Camila's pov.
- 8 godzin w tym?! - spojrzałam ze zgrozą na niewielką przestrzeń siedzeń w autokarze. - Przecież ja tu nawet nóg nie rozprostuję.
Lauren wybuchła śmiechem i usiadła przy oknie. Wgramoliłam się na siedzenie i już czułam jakie skurcze będę miała po wyjściu.
- Wybacz skarbie, ale jak na polskie standardy to naprawdę komfortowe warunki. - powiedziała moja dziewczyna.
"Moja dziewczyna"... Chyba mogę ją tak nazywać... W końcu powiedziała, że mnie kocha, ale nie zapytała czy będziemy razem... Powinnam poruszyć ten temat?
- Co tak zajeżdża? - skrzywiłam się czując zapach przypalonego mięsa.
- Typowe dla Polaków. Kanapki z kotletem, śniadanie i obiad w jednym. - Lauren zaśmiała się z mojej miny, za co dostała w głowę.
- Aua! - jęknęła i spojrzała na mnie z wyrzutem, na co posłałam jej buziaka.
- Gdzie jedziemy? - zadałam pytanie, które nurtowało mnie odkąd zobaczyłam spakowany plecak Lauren.
- Zobaczysz. Spodoba ci się. - powiedziała tajemniczo.
Podróż przebiegała spokojnie, oprócz małej awarii na autostradzie, gdzie przestaliśmy czterdzieści minut. Po trzech godzinach zrobiłam się senna i położyłam głowę na ramieniu Lauren.
- Wszystko mnie boli. - jęknęłam.
Lauren natychmiast się wyprostowała i obróciła tak, aby plecami opierać się o szybę. Jej noga gwałtownie przeleciała nad moją głową prawie mnie dekapitując i wylądowała za moimi barkami.
- Co ty odwalasz? - zapytałam, ale nie dała mi dojść do słowa, tylko chwyciła mnie za biodra i przyciągnęła mnie do siebie.
- Będzie ci niewygodnie. - mruknęłam zrozumiawszy o co jej chodzi.
- Nie gadaj tyle kochanie. Jak dla mnie jest super. - uśmiechnęła się szelmowsko.
Obróciłam się do niej plecami i oparłam o jej tors. Położyłam głowę na jej piersiach i od razu się zarumieniłam. Były tak miękkie...
Wyprostowałam nogi, które zwisały za fotel, a Lauren otoczyła mnie ramionami. Jej prawa ręka obejmowała mnie tuż nad biustem, a lewa spoczywała na moim brzuchu. Poczułam jej usta na mojej skroni.
- Prześpij się księżniczko. Jeszcze conajmniej pięć godzin podróży. - mruknęła do mojego ucha na co zarumieniłam się, słysząc jej lekką, seksowną chrypkę.
Obróciłam głowę i napotkałam spojrzenie jej cudownych, zielonych tęczówek. Wychyliłam głowę i pocałowałam ją delikatnie w usta. Odwzajemniła pieszczotę z uczuciem muskając moje wargi. Po chwili odsunęłyśmy się z uśmiechami i umościłam się w ramionach Lauren. Dziewczyna oparła brodę na czubku mojej głowy. Wsłuchiwałam się w jej oddech i nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.
Lauren's pov.
Czułam równomierne bicie serca Camili, z lubością wsłuchiwałam się w jej oddech. To była jedna z najszczęśliwszych chwil w moim życiu. Dziewczyna, którą kocham leżała w moich ramionach w poczuciu bezpieczeństwa. Jej śliczny nosek zmarszczył się nagle. Pewnie coś jej się śni.
Jakaś starsza pani siedząca na siedzeniu po drugiej stronie przejścia spojrzała na nas ze zgrozą i obrzydzeniem. Posłałam jej nienawistne spojrzenie i od razu odwróciła wzrok. Uśmiechnęłam się mrocznie, ale gdy znowu skupiłam się na Camili, spojrzenie mi złagodniało, a ja się uspokoiłam. Zasnęłam oparta o jej głowę, otulona zapachem cynamonu.
Camila's pov.
- Camz... - szept przebił zasłonę ciemności mojego umysłu.
- Camzi... - powoli wracałam do świadomości.
Zamruczałam niezrozumiale i naprężyłam plecy. Poczułam ciepłe wargi Lauren na moim policzku, gdy nasze głowy się zrównały.
- Jesteśmy na miejscu. - powiedziała czule.
Otworzyłam oczy i cmoknęłam ją w usta. To była najcudowniejsza i najwygodniejsza drzemka świata.
- Masz bardzo wygodne cycki kochanie. - powiedziałam z szelmowskim uśmiechem.
Lauren wyszczerzyła się, ale zdradziecka czerwień wkradła się na jej policzki. Dostrzegłam błysk w jej oczach i po chwili poczułam jej dłonie na moich piersiach. Jęknęłam, gdy niespodziewanie je ścisnęła.
- Lauren!! - krzyknęłam oburzona.
Dziewczyna zaśmiała się i cmoknęła mnie w polik.
- Twoje też niezłe skarbie. - zaśmiała się, a ja poczułam jak wściekła czerwień wypływa na moją twarz.
- Wstawaj. Musimy wychodzić.
***
Zanim Lauren zakryła mi oczy i wpakowała do taksówki, zdążyłam zauważyć góry. Po jakimś czasie zatrzymaliśmy się i Lauren pomogła mi wysiąść z samochodu. Odetkałam uszy normując ciśnienie w głowie.
- Zdejmij mi to juuż. - zajęczałam, ale dziewczyna chwyciła mnie za rękę i pociągnęła za sobą.
- Jeszcze chwila kochanie. - powiedziała, a ja wyczułam, że się uśmiecha. - Uważaj tu są schody.
Usłyszałam szczęk zamka i owiał mnie przyjemny chłód pomieszczenia. Na dworze było z 27 stopni i była to mila odmiana.
Lauren poprowadziła mnie dalej i otworzyła kolejne przejście. Wyszłyśmy na zewnątrz.
- Gotowa? - zapytała.
Pokiwałam głową i dziewczyna ściągnęła mi opaskę. Słońce oślepiło mnie, jednak po chwili moje źrenice przystosowały się do światła i ujrzałam niesamowity widok. Stałyśmy na tarasie drewnianego domu w górach. Widok rozpościerał się na wysoką górę pełną niewielkich chatek. Zielone doliny skrzyły się w promieniach słońca. Lauren objęła mnie w pasie.
- Podoba ci się? - zapytała.
- Jest niesamowity... - wyszeptałam.
- To dom mojego wuja. Jesteśmy w górach w miejscowości Kościelisko. Pomyślałam, że przyda ci się trochę czystego, nieskażonego wyziewami samochodów i fabryk, powietrza.
Odwróciłam się w jej kierunku i wpiłam się w jej usta. Całowałyśmy się coraz śmielej i namiętniej w blasku popołudniowego słońca.
- Kocham cię Lolo. - wyszeptałam między pocałunkami.
- Kocham cię Camzi. - wydyszała w moje usta.
Oderwałyśmy się, aby nabrać powietrza. Widziałam w jej oczach miłość do mnie. Moim ciałem zawładnęła euforia. Wtuliłam się w jej ciało.
- Dziękuję.
- Nie ma za co kochanie. Zaczynamy najfajniejsze dwa tygodnie w życiu...
_______
Strasznie was przepraszam miśki, że tak długo 😭😭 Miałam mnóstwo nauki do szkoły i zero wolnego czasu. Do zobaczenia w następnym <3~ Nani <3
CZYTASZ
I Got hit by the car to save my idol! // Camren Story
Hayran KurguWymarzony wyjazd, na który zarabiała od miesięcy. Koncert ukochanego zespołu. Czy tragiczny wypadek w Barcelonie zaprzepaści Lauren szanse na poznanie idolek? Życie bywa naprawdę zaskakujące... Okładka by Sheily2004 ❤️ #825 w fanfiction - 27.09.2016...