Przeznaczenie.

52 5 1
                                    

Dwayne wziął przyjaciółkę na plecy i ruszyli do sklepu. W drodze zauważyli coś, co zaparło im wdech w piersiach. Zauważyli albowiem miejsce wypadku. Leżał tam przewrócony do góry nogami autobus, którym mieli dojechać do szkoły. 

- T-to... To nasz... Autobus... - powiedziała przerażona Kayle.

Dwayne nic nie odpowiadał, patrzył tylko na leżący autobus. Wokół było mnóstwo karetek, także dwie straże pożarne, dwa radiowozy policyjne, oraz tłum patrzących ludzi.

- Gdybyśmy się nie spóźnili... Byli-bylibyśmy w tym autobusie... - powiedziała znów przerażona dziewczyna.

- Już dobrze... Nic nam nie jest... - powiedział Dwayne, przytulając przyjaciółkę.

- J-ja... Ja naprawdę...

- Ktoś z góry tak chciał, najwidoczniej tak miało być, prawda? - zapytał Dwayne. Żyjemy, to najważniejsze. - dodał.

Przez 20 minut dwójka stała obok siebie, patrząc na to ilu ludzi przenoszono do karetek. Nie było żadnej, której nie była potrzebna pomoc medyczna. Wtedy właśnie doznał wizji. Leżał na łóżku szpitalnym, podłączony pod kroplówkę, nad nim stał nikt inny jak Amy.

- Gdzie ja jestem... Gdzie jest Kayle? - zapytał oszołomiony. Co to za miejsce? - dodał.

- Już dobrze... Kayle już-

Na tym skończyła się jego wizja. Powrócił do miejsca wypadku, obok niego stała jego przyjaciółka. Przestraszony nastolatek wziął ją na plecy i ruszyli do sklepu. Chłopak kupił czekoladę dla niej i ruszyli do parku, a gdy tylko usiedli, do Kayle zadzwonił telefon.

- Halo? - odebrała telefon nastolatka.

- Gdzie jesteś? Nic Ci nie jest? W wiadomościach jest pokazany wypadek - autobus, którym zawsze jeździcie, kierowca ponoć stracił kontrolę nad nim.

- Nic mi nie jest, tato. Jestem w parku, spóźniłam się na ten autobus, więc nim nie jechałam... - odpowiedziała.

- Ale jak to się spóźniłaś? Znowu Dwayne, tak? Muszę kończyć, pogadamy w domu. - powiedział ojciec.

- Pa...

- Tata, tak? - zapytał Dwayne.

- Tak... Odprowadzisz mnie do domu? - zapytała Kayle.

- Odprowadzę. 

Nastolatek jak powiedział - tak zrobił. Odprowadził przyjaciółkę pod sam dom i pożegnał się z nią, po czym sam wrócił do domu. Przez całą drogę zastanawiał się nad rozmową w parku. Dotarło do niego, że tak już musi być. Nie wiedział, czy dzisiejszy dzień to bardzo dziwny zbieg okoliczności, czy po prostu przeznaczenie. Kayle natomiast szybko weszła do swojego domku jednorodzinnego. Posiadała ona dość duży domek z małym ogrodem. Zdjęła buty i natychmiast poszła porozmawiać z ojcem. Człowiek wysokiego wzrostu, dość muskularny z ciemnymi włosami, uczesany "na samuraja", który zazwyczaj chodzi w drogich garniturach - Bruce - czekał na swoją córkę.

- Słucham? Co masz mi do powiedzenia, córko? - zapytał Bruce.

- Tato, opuściłam drugi dzień... Poza tym, gdybym go nie opuściła - leżałabym teraz w szpitalu... - odpowiedziała dziewczyna.

- Naprawdę nic nie rozumiesz. Autobus może się rozbić i jutro, i pojutrze! Za dwa lata kur*a też! Dostałaś szansę w tej szkole, zdałaś tam z dużą ilością punktów, jednak nie największą. Myślisz, że nauczyciele będą patrzeć na Ciebie przychylnym okiem? Chłopak, z którym się zadajesz, to o ile wiem - ma już 8 zagrożeń. Chcesz skończyć, jak on? - tłumaczył ojciec.

- Nie chcę, tato... Mogę iść do swojego pokoju? - zapytała dziewczyna. Jestem bardzo zmęczona dzisiejszym dniem. - dodała.

- Możesz. - odpowiedział Bruce. Żeby mi te wagary były ostatnimi wagarami. - dodał.

- Rozumiem. - powiedziała Kayle.

To nie pierwszy raz, kiedy dziewczyna miała taką sytuację w domu... Jej rodzice wzięli rozwód. Sąd zdecydował, że dla jej dobra będzie jak, zamieszka z ojcem - tak też się stało. "Przed rozwodem był inny... Przyzwyczaiłam się już."~Kayle.

Dwayne, gdy tylko zdążył dojść pod swój dom, zobaczył mamę, która na niego czekała. Annie szybko podbiegła i przytuliła mocno swojego syna.

- Martwiłam się o Ciebie! Oglądałam wiadomości, dlaczego nie odbierasz telefonu?! Po co Ci go z ojcem kupiliśmy?! - krzyczała zakłopotana mama.

- Spokojnie... Żyję, jak widzisz. Nic nam nie jest. Spóźniliśmy się na ten autobus i poszliśmy do parku. - wytłumaczył nastolatek.

- Jak dobrze, że żyjecie... - powiedziała Annie. A co z Kayle? Jej ojciec, już wie? - zapytała.

- Skoro Ty wiesz, to pewnie tak... - odpowiedział Dwayne.

- Biedna dziewczyna... Gdyby tak tylko dało cofnąć się czas i jakoś uratować jej rodziców, wskazać inną drogę, niżeli rozwód... - powiedziała mama nastolatka.

- JESTEŚ GENIUSZEM, MAMO! -  krzyknął energicznie chłopak i pobiegł na górę - do swojego pokoju.

- Ja jestem tylko mamą... Ale w sumie jak się jest mamą, to i jest się geniuszem, szczególnie jak ma się podobne dziecko do Ciebie... - powiedziała w myślach Annie.

Bohater opowieści szybko rzucił plecak w kąt i położył się na łóżku. Pomyślał jednak, że kiedy cofał się w czasie - zawsze lądował w punkcie zwrotnym, którym jest wejście Kayle do pokoju "z buta". Próbował wielu sposobów, jednak żaden nie działał - po prostu nic się nie działo. Pomyślał więc o sytuacjach gdzieś około sprzed 3 tygodni przed rozwodem rodziców nastolatki, wyciągnął rękę do przodu i rzekł po cichu słowa - "Chciałbym manipulować czasem..."



A może cofamy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz