dwóch lat.
Uniosłam delikatnie rękę i spojrzałam na swoją bransoletkę, a dziewczyna podążyła za moim wzrokiem. Czarna opaska z białym napisem Harmonizers teraz była pobrudzona moją krwią.
- B-było w-warto. - wychrypiałam patrząc w te czekoladowe, hipnotyzujące oczy.
Usłyszałam dźwięk karetki, a potem wszystko stało się czarne.
_________
Yo fani Camren? I jak tam sie czyta? Tak wiem wiem ten rozdział to taki trochę Polsat, ale musiałam to tak zrobić, aby zawiązać fabułę xD przypominam GWIAZDKUJESZ / KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZMówcie do mnie kochani xD
~ Nani <3
CZYTASZ
I Got hit by the car to save my idol! // Camren Story
FanfictionWymarzony wyjazd, na który zarabiała od miesięcy. Koncert ukochanego zespołu. Czy tragiczny wypadek w Barcelonie zaprzepaści Lauren szanse na poznanie idolek? Życie bywa naprawdę zaskakujące... Okładka by Sheily2004 ❤️ #825 w fanfiction - 27.09.2016...