8. W Skrzydle Szpitalnym

3.2K 135 18
                                    

- Chciałam cię przeprosić - wydusiłam z siebie z trudem
- Czy mam iść do Skrzydła Szpitalnego? - odparł Scorpius
- Nie nabijaj się ze mnie, wiesz jak wiele mnie to kosztowało. Moja psychika nie była gotowa na coś tak dziwnego - powiedziałam z udawanym dramatyzmem.
- Wybacz - odpowiedział rozpaczliwie mój brat.
Pomyślałam sobie, że nigdy wczesniej nie rozmawialiśmy ze sobą w taki sposób.
- Wybaczam ci, a ty? - zapytałam dalej udając dramatyzm
- Z bólem serca, lecz tak, wybaczam ci - powiedział Scor, po czym oboje parsknęliśmy śmiechem i nastąpiła chwila ciszy.
- Ale ty to tak na poważnie? - zapytał mój brat, a ja westchnęłam i powiedziałam:
- Tak, przepraszam cię za to... jaka byłam.
- Jak nazywa się ta choroba, która cię do tego nakłoniła? - spytał mój brat rozluźniając w ten sposób atmosferę.
Ja oczywiście nie mogłam mu powiedzieć, że to James Potter sprawił, że go przeprosiłam, co to to nie.
- Sumienie - odparłam sarkastycznie
- Rozumiem - powiedział i oboje zaśmialiśmy się.
Jeszcze chwilę porozmawialiśmy, po czym skierowałam sie w stronę drzwi dormitorium i otworzyłam je.
- Cass?
- Co?
- Czy ty przypadkiem nie robiłaś dzisiaj projektu z Jamesem?
- Może taaak, a może niee - odpowiedziałam
- To James cie do tego namówił, a ty go posłuchałaś?
- Pa Scorpius - odparłam i ze śmiechem wybiegłam z jego dormiorium. Poszłam do swojego pokoju gdzie Lil i Meredith już szykowały się do snu. Wzięłam szybki prysznic, zmyłam makijaż, wykonałam czynności pielęgnacyjne i przebrałam się w piżamę. Gdy wyszłam z łazienki Lilith zapytała:
- Jak tam z Jamesem? - w jej głosie nie było jednak podekscytowania, którym odznaczała się na codzień.
- A jak miało być, jakoś z nim wytrzymałam.
Po mojej wypowiedzi zapadła cisza, jednak byłam pewna, że moje przyjaciółki albo chociaż jedna z nich uniosła brew nie wierząc w moje stwierdzenie. W rzeczywistości wiedziałam, że chociaż teraz mówią, że z Jamesem łączy mnie coś więcej to gdyby tak się naprawdę okazało pewnie wiecej by się do mnie nie odezwały. Na szczęście ja nigdy nie polubię Jamesa, a to co wydarzyło się dzisiaj było tylko na potrzebę projektu. Z takimi myślami położyłam się spać i zasnęłam.
Następny tydzień spędziłam w Skrzydle Szpitalnym z zapaleniem płuc w towarzystwie Victora, Gregory'ego, Cartera, Lilith i Meredith oraz Scorpiusa. Ostatnio ku mojemu zaskoczeniu przyszedł z nim Albus. Z początku był raczej nie chętny do rozmowy, ale potem jakby sobie odpuścił i okazało się, że wogóle nie przypominał swojego ojca, ani żadnego innego Pottera czy Weasleya, co sprawiło, że odrobinę, ale tylko odrobinę go polubiłam. Ale dobrze wiedziałam, że gdy tylko zacznie się rozmowa o szlamach to chwilowe polubienie się zniknie i stanie się dla mnie wstydem. Pod koniec tej wizyty Scorpius poszedł do toalety, a ja szybko szepnęlam do Albusa:
- Wiem o Rose. O tym, że Scorpius ją...
Na moje słowa młodszy Potter zrobił wielkie z przerażenia oczy.
- Skąd? - zapytał
- Nie ważne skąd - odparłam
- Ale nie ode mnie? - upewnił się Albus. Wiedziałam, że chodziło mu o to, że nie chciał zawieść swojego przyjaciela i wydać jego sekretu, więc chociaż w pewnym sensie to od Ala wiedziałam o tej sprawie postanowiłam mu o tym nie mówić.
- Nie od ciebie - powiedziałam
- To dobrze - odparł powoli chłopak wciąż niepewnie czekając na moją reakcję. Mówiłam, że w tej szkole wszyscy się mnie boją.
- Wywal mu to z głowy - oznajmiłam rozkazujacym tonem
- Nie - odpowiedział Albus staniwczym tonem
- Nie pytam cię o zdanie - warknęłam - Dobrze ci radzę zrób to dla dobra twojej piegowatej kuzynki.
- Bo co? - odpyskował przyjaciel mojego brata
- Bo ja tak ci mówię - powiedziałam z naciskiem na słowo "ja".
- Wiesz co ja już idę, powiedz Scorowi, że jestem w dormitorium. Wszystko mu opowiem - stwierdził młodszy Potter
- Kabel - syknęłam, po czym Albus wyszedł.
Przedostatniego dnia mojej choroby na sąsiednim łóżku wylądował jeden z braci Scamander, a ja i moi przyjaciele zajęliśmy się straszeniem naiwnych czwartoklasistów, którzy go odwiedzali. Było to zajęcie świetne, które sprawiło, że miałam ochotę porobić więcej okropnych rzeczy i na nowo wzbudzić w innych strach. Tak powstał pomysł o zrobieniu na ścianie czerwonego napisu "dziedzic powrócił". Szybko podzieliłam się tą myślą z przyjaciółmi i rozpoczęliśmy planowanie. Dla mnie komnata mogłaby zawsze być otwara, bo szlamy powinny umrzeć. No chyba, że Voldemort postanowiłby sę za jej pomocą odrodzić, wtedy przestałoby być fajnie. Ale przecież my nie zamierzaliśmy nic otworzyć, jedynie nastraszyć głupie szlamy i nauczycieli.
Ostatniego dnia mojego pobytu w Skrzydle Szpitalnym Scamandera odwiedzili Weasley'owie i Potterowie. I zaczęła się kłótnia. Zauważyłam, że z pośród tej głupiej gromadki najwięcej wypowiadali się idiota James i ta wnerwiająca, ruda wiewiórka Rose. Ja można się zakochać w czymś tak brzydkim i tępym? Po tej dosyć długiej kłótni pełnej niecenzurowanych słów do sali wpadła pani pielęgniarka i kazała wszystkim odwiedzającym opuścić Skrzydło jak też się stało. W ciszy cieszyłam się swoim zwycięstwem, kiedy do sali spowrotem wszedł James.
- Czego? - warknęłam
- Ja nie do ciebie - odparł, po czym dodał - Zapomniałem dać Lorcanowi paczki od rodziców.
- Aha - odparłam
- Zasnął - zauważył James
- Co mu właściwie jest? - zapytałam
- Jakieś bóle głowy, nie znam się na tym.
- A, okej - odparłam czując się dosyć niezręcznie
- No co? - spytał Potter
- Co co? - odparłam
- No ty się tak patrzysz jakos dziwnie - stwierdził chłopak
- Ja nie, chyba ty.
- Ty cała jesteś dziwna - oznajmił
- A ty nie normalny.
- Spadaj.
- Sama spadaj.
- Dobrze to idę.
- To idź - powiedziałam
- To idę.
- No to idź.
- Już idę, spokojnie - powiedział Potter i wyszedł z pomieszczenia.
Po chwili uchylił lekko drzwi i powiedział:
- Pa Ven.
- Pa James.
- Wow! - powiedział czarnowłosy
- Powiedziałaś do mnie po imieniu.
Czułam, że robię się czerwona i dobrze wiedziałam, że w świetle dnia jest to dobrze widoczne.
- Wynocha Potter - zaśmiałam się
- Pa Venus - odparł z usmiechem i zamknął drzwi.
Przez chwilę dochodziło do mnie to co się wydarzyło. "To była zwykła kłótnia, taka jak każda inna" - wmawiałam sobie.
"Kłótnia to była wcześniej przy wszystkich Potterach i Weasley'ach. Teraz to były przekomarzanki" - odpowiadał mi jakiś mój wewnętrzny głos.

Mam nadzieję, że rozdział jako tako się podobał, a Święta się wszystkim udały😊 Postaram się dodać jeszcze jeden rozdział w tym roku.

Mimo Wszystko | James Syriusz PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz