Dwayne zrobił to samo, co jego poprzednia wersja - wyciągnął rękę do przodu i rzekł "chciałbym manipulować czasem!". Znalazł się pod wspomnianą wcześniej budką z lodami o godzinie 14:00, jak wtedy. Nastolatek wiedział, że nie wszystko będzie takie proste, jednak miał pewien plan w zanadrzu, postanowił postawić na jedną kartę - "wrócę z tarczą, lub na tarczy!"~Dwayne. Powolnym krokiem udał się na ławkę, by pomyśleć jeszcze chwilkę nad tym, czy jego plan nie ma luk i, czy naprawdę może się powieść.
- Kontroluję czas, a tak naprawdę mam go niewiele... Co za ironia... - pomyślał.
Wybiła godzina 14:40. Chłopak wiedział, że musi wycofać się prędko, jeżeli nie chce spotkać samego siebie i tak też zrobił. Minęło 10 minut, ale ku jego zaskoczeniu - jego drugie "ja" nie zjawiło się...
- Co jest? Powinieneś już tu dawno być... - zadręczał się myślami Dwayne.
Siedemnastolatek zadręczał się mocno myślami, a nim się obrócił - ujrzał gdzieś daleko idącego szybkim krokiem ojca Kayle. To był ostatni obraz, który zobaczył wyraźnie. Wszystko w jego oczach zaczynało być rozmazane, kolory robiły się ciemniejsze i chłodniejsze, jakby świat zaraz miał stać się pustką. Przestraszony wyciągnął do przodu rękę i rzekł kolejny raz - "chciałbym manipulować czasem!".
Świat w jego oczach wrócił znowu do normalności, on sam natomiast znalazł się pod budką z lodami. Zastanawiał się, co jest nie tak, dlaczego jego poprzednia wersja nie zjawiła się z kartką w parku i, dlaczego przeżył taką anomalię. Walka stawała się coraz trudniejsza, jednak nastolatek wiedział, że nie może po prostu tak tego zostawić i wrócić - nie potrafiłby sobie tego wybaczyć, postanowił zrobić wszystko co w jego mocy, by odnieść zwycięstwo. Pobiegł prędko pod swój dom, tam właśnie chciał wyczekać samego siebie. Mijały sekundy, wraz z upływem sekund mijały w końcu minuty, a Dwayne'a wyskakującego z okna dalej nie było. Chłopak kolejny raz zaczął przeżywać dziwne anomalie - chłodniejsze i ciemniejsze kolory, rozmazany obraz. Nie potrafił tego znosić, strach go przerastał - wyciągnął więc rękę do przodu i rzekł - "chciałbym manipulować czasem!".
Kolejny raz znalazł się pod samą budką, przez co zaczął wpadać w szaleństwo.
- NIE PRZECHYTRZYSZ MNIE, KUR*A! NIE WYGRASZ ZE MNĄ, TO JA JESTEM TEN PRAWDZIWY!! - powiedział w myślach zdenerwowany nastolatek.
W chwilach bezradności pomógł mu przypadkowy przechodzień, który szedł i rysował coś rysikiem na swoim smartfonie. Dwayne wiedział już, co zrobił źle - złamał swój długopis, którego nie może odzyskać, mimo że cofa się w czasie. Zajrzał ręką do kieszeni i faktycznie - długopisu nie było. Pobiegł szybko, ile sił w nogach do domu, w którym mieszka i kiedy już znalazł się na miejscu - wspiął się po rynnie i wszedł przez okno do swojego pokoju, ale ku jego zdziwieniu - długopis leżał na biurku. Zdziwiony nastolatek wiedział, że nie ma czasu i musi prędko się gdzieś schować, ponieważ za dokładnie dwie minuty miała się pojawić w tym samym miejscu jego druga wersja. Szybko otworzył szafę i w tej szafie się właśnie ukrył. Chwilę później pojawiła się oczekiwana przez niego druga wersja jego samego. Dwayne jednak znowu się zdziwił - drugi on nie wziął długopisu, od razu wyskoczył przez okno. Szybko wychodząc z szafy, postanowił sprawdzić co jest nie tak. Okazało się, że długopis, który leżał na biurku był wylany i po prostu nie pisał.
- Serio, kur*a? Teraz będziesz biegał po kioskach za je*anym długopisem?! - powiedział nastolatek w myślach, wyskakując przez okno.
Chłopak ujrzał biegnącego siebie, wiedział że nie może go spuścić z oka choćby na chwilę. Zmęczenie, pot i nagły krwotok z nosa nie miały dla niego żadnego znaczenia. Choć widok krwi go trochę przeraził, to wiedział, że nie może dać za wygraną i biegł po prostu dalej. Na jego szczęście - drugi Dwayne zatrzymał się przy pierwszym kiosku i kupił to czego tak bardzo potrzebował. Obydwaj zwolnili tempo i udali się do parku, gdzie wszystko potoczyło się zupełnie tak samo, jak kiedyś. Gdy Bruce odchodził z kartką szybszym krokiem, nastolatek postanowił pobiec okrężną drogą, by być tam przed mężczyzną i samym sobą. Krwotok nie ustępował, im więcej nastolatek się wysilał, tym bardziej widoczne były tego efekty, takie bynajmniej można było odnieść wrażenie, mimo tego biegł. Nastolatkowi udało się dotrzeć szybciej, niż Bruce'owi i drugiej wersji Dwayne'a. Wybrał miejsce do ukrycia, jednak priorytetem było oglądanie samego siebie, niżeli ojca Kayle - musiał wiedzieć, kiedy może wkroczyć. Odpoczywając, przypomniał sobie o ważnej rzeczy, ale zacznijmy od wyjaśnienia całego planu wymyślonego przez niego. Chłopak, mając na sobie kaptur i skierowaną głowę ku dole chciał dyskretnie podejść z pistoletem na kulki od tyłu mężczyznę, mówiąc mu od razu "nie odwracaj się, udawaj że rozmawiasz, tak jakbyś rozmawiał ze swoim pracodawcą.". Ryzykownie, ponieważ tylko ktoś z góry wie, jak to może się zakończyć. Wiedział jednak, że nie ma innego wyjścia, jak działać ryzykownie i postawić wszystko na jedną kartę. Dwayne zapomniał jednak o jednej, ważnej istotnej rzeczy - pistoletu...
- KUR*A, MUSZĘ IMPROWIZOWAĆ. JEZU, BOŻE, JEŻELI ISTNIEJECIE - SPRAWCIE, BY NIE WYJE*AŁ MI MOCNO - powiedział w myślach nastolatek.
W końcu przyszedł czas, kiedy jego druga wersja przypatrywała się wszystkiemu. Chwilę później poszła w swoje strony, tak jak wtedy. Była to pora, w której Dwayne musiał wkroczyć. Szybko podbiegł do Bruce'a, nim ten zdążył dojść do córki, po czym przyłożył dwa palce do jego pleców i szybko zaczął swoją kwestię. Kto by się spodziewał, że wiecznie przestraszony siedemnastolatek potrafi tak pewnie odegrać rolę kogoś zupełnie innego...
- Nie odwracaj się. Udawaj, że rozmawiasz, tak jakbyś rozmawiał ze swoim pracodawcą. Powoli odpowiadaj na moje pytania "tak", lub "nie". - powiedział pewny siebie Dwayne. Kochasz swoją córkę? - zapytał.
- Czy Ty myślisz, że naprawdę nie wiem-
- Wiem, że wiesz. - przerwał Bruce'owi nasz główny bohater. Chyba tylko głupi wyjąłby w takim miejscu broń, w dodatku wliczając fakt, że przed nami siedzi twoja córka z przyjacielem. Możesz się odwrócić, uderzyć, albo nawet i zabić. Nie myśl jednak, że jesteś obserwowany tylko i wyłącznie przeze mnie. Wiem na co Cię stać, Bruce. Nie przyszedłbym tu sam. - dodał.
- Czego ode mnie chcesz? - zapytał mężczyzna. Błagam, nie rób krzywdy mojej córce, ani mojej żonie. Możesz mnie zabić, możesz żądać czego chcesz, ale je zostaw w spokoju. - dodał mocno przestraszonym tonem.
- Kochasz swoją rodzinę? - zapytał Dwayne.
- Kocham ich nad życie. - odpowiedział Bruce.
- Byłeś w drodze po nową pracę, prawda? - zadał kolejne pytanie chłopak.
- Tak. - odpowiedział mężczyzna.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie, Bruce. Nie żądam od Ciebie żadnych pieniędzy, nie jestem żadnym porywaczem, ani płatnym zabójcą. Ta praca nie jest Ci przeznaczona. Musisz po prostu o niej zapomnieć. Zostawiam Cię teraz tu z córką, pewnie zaraz Cię wypatrzy, jednak będziesz jeszcze obserwowany przez równy tydzień, jeżeli się dowiem, że jednak zmieniłeś zdanie co do twojej nowej pracy, nie będziemy już rozmawiać. Idź od razu do córki, nie odwracaj się.
Mężczyzna był tak mocno przerażony, a zarazem tak bardzo chciał chronić swoją córkę, że nawet nie myślał o odwróceniu się. Poszedł do niej, by ją mocno przytulić i powiedzieć jej, jak bardzo ją kocha.
- Kayle... Córeczko moja najwspanialsza... - powiedział Bruce, wtulając się mocno w swoją córkę.
- Czy twój tata płacze? - zapytał mały Dwayne.
- Tatusiu, nie płac! Zawse bede dla Cebie! - krzyknęła Kayle.
- Kiedyś będę taki jak twój tata i też będę za Tobą płakał, wiesz? - zapytał mały
- Wiem! - odpowiedziała, uśmiechając się szeroko.
Mężczyzna złapał swoją córkę za rękę i razem we trójkę poszli odprowadzić Dwayne'a. Natomiast nasz główny bohater poszedł w ustronne miejsce - niedaleko budki znajdował się szereg szarych bloków. Tam, zmęczony usiadł pod klatką schodową, wyciągnął rękę do przodu i rzekł - "chciałbym już wrócić!".
"Kiedy wychodzi z domu - ma na twarzy taki szeroki uśmiech. Zrobię wszystko, by uśmiechała się w tym samym stopniu, kiedy będzie do niego wracać."~Dwayne.
CZYTASZ
A może cofamy?
Fiksi RemajaDwayne był najzwyklejszym w świecie nastolatkiem, który uczęszczał do szkoły średniej (liceum). Jego "przegrywizm" bił aż ponadto w oczy. Pewnego dnia zmienił się bieg jego całego życia... Chłopak dostał albowiem możliwość cofania się w czasie, nie...