29

5.6K 212 170
                                    

- Ashley!

Harry z rozdzartym kolanem leżał oszołomiony na chodniku, a Lauren przestała się huśtać. Podbiegłem do Ashley najszybciej jak mogłem. Złapałem jej twarz delikatnie w swoje dłonie.

- Nie zamykaj oczu proszę cię... - mówię cicho i czuję łzy w oczach.

Lauren pobiegła do domu po naszą mamę i usłyszałem jak ta dzwoni po karetkę.

- Harry! Zadzwoń do domu Ash, jej brat musi wiedzieć - krzyknąłem polecenie do młodego.

Z czarnego samochodu wytoczył się mężczyzna w średnim wieku i kilkudniowym zarostem na twarzy.

- O mój boże...co ja narobiłem znowu? - mruczał sam do siebie.

Zignorowałem kierowce, nie chciałem mu teraz prawić kazania o tym, że na osiedlu mieszkalnym jest ograniczenie prędkości.
Spojrzałem na leżącą na asfalcie dziewczynę.

Ręce i nogi miała nienaturalnie wygięte. Z jej ust sączyła się krew, a z oczu łzy.

- Boże przepraszam cię Ashley... to miał być najwspanialszy dzień - zacząłem płakać.
- Ashton...- szepnęła.
- Nie zamykaj oczu proszę...

Z domu jak oparzony wybiegł Sam i podbiegł do kierowcy.

- Ty chuju! Jesteś na terenie zabudowanym! Masz ograniczenie prędkości do 20 km/h!

Drugi mężczyzna się stoczył do tyłu coś mrucząc.

- Nie do wiary! Pijany jesteś! - krzyknął Sam.

Jego wytatuowana pięść wylądowała na twarzy pijanego. Do okoła stali zgromadzeni sąsiedzi obserwujący całe zajście. Było już słychać nadjeżdżające syreny.

- Ashton...- usłyszałem szept.

Spojrzałem na blondynkę.

- Zakochałam się w tobie...- szepnęła.

Po tych słowach zamknęła oczy.

- Nie! Nie Ash! Nie zasypiaj! - moje łzy lądowały na drodze.

W jednej sekundzie zostałem odepchnięty od najwspanialszej dziewczyny na tej ziemi. Zasłoniłem twarz i szlochałem słysząc urywki rozmów ratowników medycznych.

- Wszystkie kości połamane... możliwe spore urażenia wewnętrzne... brak pulsu...
- Czas zgonu... 18:23...

Wytatuowana ręka chwyciła mnie do uścisku. Spojrzałem na Sama, który też zaczął płakać.

- To nie twoja wina...- powiedział do mnie.

Podeszła do nas kobieta w czerwonym uniformie. Za nią stał nośnik ciała z przykrytym czarnym workiem.

- Pan z rodziny ofiary? - gdy Sam jej pokiwał głową na potwierdzenie kontynuowała - przykro mi ale pańska siostra zmarła na miejscu...

MESSAGES ||A.I.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz