- Ashley!
Harry z rozdzartym kolanem leżał oszołomiony na chodniku, a Lauren przestała się huśtać. Podbiegłem do Ashley najszybciej jak mogłem. Złapałem jej twarz delikatnie w swoje dłonie.
- Nie zamykaj oczu proszę cię... - mówię cicho i czuję łzy w oczach.
Lauren pobiegła do domu po naszą mamę i usłyszałem jak ta dzwoni po karetkę.
- Harry! Zadzwoń do domu Ash, jej brat musi wiedzieć - krzyknąłem polecenie do młodego.
Z czarnego samochodu wytoczył się mężczyzna w średnim wieku i kilkudniowym zarostem na twarzy.
- O mój boże...co ja narobiłem znowu? - mruczał sam do siebie.
Zignorowałem kierowce, nie chciałem mu teraz prawić kazania o tym, że na osiedlu mieszkalnym jest ograniczenie prędkości.
Spojrzałem na leżącą na asfalcie dziewczynę.Ręce i nogi miała nienaturalnie wygięte. Z jej ust sączyła się krew, a z oczu łzy.
- Boże przepraszam cię Ashley... to miał być najwspanialszy dzień - zacząłem płakać.
- Ashton...- szepnęła.
- Nie zamykaj oczu proszę...Z domu jak oparzony wybiegł Sam i podbiegł do kierowcy.
- Ty chuju! Jesteś na terenie zabudowanym! Masz ograniczenie prędkości do 20 km/h!
Drugi mężczyzna się stoczył do tyłu coś mrucząc.
- Nie do wiary! Pijany jesteś! - krzyknął Sam.
Jego wytatuowana pięść wylądowała na twarzy pijanego. Do okoła stali zgromadzeni sąsiedzi obserwujący całe zajście. Było już słychać nadjeżdżające syreny.
- Ashton...- usłyszałem szept.
Spojrzałem na blondynkę.
- Zakochałam się w tobie...- szepnęła.
Po tych słowach zamknęła oczy.
- Nie! Nie Ash! Nie zasypiaj! - moje łzy lądowały na drodze.
W jednej sekundzie zostałem odepchnięty od najwspanialszej dziewczyny na tej ziemi. Zasłoniłem twarz i szlochałem słysząc urywki rozmów ratowników medycznych.
- Wszystkie kości połamane... możliwe spore urażenia wewnętrzne... brak pulsu...
- Czas zgonu... 18:23...Wytatuowana ręka chwyciła mnie do uścisku. Spojrzałem na Sama, który też zaczął płakać.
- To nie twoja wina...- powiedział do mnie.
Podeszła do nas kobieta w czerwonym uniformie. Za nią stał nośnik ciała z przykrytym czarnym workiem.
- Pan z rodziny ofiary? - gdy Sam jej pokiwał głową na potwierdzenie kontynuowała - przykro mi ale pańska siostra zmarła na miejscu...