Siedzieliśmy przy stole Ślizgonów patrząc wyczekująco w stronę naszych największych wrogów: Jamesa Pottera, Freda Weasleya, Nigela Wellingtona, Elizabeth McClary i Beryl Fawley. Przecież nasz plan musiał się powieść, to miałabyć zemsta za kawał zrobiony Victorowi. Zemsta idealna. Ja, Meredith, Carter, Lilith, Gregory i Victor patrzyliśmy na siebie zaniepokojeni. Czy o czymś zapomnieliśmy i teraz nasz plan się nie uda? Proszę, proszę, niech coś się stanie... I w tym momencie piątka naszych wrogów zamieniła się w żaby. Gigantyczne żaby wyższe od stołu. Na chwilę zapanowała cisza, a potem pięć naszych żab wybuchło śmiechem, jeśli wogóle można to tak nazwać. Tarzali się po podłodze wydając dziwne dźwięki i zostawiając za sobą ochydny żabi śluz. Część uczniów zaczęła się śmiać, mnóstwo dziewczyn krzyczało: ochyda! Zdecydowanie największą uciechę mieli z tego Ślizgoni. Nauczyciele nie mieli żadnych dowodów, że to my, ale byli tego na 100% pewni i dostaliśmy karę oraz szlaban, a także do naszych rodziców zostały wysłane listy. No trudno, warto było się poświęcić dla tego widoku.
Tego samego dnia siedziałam na tym nudnym zielarstwie. Żadne z moich przyjaciół na nie nie uczęszczało i ja też nie miałam ochoty, ale to było potrzebne by zostać uzdrowicielem.
Tak jak zawsze usiadłam z tyłu mając nadzieję, że nikt się do mnie nie dosiądzie. Niestety, tym razem nie miałam szczęścia i dosiała się do mnie June Lancaster. Mugolaczka z Ravenclawu z włosami związanymi w dwie kitki i dużymi okularami. "Boże, to będzie ciężka lekcja" - pomyślałam. Do końca godziny lekcyjnej notowałam informacje i starałam się nie zwracać uwagi na June. Już myślałam, że udało mi się przetrwać, kiedy usłyszałam jak profesor Longbottom zaczął mówić:
- ...dlatego wykonacie projekt o najdziwniejszej waszym zdaniem roślinie. Będzie to praca dwuosobowa, ale to ja przydzielę pary.
Po klasie rozeszło się kilka westchnień. Oparłam głowę o rękę i patrzyłam jak kolejni niezadowoleni uczniowie są łączeni w pary. Ze znudzeniem czekałam na własny wyrok. W końcu usłyszałam:
- Malfoy będzie z....... Potterem.
Uczniowie spojrzeli na mnie zainteresowani moją reakcją.
- Lepsze to gówno niż jakaś szlama.
- Panno Malfoy proszę przyjść do nnie po lekcjach! Musimy poważnie porozmawiać! - zdenerwował się profesor, idiota Longbottom
W tym momencie skończyła się lekcja, a ja odrazu wyszłam z sali.
- Hej Malfoy, musimy ustalić o czym robimy projekt - krzyknął do mnie Potter
- Wal się - odwarknęłam i poszłam dalejDo profesora Longbottom, oczywiście, nie poszłam. Nie za bardzo wiedziałam co zamierzam zrobić z tym całym projektem, ale mieliśmy na niego dużo czasu, więc postanowiłam narazie się tym nie przejmować.
Siedziałam na łóżku w moim dormitorium rozmawiając z Lilith i Meredith o niczym konkretnym.
- No dobrze to teraz Lilith opowiedz mi o tym na jakim etapie stoisz z Jake'iem - powiedziałam
- O mój boże przecież już ci mówiłam, że nic między nami nie ma!
- No już nie wymiguj się tak - zachęciła ją Mer
- No, ale... - Lil zarumieniła się
- No weź to nie żaden wstyd. On w sumie jest całkiem przystojny - stwierdziłam
- Spadaj Cassie, jest mój.
- Ha, czyli jednak coś między wami jest - powiedziała Mer
- No znaczy się on mnie chyba tak średnio lubi... Bo niby oboje jesteśmy ze Slytherinu i mamy czystą krew, ale jest przeciwnikiem naszych poglądów...
- No tak, zdrajca krwi - oznajmiłam i zagryzłam wargę
- Achhh, sama już nie wiem! - powiedziała zrezygnowana Lil, po czym dodała by zmienić temat - A jak tam wasze życie miłosne?
- W Hogwarcie są same szlamy, zdrajcy krwi albo idioci, więc nie ma za dużego wyboru - odparała Meredith
- A ty Cassie?
- Tak samo jak u Mer.
- Szkoda, że Potter ma na nazwisko Potter i ma takie beznadziejne poglądy o mugolach, inaczej pewnie bylibyście parą - powiedziała rozmarzonym głosem Meredith
- Bleee, on jest brzydki! - odpowiedziałam
- Ej no bez przesady - odparła Lilith - poza tym widać, że się do siebie ostatnio zbliżacie - Lil poruszyła sugestywnie brwiami
- Jedyne co to mieliśmy razem szlaban, który był najgorszy w moim życiu. Nic więcej nie było - broniłam się
- No i dobrze, bo Potter to Potter - stwierdziała Mer
- Tak chodzenie z nim byłoby najgorszą rzeczą jaką mogłabyś zrobić - dodała Lil
- Na szczęście ja go nawet nie lubię - uśmiechnęłam się
- Ja i Jake to co innego, bo on jest w Slitherinie. Przekonam go do naszych poglądów - oznajmiła Lilith
- Oby.Dzisiaj taki krótszy rozdział. Postanowiłam też na razie nie usuwać rozdziału "WAŻNE" po jest tam ankieta, której wynik jest dla mnie bardzo ważny.
Dziękuję wszystkim czytelnikom, mam nadzieję, że rozdział wam się podobał, jak pewnie zauważyliście był on taki przejściowy, no ale cóż...
Pamiętajcie żeby mówić mi o wszelkich błędach, które zauważycie.Do następnego!
![](https://img.wattpad.com/cover/83025757-288-k341213.jpg)
CZYTASZ
Mimo Wszystko | James Syriusz Potter
FanfictionCassandra Venus Malfoy jest dumną dziedziczką rodów Malfoy, Greengrass i Black. Arystokratką o intensywnie niebieskich oczach, niemalże białych włosach i zadziornym charakterze. W przeciwieństwie do swoich rodziców i brata, wyznaje starą zasadę Slyt...