Dwayne ocknął się po kilku godzinach, jednak w dość dziwnym dla niego otoczeniu. Dziwne było też to, że on sam był jak nowo narodzony - bez żadnych ran, ani siniaków. W krajobrazie otoczenia nie było ziemi, bloków, polan, łąk, właściwie to nie było w nim niczego, prócz jasnozielonego, w niektórych miejscach podchodzącego pod pomarańcz tła. Dostępna w tym otoczeniu była tylko jedna droga, która prowadziła cały czas prosto. Niepojmujący co się dzieje nastolatek ruszył właśnie tą drogą. Po trzydziestu minutach ciągłego marszu w końcu dostrzegł cel - było to wejście do parku, w którym poznał Kayle. Przy wejściu stał niższy od niego o głowę, rudy, zielonooki facet ze świeżo zgoloną brodą.
- Czekaliśmy na Ciebie, Dwayne. Twoja walka była naprawdę ekscytująca! - rzekł rudy mężczyzna.
- Gdzie ja jestem? Kim jesteś? - zadawał pytania zdezorientowany chłopak.
- Ahhh! Wybacz, zawsze zapominam się przedstawić! Nazywam się Kane! Jestem jednym z Strażników Czasu!
- Strażnik... Czasu? Co to ma znaczyć? Co to w ogóle za miejsce?
- Wytłumaczę, ale pierw musisz iść ze mną. Nie uwierzysz mi na słowo, możliwe, że to będzie dla Ciebie zbyt ciężkie, po tym co przeżyłeś.
- Niech będzie...
Kane wykonał dynamiczny ruch ręką do przodu i "otworzył" nową drogę, która prowadziła w lewo. Zdezorientowany nastolatek i rudy mężczyzna szli 10 minut, aż w końcu doszli do celu. Otoczenie przybierało widok miasta, w którym on sam mieszkał. Znajdowali się dokładnie w miejscu, w którym rozbił się kiedyś autobus. Widać było też ludzi, którzy na to patrzą, ambulansy, radiowozy policyjne i wozy strażackie.
- Jesteś gotów? - zapytał mężczyzna.
- Gotów na co? - odpowiedział pytaniem na pytanie Dwayne.
- Idź. Zobacz, kogo wynoszą na noszach.
Przerażony nastolatek ruszył. Szokujące było dla niego to, że nikt spośród tych ludzi nie zwracał na niego uwagi, nawet policjanci nie kiwnęli palcem, kiedy przechodził obok nich. W końcu zobaczył, kim jest osoba wynoszona na noszach... Był to Dwayne... Za nim wynoszona była Kayle... Chłopak złapał się za głowę, docierały do niego najgorsze myśli. Kilka chwil później podszedł do niego Kane.
- Czy ja... Czy ja nie żyję... Umarłem? - zadawał pytania zszokowany.
- Twojej przyjaciółce nic nie jest. Dla Ciebie to było kilka dni, kiedy manipulowałeś czasem, jednak minął już pełny rok, Dwayne. Pełny rok od czasu, kiedy umarłeś. - wytłumaczył mu rudy mężczyzna.
- Nic z tego nie rozumiem... - powiedział, przy czym stanęły mu łzy w oczach. Przecież zapobiegłem temu... Zapobiegłem temu, manipulując czasem... Czemu Kayle wygląda jak dawniej? CZEMU NIC Z TEGO NIE ROZUMIEM?! - zaczął panicznie płakać.
- Uspokój się. Wytłumaczę Ci wszystko po drodze. Chodź, wracamy.
Ruszyli więc tą samą drogą, by wrócić. Nastolatek nie mógł przyjąć do wiadomości tego, że zginął. Tego, że wszystko co robił nie miało żadnego sensu, ani nic nie wniosło do życia. Nie wiedział jednak, jak bardzo się mylił. Dowiedział się, kiedy Kane zaczął mu wszystko tłumaczyć po drodze.
- To nie tak, że niczego nie zrobiłeś. Zrobiłeś więcej, niż Ci się wydaje, Dwayne. Jestem Strażnikiem Czasu i moim obowiązkiem jest Ci wszystko wytłumaczyć. Otóż, kiedy człowiek umiera - umiera będąc dobrym, lub złym człowiekiem. Ludzie, którzy mieli natomiast ukryte, złe pragnienia staczali walkę z samym sobą. Żyjąc w iluzji dostawali moc manipulowania czasem, aż w końcu pojawiali się oni sami, by stoczyć pojedynek. Twoja walka klasyfikuje się na drugą, najciekawszą w rankingu. Przebija ją jedynie walka osoby, która czeka na Ciebie w parku. Jest naszym szefem. Nie traktuj jednak tego wszystkiego, jak iluzję. Manipulując czasem i spędzając go z innymi osobami tworzyłeś im sny. Tak, Dwayne - Kayle z pewnością się przyśniło to, kiedy siedzieliście we dwoje w domku, a Amy to, jak grałeś dla niej na gitarze.
CZYTASZ
A może cofamy?
Teen FictionDwayne był najzwyklejszym w świecie nastolatkiem, który uczęszczał do szkoły średniej (liceum). Jego "przegrywizm" bił aż ponadto w oczy. Pewnego dnia zmienił się bieg jego całego życia... Chłopak dostał albowiem możliwość cofania się w czasie, nie...