Przez trzy tygodnie rozmyślałam nad tym, w co się ubrać na to wyjście w Walentynki. Jako, że to taka piękna okazja powinnam pójść w czymś ładnym, może jakiejś sukience, ale przecież nie mogę się zbytnio wystroić, żeby nie wyszło głupio.
Czternastego lutego stałam przed szafą i patrzyłam na moje ubrania wciąż nie mogąc się zdecydować.
- Ubierz jakieś spodnie z wysokim stanem, bluzkę i tyle - powiedziała Lilith.
- To może te spodnie, biały t-shirt z nadrukiem i bomberkę?
- Tak.
- Dzięki.
- Spoko.
- Gdzie idziecie z Jake'iem? - zapytałam.
- Nie wiem. Powiedział, że to niespodzianka, a w Hogsmeage jest mnóstwo miejsc idealnych na randkę.
Uśmiechnęłam się. Lilith była taka szczęśliwa, że aż inni robili się szczęśliwsi na jej widok.
- A ty z Jamesem?
- My pewnie do Pubu Pod Trzema Miotłami - wzruszyłam ramionami.
- A przeszła ci już ta krępacja?
Przełknęłam ślinę. Kiedy zgodziłam się spędzić Walentynki z Jamesem miałam nadzieję, że przez te trzy tygodnie przejdzie mi zawstydzenie, które ogarnęło mnie po pocałunku z nim. Jednak nadal nie mogłam się pozbyć tej irytującej krępacji, która sprawiała, że spędzanie z nim czasu nie było aż takie przyjemne jak kiedyś. Bałam się, że to w końcu negatywnie wpłynie na naszą przyjaźń.
- Nie - westchnęłam.
- Będzie dobrze.
Lilith po chwili pożegnała się i poszla na spotkanie z Jake'iem. Ja umówiłam się z Jamesem przy wejściu do jego Pokoju Wspólnego.
Ruszyłam.
Na miejscu, przy obrazie stał Potter, Beryl i Elizabeth. Właśnie miałam do nich iść, kiedy usłyszałam jak James powiedział:
- Czy mi się wydaje, czy Ven jest ostatnio jakaś taka... mniej pewna siebie? Jakby skrępowana...
Jego rozmówczynie wymieniły spojrzenia.
- Może się zakochała? - zaśmiała się Beryl.
Zanim James zdążył odpowiedzieć podeszłam do nich. Nie chciałam, żeby dłużej się nad tym zastanawiał, bo jeszcze na serio uwierzy, że mi się podoba, a to by napewno przekreśliło naszą przyjaźń. Poza tym ja go przecież traktuję tylko jak przyjaciela. To, że trochę się krępuję po tym pocałunku to chyba nic dziwnego. Każda przyjaźń damsko-męska byłaby pewnie takim czymś zawstydzona, prawda? Chociaż James nie był... Ugh, dlaczego ja wszystko tak wyolbrzymiam?!
- Hej. Papa i miłej randki - dziewczyny odwróciły się.
- To nie randka - zatrzymałam je.
- Oj no wiemy, ale my was tak strasznie shippujemy, że nam się wymsknęło.
- Dziewczyny! - skarcił je James, a te zaśmiały się i sobie poszły.
Czyli Elizabeth i Beryl uważają, że powinniśmy być parą... Na 100% zrobiłam się cała czerwona. To wszystko wcale nie pomaga mi zapomnieć o krępacji!
- Wariatki - James pokiwał głową, a ja tylko westchnęłam.
- One już chyba tak mają - stwierdziłam.
- Taaa... Chodźmy już - powiedział i podał mi ramię.
Droga minęła nam dosyć szybko. Rozmawialiśmy o tym jaki film chcielibyśmy obejrzeć, a mój przyjaciel wyjaśnił mi czym jest serial.
- To bez sensu - oznajmiłam.
- Nie prawda! Seriale są dużo lepsze od filmów! Jak jakiś zobaczysz to zrozumiesz!
- Dobra - zgodziłam się.
Więc zaczęliśmy dyskutować o tym jakiego typu chcielibyśmy obejrzeć serial.
W końcu doszliśmy do Hogsmeage. Zaszliśmy do Miodowego Królestwa.
- Co prawda jesteśmy tu jako przyjaciele, ale każdej dziewczynie należy się jakieś serce w dniu walentynek - oznajmił James wręczając mi wielkiego lizaka w kształcie serca.
- Dziękuję.
Dotarliśmy do Pubu Pod Trzema Miotłami i zajęliśmy dwuosobowy stolik w kącie.
Podeszła do nas stara kobieta o kręconych włosach, która poruszła się jakby była młodsza niż wyglądała. Chyba dobrze się trzymała. To była Madame Rosmerta.
- Ojejku, nigdy bym nie pomyślała, że wy dwoje wylądujecje razem na randce w Walentynki. Przecież wasi rodzice tak się nie lubili, zresztą wy wcześniej też!
James odchrząknął:
- Nie jesteśmy na randce.
- To przyjacielskie spotkanie - dodałam.
- A nasi rodzice jako tako się teraz dogadują.
- W porządku, przepraszam.
Zamówiliśmy po kufelku kremowego piwa.
Madame Rosmerta odeszła, ale my dalej siedzieliśmy w ciszy.
- Nie zręcznie wyszło - James znów odchrząknął.
- No trochę.
Cholera jasna! A już było tak dobrze. Przestawałam czuć się skrępowana i wogóle, a teraz znowu to samo, a nawet jeszcze gorzej, bo James też jest zawstydzony.
- Słuchaj, nie ważne co mówią inni. Ważne, że my wiemy, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi - powiedział.
- Jasne - uśmiechnęłam się, aczkolwiek dosyć sztucznie.
Poczułam gorycz w ustach. "Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi"... Czemu mnie tak ruszył ten tekst? I dlaczego on tak łatwo przestaje się wszystkim przejmować?
Wogóle to co się ze mną dzieje?!
Nagle do pubu wleciała sowa. Nad głową Jamesa upuściła list, który miała w pazurach i odleciała.
Przesyłka, którą przyniosła była czerwoną kartką w kształcie serca. Walentynka dla Jamesa...
Chłopak przeczytał ją i szybko schował do kieszeni.
- To o czym mówiliśmy? - spytał. - Zanim przyszła Madame Rosmerta.
- O serialach.
- No tak, a więc obejrzyjmy jakiś nowy, który ma mało sezonów. Podobno Riverdale jest fajne. Takie w mrocznych kilmatach i kryminalne.
I tak wróciliśmy do rozmowy, ale ja już ani trochę nie czułam się swobodnie. Najpierw ten pocałunek trzy tygodnie temu, potem Beryl i Elizabeth mówiące, że nas shippują i Madame Rosmerta. I jeszcze ta moja gorycz w ustach, gdy James powiedział, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi...
"Jesteśmy nimi" - powiedziałam sobie w myślach.
Ale najbardziej z tego wszystkiego ruszyła mnie ta walentynka. Byłam zazdrosna, choć oczywiście nie o to, że ktoś mu ją dał, tylko o to, że on jakąś dostał, a ja nie. Tak, to napewno o to chodziło. Czemu ja się wogóle zastanawiam nad takimi rzeczami?
Muszę szybko coś zrobić z tym napięciem, bo inaczej rozpadnie nam się przyjaźń...
Droga powrotna minęła nam na swobodnych rozmowach, choć napięcie nadal wisiało w powietrzu, a ja dalej czułam tą dziwną mieszankę krępacji, zazdrości i zawstydzenia.No i przestało być idealnie. Jak myślicie co dalej będzie z Jamesem i Cass? Ona ma NAPRAWDĘ duźy mętlik w głowie, jak widać.
Mam nadzieję, że długi weekend wam się udał. Wgl mieliście w piątek wolne, bo ja tak? Ja byłam we Władysławowie.
Jutro jadę na jednonocny biwak, potem czwartek i koniec roku! Boże jak ja się cieszę! Kocham wakacje!
Do następnego (chyba w czwartek)!
CZYTASZ
Mimo Wszystko | James Syriusz Potter
FanficCassandra Venus Malfoy jest dumną dziedziczką rodów Malfoy, Greengrass i Black. Arystokratką o intensywnie niebieskich oczach, niemalże białych włosach i zadziornym charakterze. W przeciwieństwie do swoich rodziców i brata, wyznaje starą zasadę Slyt...