Odnajdę sposób!

53 6 1
                                    


Udało się. Nasz główny bohater znalazł się w czasie, dokładnie 5 tygodni przed rozwodem rodziców Kayle. Musiał coś wymyślić, jak nie dopuścić do rozwodu, ale w myślach przeszkodził mu swój własny głos dochodzący z dołu. Brzmiał on - "wróciłem, mamooo!".

- Kur*a... Za dziecka nie mogłem być taki mądry, to fakt... Więc i mogę odnaleźć siebie tutaj! Super! Nie, zaraz... Przecież nie spotkałem nigdy siebie, jako 17-latka, mając 10 lat... - rozmyślał Dwayne.

Chłopak szybko schował się pod łóżko. Był przerażony, w jego myślach były tylko kwestie "niech tu nie zagląda, niech tu nie zagląda, niech tu nie zagląda." Jego życzenia się spełniły, małe dziecko nie spojrzało pod łóżko, a rzuciło plecak i wyszło na dwór. Nastolatek szybko otworzył okno i wyskoczył przez nie. Rozmyślał po drodze do domku Kayle, jak można uratować tę rodzinę. Gdy doszedł pod owe miejsce, przyszedł mu do głowy ważny fakt - nowa praca Bruce'a. Faktycznie, gdy ojciec nastolatki znalazł nową pracę, poświęcał się jej niezmiernie, tracąc czas dla rodziny. Nastolatek musiał szybko się schować w pobliskie krzaki, ponieważ Bruce właśnie wychodził na rozmowę o nową pracę.

- Muszę mu przeszkodzić. Nie może tam dojść. - pomyślał Dwayne.

Chłopak śledził tatę przyjaciółki, by mu jakoś przeszkodzić, jednak nie było do tego wielu okazji, aż w końcu zapaliło się dla niego światełko w tunelu - Bruce usiadł na chwilę na ławce, by w spokoju zapalić papierosa. Dwayne usiadł obok niego.

- Brak zapalniczki? - zapytał nastolatek.

- Hoho! Ludzie w twoim wieku już palą, młodzieńcze? - odpowiedział pytaniem na pytanie ojciec Kayle.

- Cóż. W końcu trzeba kiedyś na coś umrzeć, prawda? - powiedział Dwayne, użyczając Bruce'owi zapalniczki.

- Wiesz... Kogoś mi przypominasz, młody. Jesteś tak jakby starszą wersją przyjaciela mojej córki! - powiedział tata dziewczyny, uśmiechając się.

- Haha! Każdy mi to mówi, nie rozumiem dlaczego! - powiedział nastolatek, śmiejąc się głośno. Wybiera się Pan na randkę, tak? - zapytał.

- Nie, nie, młodzieńcze... Randki mam codziennie w domu. Dostałem ofertę pracy z dobrze prosperującej firmy. O! Jak dobrze, że przypomniałeś! Prawie, że bym się spóźnił! Dziękuję młodzieńcze za ogień i do zobaczenia! - powiedział Bruce, wstając z ławki.

- Kur*a mać... - powiedział w myślach Dwayne. Do zobaczenia! - dodał głośno.

Chłopak jednak nie miał najmniejszego zamiaru się poddać i dalej śledził tatę przyjaciółki. Po 10 minutach ciągłego śledzenia i rozmyślania nad tym, jak powstrzymać go przed dojściem do miejsca firmy, zauważył że mężczyzna stanął, by odebrać telefon. Nastolatek dyskretnie podszedł do niego, by usłyszeć choćby słowo.

- Tak, tak, kochanie! Już dochodzę właśnie na miejsce. Ja Ciebie też, papa! - mówił Bruce do telefonu.

Dwayne wiedział, że to była Elise - żona mężczyzny. Wiedział również, że nic już nie wskóra, ponieważ miejsce nowej pracy stało zaledwie 30 kroków przed nim, jednak to nie był jeszcze koniec. Nasz główny bohater wyciągnął rękę, pomyślał o chwili sprzed 30 minut i rzekł - "chciałbym manipulować czasem!"

Kolejny raz się udało. Chłopak poczuł, że ma już nad tym kontrolę. Szybko schował się pod łóżko i wyczekiwał, aż młody on wyjdzie z domu. Zrobił wszystko dokładnie, tak jak wtedy i ruszył. Ruszył, rozmyślając po drodze. Znał już dwa istotne fakty - ma dwie okazje, by powstrzymać Bruce'a - krótka przerwa na papierosa i telefon. Drugie wyjście próbował wykluczyć z miejsca, gdyż rozmowa z żoną trwała nie dłużej, jak 40 sekund, jednakże nastolatek wykazał się sprytem i połączył te dwa fakty ze sobą. Szybko pobiegł na ławkę i wyczekiwał mężczyznę w oddali. Gdy tylko ukazał się na widoku, zostawił kartkę właśnie na tejże ławce. Napisane na niej było - "Wiem, jak masz na imię. Wiem, jak masz na nazwisko. Śledziłem Cię lata, by wypatrzyć każdy twój ruch. Wiem, że masz córkę - brązowe, ciemne włosy, ma na imię Kayle. Nie umie wypowiedzieć kilku słów, ponieważ ma problemy z mową - mianowicie się sepleni. Odbierz córkę spod miejsca, w którym zazwyczaj je lody z przyjacielem." Wiedział, że może jej nie zauważyć, więc podpisał ją mocno i wyraźnie - "Do Ciebie, Bruce." Gdy tylko ją zostawił, pobiegł się schować. Mężczyzna natomiast podszedł do ławki i usiadł. Zgodnie z planem nastolatka - ojciec dziewczyny podniósł kartkę i przeczytał. Wszystko miało iść zgodnie z planem, jednak Dwayne nie przewidział jednej, a jakże bardzo ważnej sprawy - mianowicie telefonu. Mężczyzna zadzwonił albowiem do Elise.

- Kochanie, czy mała jest w domu? - zapytał Bruce.

- Tak, jest. Kończy jeść właśnie obiad, Dwayne już na nią czeka. - odpowiedziała Elise, uśmiechając się.

- Super! Kocham Cię mocno! Życz mi powodzenia raz jeszcze! - powiedział mężczyzna.

- Ja Ciebie też! Powodzenia, geniuszu!

Tym sposobem nasz główny bohater wykluczył sobie już drugą okazję, ponieważ Bruce wykonał telefon do żony. Logicznie myśląc więc - Elise już nie zadzwoni, bo nie ma po co. Zdenerwowany chłopak dalej nie chciał się poddać. Wyciągnął rękę do przodu i rzekł - "chciałbym manipulować czasem!".

Dwayne znowu cofnął się w czasie o jakieś 25 minut. Szybko powtórzył czynności i znów, lecz tym razem szybciej pobiegł na ławkę. Napisał identycznie słowo w słowo kartkę dla mężczyzny, jednakże tym razem dopisał na niej na koniec - "Nie wykonuj żadnych telefonów. Jesteś obserwowany. Idź od razu na miejsce, które zapisałem Ci powyżej.". Plan zaczął działać. Bruce'a pochłonął niesamowity strach, czytając te kartkę. Schował kartkę do kieszeni i ruszył. Nastolatek doskonale wiedział, co robi - przejście do ich (jego i Kayle) ulubionej budki z lodami od parku zajmowało jakieś 30 minut. "Nie lubią innych lodów. W prawdzie zjedzą, ale już nie tak chętnie jak lody z ich ulubionej budki"~Elise, mama Kayle. Chłopak tylko, by się upewnić - śledził mężczyznę do momentu w którym był już przy budce. Bruce zobaczył na miejscu wcinającą lody córkę, oraz jej przyjaciela - Dwayne'a. 

- JEZU, KAYLE TY ŻYJESZ, NIC CI NIE JEST, CZY NIC CI NIE JEST?! - podbiegł, krzycząc Bruce, po czym przytulił mocno swoją córkę.

- Tatusiu, mam jus dzesenc lat! Poza tym jestem z Dejnem! - odpowiedziała dziewczynka.

- Rozumiem... - powiedział ojciec. Chodź może z tatusiem odprowadzisz Dwayne'a, po czym wrócimy do domku, co? - zapytał.

- No dobse! Ale pod warunkiem, ze sie ze mną pobawis! - powiedziała Kayle.

- Pobawię. Obiecuję. - powiedział mężczyzna.

Nastolatek wiedział, że nie ma już nic tu do roboty - plan został obmyślony perfekcyjnie, a Bruce zatańczył, jak Dwayne mu zagrał. Usiadł więc w spokoju na ławce, zapalił papierosa i postanowił wrócić.

- Zaraz... Kur*a... Zawsze się cofałem do punktu zwrotnego, jak ja mam niby teraz wrócić? - pytał w myślach chłopak.

Rozwiązanie było na jego szczęście banalne. Wystarczyło pomyśleć o chwili, do której chcesz wrócić, wyciągnąć rękę i wyszeptać, powiedzieć, lub krzyknąć "chciałbym już wrócić!". Dobrze, że wpadł na coś tak banalnego, bo kto wie jakby potoczyła się historia, gdyby nie wrócił, bądź wrócił kilka chwil później...



"Będziesz szczęśliwa. Czas w końcu leczy rany."~Dwayne.


A może cofamy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz