Rozdział 40 Powrót do szkoły. Cześć II

566 38 4
                                    

W takim razie to na kwiecień.  W końcu ciepło co?


Po rozmowie z Dumbledorem Harry był załamany. Starzec działał w porozumieniu z wygnanymi. Od narodzin sterowali jego życiem. Pozbyli się całej jego rodziny, a Dursley'ów zastraszali. Przez to miał koszmarne dzieciństwo. Ojciec również przeżył wyznanie Albusa. Dowiedział się, że jego rodzice zostali zabici z czystej złośliwości, by jego syn nie miał żadnej podpory. To wszystko jest potworne. Jednak po rozmowie z Lucyferem, Harry doskonale zdawał sobie sprawę czego od niego chcą wygnani. Tak zamyślonego chłopaka znalazł Draco, który z niepokojem spoglądał na wymizerniałą twarz zielonookiego.

- Harry? - Draco podszedł do bruneta i delikatnie położył mu dłoń na kolanie. - Wszystko w porządku? - Potter jakby ocknął się z odrętwienia kilkukrotnie zamrugał wpatrując się w twarz ukochanego.

- Draco? Długo tu jesteś? - Malfoy zaniepokoił się. Harry'emu nigdy nie zdarzało się tak zamyślić, by nie spostrzegł osoby stojącej tuż obok.

- Nie. Przed chwilą przyszedłem. Co cię tak zaabsorbowało, że odleciałeś?

- Odleciałem? Ach zamyśliłem się. - Harry spojrzał przez okno, przy którym siedział. - Zastanawiały mnie słowa Dumbledore'a. Czy on zdawał sobie sprawę czym jestem? Czy po, to była ta cała mistyfikacja i knowania? Zniszczył całą moją rodzinę, nawet Dursley'ów. Niezależnie co, o tym sądzę oni też byli krzywdzeni przez wygnanych.

- Masz rację. W takim razie wygnani znają twoje pochodzenie.

- Tak. Też mi się tak zdaję. Ale skąd? - Harry ponownie się zamyślił. Coś mu nie pasowało w ogólnym obrazku. Za dużo czarnych plam.

- Harry, jutro wracamy do Hogwartu. Będziemy musieli na siebie uważać, a ty w szczególności. Weasley'om zostało pół roku, by zmusić cię do poślubienia tej małej wiewióry. I sądzę, że nawet nieobecność Dumbledore'a nie będzie dla nich przeszkodą. - Draco chwycił bruneta za dłoń delikatnie ściskając jego palce.

- Tak wiem. Cieszę się, że ciocia z nami idzie.

- Swoją drogą, mogłeś mi powiedzieć. - Draco zrobił nadąsaną minę.

- Powiedzieć? Co konkretnie? - Harry zdziwiony spojrzał na blondyna.

- No, że nie masz siostry, tylko twoja ciotka ją udaje. Że Anna jest dorosła.

- Nie mogłem. - Harry zawstydził się. - Nie mogłem dopuścić, by ktoś wyczytał to z twojego umysłu. Mnie przez całe wakacje uczono ochrony swoich wspomnień. Nawet Dumbledore nie mógł się przedrzeć. Nie to, że nie próbował, bo próbował już pierwszego dnia.

- Tak wiem, pieprzony drań. - warknął Malfoy. Wiedział, że starcowi nie podobało się, że Potter jest w Slytherinie.

- Ta, dlatego milczałem. Ciotka i tak chodziła własnymi drogami. Jednak broniła mnie zarówno przed dyrektorem, jak i przed tym parszywym kundlem Blackiem.

- Wiesz kto go przeklął?

- Tak. To był mój ojciec. Jakimś sposobem wyrwał się z pod władzy lustra. Ojciec nienawidzi Blacka i wierz mi, ten sukinsyn jeszcze pożałuje, że wszedł mu w drogę.

- W to nie wątpię. - Draco wstał i pociągnął za sobą Pottera. - Harry, chodź. Musimy już iść. Nasi ojcowie chcieli z nami porozmawiać. Pewnie będzie to ta z tych wstydliwych rozmów. Ale przez to, że byliśmy rok w Avalonie to mamy teraz po siedemnaście lat. Według magicznego prawa jesteśmy pełnoletni.

Cienie Wiatru- DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz