Zepchnąć Boga z tronu.

14 1 0
                                    

Dwayne przeszedł do czasu, z którego wcześniej się cofał. Wydawało się, że Kayle już spała, ale dziewczyna odwróciła się w stronę nastolatka i spojrzała na niego.

- Znów się cofnąłeś? - zapytała zmartwiona.

- Muszę go powstrzymać. - odpowiedział. To chyba normalne, nie? - dodał.

- Nie jesteś sam. Nie musisz, a musimy. Ta kontrola czasu robi z Ciebie powoli zupełnie innego człowieka.

- Obcięłaś włosy i mówisz mi, że jestem inny?

- Być może byłam inna, to fakt, ale jedno się nie zmieniło - dalej jestem przy Tobie. Dalej chcę Ci pomagać, dale-

- NIE POMOŻESZ. TEN SKUR*IEL PO PROSTU JEST ZBYT SPRYTNY, ROZUMIESZ?! PRZEWIDUJE KAŻDY MÓJ PIER*OLONY RUCH! Ta... Ta bezradność naprawdę boli... - powiedział, powoli zatracając się w sobie.

- DALEJ MASZ-

- NIE, KAYLE. - przerwał dziewczynie. To nie jest nasza walka, tylko moja. To ja dostałem tę moc i to ja muszę to wszystko jakoś odwrócić. Rano ma Cię tu już nie być.

- Tego właśnie chcesz? Zawsze trzymaliśmy się razem, jak źle nie było... Nie pamiętasz tego?!

- NIE ZAWSZE CHCIAŁ MNIE ZABIĆ JE*ANY PSYCHOL W MASCE, KTÓRYM JESTEM JA SAM! Rano ma Cię tu nie być, powiedziałem już. Nie każ mi się powtarzać i postaraj się usnąć.

Od tego momentu rozmowa ucichła. Dziewczyna odwróciła się na drugi bok, z jej oczu poleciało delikatnie kilka łez na poduszkę. Nastolatek chciał pozmieniać wszystko na lepsze, ale nie widział jednej, ważnej i dość istotnej rzeczy, a mianowicie tego, że zmienia przy tym wszystkim samego siebie. Zmieniła się jego przyjaciółka, ale bardziej wizualnie, niżeli "z wewnątrz". Owszem - mniej bluźniła, nie drażniła się tak bardzo i była milsza, ale czy tego właśnie nie chciał nasz główny bohater? Czy nie chciał widzieć jej uśmiechu? Widocznie to wszystko go zbytnio przerosło, bo nie wiedział, że właśnie zabrał jej to o co kiedyś tak walczył - jej uśmiech.

Po długiej nocy rozmyślania w końcu musiał nastać świt. Kayle zrobiła to, co jej przyjaciel nakazał - udała się w kierunku drzwi wyjściowych. Przed nimi stanęła jeszcze na chwilę i odwróciła się w kierunku siedemnastolatka, popatrzyła kilka sekund smutnym wzrokiem, po czym opuściła ich domek, kierując się do domu. Ten natomiast wiedział, że nie ma wiele czasu, że w każdej chwili może po prostu odwiedzić go w tym miejscu on sam w masce. Zabrał więc ze sobą duży i wytrzymały scyzoryk do kieszeni, wyciągnął rękę do przodu i rzekł - "chciałbym manipulować czasem!".

Nasz główny bohater cofnął się do czasu, w którym próbował uratować wszystkich od śmierci, a dokładniej był to czas, w którym zakrwawiony, zmęczony i spocony podchodził do swojej przyjaciółki. Nic się nie zmieniło, a uświadomiło mu to tylko jedno - chyba już niewiele zabawy linią czasu mu pozostało...

Zauważył w końcu rozpaczającą, mocno martwiącą się o niego Kayle. Tym razem jednak złapał głęboki oddech, byleby tylko szybko nie zemdleć. Ku zaskoczeniu nie zrobił tego w dobrych intencjach, bo kiedy tylko podszedł do przyjaciółki - uderzył mocno piszczelem w jej brzuch i to ona była tą pierwszą, która zemdlała.

- Nie wtrącisz się nigdy więcej. - powiedział stanowczo. To... Tylko i wyłącznie... Moja... Walka... - dodał, po czym zemdlał.

Wszystko szło po jego myśli - obudził się 11 października o godzinie 9:00 skrępowany liną przeznaczoną do holowania aut. Szybko zyskał świadomość, gdzie jest i po co. Po kilku minutach do pomieszczenia w końcu wszedł wyczekiwany on - Drugi Bóg.

A może cofamy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz