Rozdział 29 Coraz Bliżej Święta. Prawda? Cześć II

1K 74 20
                                    

Ok jak obiecałam kolejny rozdział. Tutaj tak samo, zobaczymy co z tego wyjdzie...

___________________


- Do domu?

- Tak Harry, czas poznać całą prawdę. O wszystkich kłamstwach i tajemnicach. Zabiorę was ze sobą. Niestety teraz już muszę iść, niedługo czary ochronne przestaną działać i stanę się wyczuwalny. Nie mogę się jeszcze ujawnić, więc zachowajcie moje odwiedziny w tajemnicy. Ok?

- Dobrze Remusie – Harry uciszył się widząc przyjaciela. – Ale wiesz Syriusz...

- Wiem i nie chce o nim mówić! – Lupin po wilczemu warknął. Harry wiedział co to oznacza mężczyzna jest zły.

- Ok.

Remus podszedł do Harry'ego i dłonią zwichrzył mu włosy.

- Wiesz chyba trochę żałuje, że nie masz tej swojej rozczochranej fryzury. – Mężczyzna z ciekawością przyglądał się brunetowi. Harry dłonią pogładził włosy. - Chociaż teraz widać jaki jesteś przystojny. Tak bez okularów... hmm masz piękne oczy. Potter zaczerwienił się. Słowa Ramusa brzmiały jakby mężczyzna uwodził go.

- Remus? – Zaczerwieniony Harry wyglądał oszołamiająco, przez co Drago przełknął głośno ślinę. Lupin spojrzał na blondyna i wciągnął przez nos powietrze, po czym uśmiechnął się. – Remusie?

- Słucham Cię Harry – Wilkołak skierował oczy na chłopaka.

- Eee ty mnie podrywasz?

- Oj nie, nie obawiaj się. Wole kobiety, nawet tylko jedną konkretną.

- Aha to dobrze. – Anna parsknęła śmiechem. Harry gapił się na siostrę nie wiedząc o co jej chodzi. – Co?

- Nic, nic fajnie zabrzmiałeś. Choćby bał się, że Remus zacznie cię podrywać. Ten wilk poluje tylko na babki.

- Znasz Remusa? – Hermiona zaciekawiła się. Może dowie się czegoś więcej.

- Taa znam. – Anna nie rozwinęła tematu ku rozczarowaniu Hermiony i Draco. Za to sprawnie zmieniła go na inny - Ok dzieciarnia musimy już iść. I tak będziemy musieli się tłumaczyć, gdzie byliśmy. Numerologia nam przepadła.

- Nieee – Jęk Hermiony rozległ się w pomieszczeniu.

- Phi za chwile będzie się to nazywać Jęcząca Chata – Harry strzelił banana do załamanej dziewczyny.

-Haaary – warknęła.

- No widzisz Remusie warczeć też potrafi.
- Ja się poddaję. Bezczelny się zrobił.

- Nawet nie wiesz jak – Anna z czułością patrzyła na zadowolonego brata.

- Do zobaczenia Remusie.

- Tak uważajcie na siebie dzieciaki.

Gdy grupka uczniów wróciła do szkoły prawie był obiad, więc udali się do wielkiej Sali. Czas coś przekąsić.

Obiad minął w miłej atmosferze. Dopóki Milli i Pansy ofukali spóźnialskich za ich zniknięcie.

- Profesor Vector kazała się wam zgłosić do niej. Macie jej wytłumaczyć  gdzie byliście na  zajęciach. - Pansy od niechcenia przyglądała się im. - Nie była zbyt zadowolona, że zrobiliście sobie wagary. Bu ja też nie jestem - Pans wygięła usta w podkówkę - Olaliście nas.

- Właśnie - Do narzekań koleżanki dokończyła się Milicenta - Gdzie byliście?

- Na błoniach - Anna spokojnie ładowała sobie roladę na talerz. - Nie robiliśmy nic ciekawego po prostu stary znajomy nas odwiedził.

Cienie Wiatru- DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz