Rozdział 17 Wybory. Cześć III

1.5K 122 7
                                    


Hejka przebiło 1000 wyświetleń. Dzięki za głosy i komentarze bardzo mnie motywują. A w ramach podziękowania ostatnia część wyborów.

___________________________

Dzień minął spokojnie. Pierwszaki ze Slytherinu, które zostały zabrane przez św. Mungo już wróciły całe i zdrowe. Ślizgoni nie byli już tak brutalnie atakowani. wprawdzie zdarzały się zaczepki i popychaki. Ale taki stan rzeczy był normalny. Jak to Hogwart nic dodać, nic ująć. Hermiona Granger jak zwykle podążała po lekcjach do biblioteki. Teraz często towarzyszył jej Neville, który próbował podciągnąć się z eliksirów. Wiedział jednak, że praktycznie jest to daremny wysiłek. Wystarczyło spojrzeć na profesora Severusa Snape'a i wszystko zapominał. Ba. Zaczynał trząść się jak galareta. A przecież posiadał wiedzę na temat każdego składnika, wiedział jak je połączyć. Ale z paraliżującym strachem nie potrafił sklecić porządnie jednego zdania. Totalna porażka.

- Nev, idź przodem zaraz do ciebie dołączę. Zapomniałam w dormitorium wypracowania na starożytne runy. Chcę go jeszcze zredagować.

- Ok. To do zobaczenia później.

- Na razie. - Dziewczyna szybkim krokiem skierowała się do wierzy Gryffindoru.

Gdy już była na ostatnim piętrze przez przypadek zobaczyła panią Weasley. Co ona tu robi? Pomyślała. Wiedziała, że Ron i inny są teraz na błoniach razem z Lavender i Deanem. Ciekawość zwyciężyła i po cichu podążyła za kobietą. Przydałaby się peleryna niewidka Harry'ego.

Na końcu korytarza zauważyła stojącego dyrektora. Dlaczego tak potajemnie się spotykają w nieużywanym korytarzu, a nie w gabinecie dyrektora? O co tu chodzi?

- Pani Weasley... Molly, cieszę się , że Cię wiedzę. - Dyrektor uśmiechnął się, a jego oczy migotały zza okularów połówek. - Co Cię do mnie sprowadza? I ta tajemniczość, nie mogliśmy spotkać się w moim biurze?

- Albusie, przyszłam zorientować się na temat naszej umowy.

- A tak, sytuacja trochę się zmieniła, ale nie martw się, umowa jest aktualna.

- A czy ona nie może jej przerwać?

- Nie, nie może. Na szczęście została tak zapisana, że nie można jej zerwać. Tylko magiczni i prawni opiekunowie mogą ja zerwać.

- Cieszy mnie to, bo moje dzieci dużo poświecili na tego darmozjada.

- Wiem, Molly. Wszystko się ułoży, zobaczysz. Ten stan rzeczy jest bez znaczenia. A gdy przyjdzie czas dopełnienia umowy nikt nie będzie mógł nic zrobić. Papiery zostały już dawno złożone w Ministerstwie.

- Cieszę się, Albusie. Teraz czuje się spokojniejsza. Jeszcze rok i już nie będziemy postrzegani za czysto krwistych biedaków. Moja mała dziewczynka w końcu dostanie prawdziwe nowe ubrania i rzeczy do własnego użytku, a nie wciąż używane i cerowane. Już nie mogę się doczekać. Potter może być sobie teraz ślizgonem, ale za rok zostanie mężem mojej córki.

- Tak, Molly i cały jego majątek będzie należał do was.

- W końcu dostanę rekompensatę za niańczenie tego rozwydrzonego bachora. Już ja mu pokarzę, co to znaczy być posłusznym. Wybije mu z głowy wszystkie jego dziwactwa.

- Wiem, kochana. Nauczymy Pottera posłuszeństwa, a jak Voldemort go dobije, to i dla nas lepiej. Nie będziemy musieli się już nim przejmować. Bo przecież przepowiednia mówi, że żaden nie przeżyje, gdy drugi umrze. Dwie pieczenie na jednym ogniu. - Dumbledore zaczął się śmiać, po chwili pani Weasley do niego dołączyła. Hermiona jak to usłyszała, nawet nie zauważyła jak z oczu popłynęły jej łzy. Sprzedali go. Z premedytacją sprzedali Harry'ego. Poślą go na śmierć, bo tak im wygodnie. Boże, co za koszmar. Dziewczyna cichutko się wycofała i jak już wiedziała, że nie będzie słyszana puściła się biegiem do pokoju dziewcząt. Zapieczętowała drzwi i rozpłakała się. Boże, to miał na myśli Harry! Kłamstwa Weasley'ów i Dumbledore'a. Czy Syriusz o tym wie? Jezu, chyba tak, bo Harry na niego też skierował podejrzenia. A może chodziło o coś całkiem innego? Czy Harry wie, że go sprzedali jako męża Ginny i źródło pieniędzy dla Weasley'ów? Muszę mu to powiedzieć, trzeba to jakoś zatrzymać. Jak chłopak osiągnie pełnoletniość straci wolność na rzecz tej ryżej wywłoki. Merlinie, więc cała przyjaźń Ronalda to była farsa, żeby kontrolować Harry'ego? Niedobrze mi, zaraz się porzygam. Dziewczyna nie wiedziała jak długo siedziała zamknięta w swoim pokoju jednak po chwili usłyszała ciche pukanie.

- Miona, jesteś tam Neville na dole czeka na ciebie.

- Już idę. Dzięki, Katie. - Dziewczyna wytarła oczy i rzuciła czar upiększający. Nie chciała, by wszyscy wiedzieli, że płakała. - Nev, przepraszam Cię. Coś mi wypadło. Proszę, nie gniewaj się.

- Miona, co się stało?

- Dlaczego miało coś się stać?

- Znam cię wiem, że coś się stało.

- Przepraszam, Nev nie mogę o tym rozmawiać. To są sprawy innych i nie mi decydować kto będzie to wiedział. Boże, muszę porozmawiać z... -Dziewczyna zacięła się i ze strachem spojrzała na kolegę.

- Z Harrym?

- Dlaczego sądzisz, że chce rozmawiać z Harrym?

- Bo Cię znam, już mówiłem i ja też często z nim rozmawiam. - Longbottom pociągnął dziewczynę w kąt pokoju rzucając na nich zaklęcie prywatności. Wprawdzie w pokoju nikogo nie było, ale dodatkowa ostrożność nie zaszkodzi. - Nie ma dla mnie znaczenia, że jest ślizgonem. Czasami rozmawiamy o gryfonach. Przekazuje mu informacje o tym, co dzieje się w naszym domu. Mówię mu, co musi wiedzieć. Ty też chcesz z nim porozmawiać?

- Tak, Neville. Chce.

- No to chodźmy. Wiem gdzie teraz jest.


Cienie Wiatru- DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz