Rozdział25 Draco

1.1K 89 18
                                    


Jak obiecałam. Oto kolejna cześć...

________________


Draco się denerwował. Profesor Mcgonagall nie chciała im uwierzyć. Zresztą dlaczego by miała? Dwójka dzieciaków oskarża jej kolegę o niecne zamiary. I to wobec kogo - chrześniaka. Wcale się nie dziwi, że im nie wierzy. Harry jest sam w komnacie tego zboczeńca. Jeżeli go skrzywdzi, Marlin mi świadkiem. Zabije go za to! Będzie cierpiał.

Hermiona myślała podobnie. Wiedziała, że Harry obawia się Syriusza, jednak miała nadzieję, że on nic chłopakowi nie zrobi. Chciałaby Draco się mylił, a oni naprawdę siedzą i sobie rozmawiają. Jednak gdy usłyszała w głowie pełen rozpaczy i bólu krzyk Harry'ego wiedziała już. Draco się nie mylił a Harry naprawdę bardzo cierpi. Pamiętała o tarczy, którą założono w jej głowie. Wiedziała, że mogą sobie posyłać mentalne ostrzeżenia, ale nie wiedziała, ze to tak boli. Krzyk Harry'ego, jego ból - rozsadzał jej czaszkę. Widziała, że z Draco dzieje się to samo. Chwycił się za głowę w okropnym bólu. Musieli się spieszyć. Miała nadzieję że profesor McGonagall się teraz nie wycofa. W bólu i troski z oczu popłynęły jej łzy. Już idziemy Harry. Poczekaj jeszcze chwilkę.

Profesor otworzyła drzwi do komnat Blacka. W środku było ciemno. Czyżby juz ich tu nie było. Hermiona miała znów spojrzeć w mapę gdy rozległ się przeszywający krzyk.

- Harry?! - Krzyknęła razem z Draco. Jednocześnie dopadli drzwi do sypialni profesora, po drodze wyciągając różdżki, Profesor transmutacji została z tyłu i z oszołomiona mina wpatrywała się w drzwi.

Gdy Draco otworzył je z rozmachem zobaczyli wnętrze pokoju i Harry'ego.

- Merlinie dopomóż - szepnęła chwytając się framugi.

Harry leżał na łóżku całkiem nagi. Jego ręce zostały przywiązane do wezgłowia. Miał zapłakana twarz i zapuchnięte oczy. Duży siniak na policzku. Prawdopodobnie dostał po twarzy. Na oślep próbował kopać Syriusza, który klęczał przed nim równie nagi z...

Boże widział jego organ w pełnym wzwodzie. Zrobiło jej się niedobrze. Z panika odwróciła się i zwymiotował na puchaty dywan w salonie Blacka.

Draco wkroczył do komnaty z wyrazem takiej nienawiści na twarzy. Jakiej jeszcze nigdy w życiu nie widziała. Wiedziała, ze nie zapomni tego widoku do końca życia. Chłopak krzyknął coś i Black poleciał z impetem na ścianę. Podbiegł do Harry'ego oswobadzając go z więzów chłopak ufnie się w niego wtulił przeraźliwie płacząc.

-Nie to niemożliwe Syriuszu! - Minerwa z niedowierzaniem spoglądała na nagiego kolegę i zrozpaczonego ucznia. - Co to ma znaczyć?

- To nic nie znaczy - W drzwiach rozległ się męski głos. Wszyscy bez wyjątku odwrócili się w tamta stronę. Do komnaty wszedł dyrektor Hogwartu.

- Albusie? - Nauczycielka tępo spojrzała na swojego szefa. - Co ty mówisz?

- Minerwo włamałaś się do prywatnych komnat swojego kolegi, pozwoliłaś uczniom przebywać po za swoimi dormitoriami po ciszy nocnej. Jeden z nich oszołomił nauczyciela Hogwartu. To niewybaczalne.

Ale Albusie Harry był...- Zaczęła mówić, ale dyrektor jej przerwał.

- Pan Potter wszedł na nowy stopień znajomości z Syriuszem - Dyrektor podszedł do Blacka i uwolnił go z pod czaru Malfoya. Po chwili podał mu rękę i pomógł wstać.

- Co? - Hermiona z niedowierzaniem spojrzała na Dumbledora.

- No cóż choć chłopak jest uczniem takie związki nie są zabronione.

- Związki? - Dziewczyna nie rozumiała o czym on do niej mówi - Jakie związki?

- To nie Pani sprawa Panno Granger. Swoją droga jest juz sporo po ciszy nocnej, Nawet prefekt o tej porze powinnien być już w swoim dormitorium. Łamanie szkolnego regulaminu nikomu nie będzie darowane. - Dyrektor zimnym wzrokiem wpatrywał się w uczniów.

-Minus sto punktów od Griffindoru i Slytherinu za przebywanie po za dormitorium i wtargnięcie do prywatnych komnat profesora.

- Ale Albusie nie widzisz co tu się dzieje - Profesor transmutacji otrząsnęła się z szoku. Nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Albus oszalał?

- A co się ma dziać dwoje mężczyzn miała zamiar uprawiać sex. Jak mówiłem nie jest to zabronione.

- To żaden sex tylko gwałt - Draco warknął zakrywając nagość przyjaciela. Nie chciał by ci zboczeńcy oglądali go w tym stanie. Wiedział, ze Dumb jest szalony i nieobliczalny. Ale żeby wymyślić cos takiego by bronić tego kundla.

- Głupstwa mówisz chłopcze.

- Black związał Harry'ego. - Hermiona twardo spoglądała w pozbawione iskierek okrutne oczy dyrektora.

-Profesor Black Panno Granger. Jest nauczycielem Hogwartu i należy mu się szacunek. A co do wiązania... Ludzie maja różne upodobania. Niektórzy lubią być wiązani. Widocznie Pan Potter...

- Co. Czy ty słyszysz co ty mówisz? Widziałeś jak wygląda Harry. Mówisz, że tego chciał. Jesteś jeszcze większym psycholem niż ten zboczeniec. - Draco nie wytrzymał. - Harry jest przerażony o ty mówisz, że tego chciał. Obaj jesteście psychicznie chorzy - Draco wziął chłopaka na ręce. Harry wcale się nie wzbraniał. Wręcz przeciwnie wpadł otępienie. Nic do niego nie docierało. - Hermiono pozbieraj ubrania Harry'ego.

Ja... tak, zaraz - dziewczyna w panice zaczęła zbierać mundurek chłopaka. Z przerażeniem przeszła obok dyrektora. Zastanawiała się dlaczego on tak bardzo go broni. Wszyscy widzieli jak wyglądała sytuacja. Profesor Mcgonagall jest blada. Jej usta tworzą teraz zaciśnięto poziomą kreskę. Minerwę tez to niezmiernie dziwiło. Miała wrażenie, że Albus o wszystkim wiedział.

Draco z Harrym na rekach wszedł do jakiej sali. Po chwili cichutko dołączyła do nich Hermiona.

- Połóż te ubrania tutaj i proszę zaczekaj na zewnątrz.

- Ale...

- Granger! On jest nagi, załamany i skrzywdzony. Pomogę musie ubrać. Ale na boga dość miał juz widowni.

- Ja... tak. Masz racje Draco. Zaczekam na zewnątrz Daj mi znać jak byś czegoś potrzebował.

- Dobrze.

Hermiona cicho zamknęła drzwi opierając się o nie. Z oczu popłyneły jej łzy. Nawet nie próbowała ich zatrzymać. Dlaczego to się dzieje? Dlaczego ciągle krzywdzą tego chłopaka? Nie może być w końcu szczęśliwy?

- Harry? Draco delikatnie dotknął sinego policzka przyjaciela. Chłopak ledwo dostrzegalnie wzdrygnął się. - Musimy cię ubrać. Dobrze? - Malfoy posadził cicho łkającego chłopaka na zakurzonej ławce. Harry nie reagował, był całkowicie apatyczny. Draco powoli zaczął go ubierać. Potter mechanicznie poddawał się zabiegom.

- Harry tak mi przykro. To nie powinno się stać. Ale ja muszę wiedzieć czy on zdążył... - Harry podniósł głowę. Jego zielone oczy rozwarły się w przerażeniu.

- Nie - szepnął. - Nie zdarzył. - Szept chłopaka był tak cichy, że praktycznie niedosłyszalny. Ale Draco dowiedział się czego chciał.

- To dobrze - zapewniał. Choć sam słyszał jak fałszywie brzmią jego słowa....




______________

ok na tej samej zasadzie jak poprzedni rozdział. Dzięki bardzo. Jak się uwinę to jutro będzie następny rozdział.

Cienie Wiatru- DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz