9. Bójka nad jeziorem

3.4K 149 28
                                    

Zanim zdążyłam się obejrzeć nastał październik. Zmieniały się kolory drzew, a wychodzenie na dwór po lekcjach przechodziło do wspomnień. Teraz na ciepłe popołudnia trzeba będzie czekać aż do Maja. Na dobre zaczęła się nauka, testy i wieczorne randki z książkami. Słowa powtarzane przez nauczycieli "uczcie się, bo nie zdacie OPCM'ów" dudniły wszystkim w głowach. Siódmoklasiści nie mieli więc wyjścia i skupiali się na nauce poświęcając każdy wolny wieczór. Życie towarzyskie zeszło na dalszy plan i nikt kto chciał zakończyć szkołę sukcesem nie miał możliwości znów się na nim skupić.
Ja co prawda na codzień rozmawiałam jedynie z moją paczką, to jest: Lilith, Meredith, Carterem, Victorem i Gregory'm, ale nawet dla nich nie miałam dużo czasu.
Pierwszy weekend kiedy rzeczywiście mogliśmy zrobić coś przyjemnego natrafił się w połowie października i wtedy też razem z przyjaciółmi postanowiliśmy wyjść nad jezioro. Właściwie nie wiedzieliśmy co będziemy tam robić, ale mieliśmy nadzieję, że jakiś ciekawy pomysł sam nam przyjdzie do głowy. Ubrałam się w ciepłą zimową szatę i szalik ze Slytherinu rezygnując z kurtki. Spotkaliśmy się w Pokoju Wspólnym, gdzie przy Lilith stał Jake.
- O hej Cassie, myślisz, że Jake może pójść z nami? - zapytała mnie dziewczyna, a jako, że byłam ostatnią osobą, która przybyła na miejsce spotkania domyśliłam się, że inni już wyrazili zgodę.
- Jasne - odparłam, a Lil uśmiechnęła się. Jake natomiast chyba nie za bardzo wiedział co myśleć o tym wszystkim. Oby nie skrzywdził Lilith, bo będzie żałował.
Już chwilę po wyjściu na dwór Lil spojrzała na nas przepraszająco i razem z Jake'iem oddalili się.
- No patrz Cass, ona sobie kogoś znalazła, a my już zawsze będziemy starymi pannami - zaśmiała się Meredith
- E tam, zamieszkamy w jakiejś pięknej willi z dwónastoma kotami i żadni faceci nie będą nam potrzebni do życia.
- Ty chyba jednak nie będziesz aż taka samotna - powiedział Carter
- O boże, widzę, ż dziewczyny podzieliły się z tobą swoją teorią o mnie i James'ie...
- Właściwie to chodziło mi o ciebie i Victora, ale ty i James to całkiem ciekawy temat - odparł Carter
- Cicho, bo Victor będzie zazdrosny - zażartował Gregory, a ja spojrzałam na mojego prawie-chłopaka i widząc, że szykuje on jakąś nie miłą uwagę, która mogłaby popsuć nastrój szybko powiedziałam:
- Potter to dupek i ciota. Czuję się urażona pomysłem Lil i Mer, bo myśl, że moglibyśmy być razem mnie upokaża i obraża.
- Oj no już dobrze, spokojnie - odparł Carter - Wszyscy wiemy, że nie jesteś aż taka głupia, by zadawać się z  czymś takim.
- Swoją drogą ten cały Jake też mi nie pasuje - stwierdził Gregory
- Dlatego razem z chłopakami podłożyliśmy mu śmierdzącą niespodziankę do torby, - dodał Victor z wrednym uśmiechem - a on ma dzisiaj dodatkowe lekcje z panem Crowley'em.
- I Crowley pomyśli, że Jake chciał podłożyć mu tą bombę - dokończyłam
- Tak - oznajmił dumny Victor
Wymieniłam spojrzenia z Meredith. Wiedziałyśmy, że po śmierdzacej niespodziance chłopaków nie będzie już szans na związek Lil i Jake'a, a nasza przyjaciółka będzie załamana. Ale w sumie ona i tak nie lubiła innych zdrajców krwi, a Jake i tak by się jej znudził. "Chłopcy mieli dobry pomysł" - stwierdziłam.
Przez następną godzinę chodziliśmy po dworze i straszyliśmy kaczki na jeziorze oraz szlamowate pierwszaki. W sumie oba te stworzenia były tak samo głupie, więc co nam tam. Rozmawialiśmy o Nocy Duchów, która miała odbyć się za dwa tygodnie i nadchodzących meczach Quiditcha - w pierwszym tygodniu listopada Gryfoni - Puchoni, a w drugim Ślizgoni - Krukoni. Czułam, że zawsze mogę liczyć na moich przyjaciół i jak dla mnie już zawsze mogliśmy siedzieć na tym jeziorem (choć szkoda, że nie było z nami Lilith).
W pewnym momencie zrobiło mi się zimno i zaczęłam żałować decyzji o nie braniu kurtki, jednak Victor dał mi swoją wywołując rumieńce na mojej twarzy.
- Moja ulubiona prawie-para - skomentował Carter, a my zaśmialiśmy się, choć ja nadal byłam czerwona na policzkach.
Wszystko było świetnie, kiedy nagle zobaczyliśmy Jamesa Potter, Freda Weasley'a, Elizabeth McClary, Nigela Wellington i Beryl Fawley. To jest chyba mój życiowy pech, ciągle wszędzie spotykać Pottera!
- Hej - powiedział James z wręcz irytującym spokojem
- Pa - odparł Victor
- Okres masz? - odpowiedział Fred Weasley
- Ty masz wrzody na tyłku, więc... - oznajmił Victor
- Aha, no cóż udamy, że nas to zabolało, bo trochę nam szkoda ciebie i twojego idiotyzmu - stwierdziła Beryl Fawley
- Ty się pustaczko nie odzywaj - warknął Carter
- Carter jedyne co ona potrafi dobrze zrobić to pomalować sobie paznokcie, więc lepiej zostawmy ją w spokoju - dodała Meredith
- Victor też umie sobie malować paznokcie - oznajmił Potter - Pewnie chodził na lekcje maniciuru do Beryl. W końcu to już ustalone, że Victor to kobieta, z okresem w dodatku.
W tym momencie ujawniły się jedne z najgorszych cech Victora, a mianowicie dawanie się sprowokować i agresja. Tak, dokładnie, Victor rzucił się na Jamesa i rozpoczęła się bójka. Meredith spojrzała na tą scenę z zainteresowaniem tak jak to zazwyczaj robiły dziewczyny z naszej paczki, kiedy chłopcy się bili. Elizabeth McClary i Beryl Fawley rzuciły się by rozdzielić Pottera i Victora, a ja podbiegłam do Gregory'ego i Cartera i chociaż sama nie do końca wiedziałam dlaczego to robię, zaczęłam namawiać ich, żeby odpuścili sobie udział w tej bujce, po czym dołączyłam do rozłączania Victora i Jamesa. Kiedy wreszcie chłopcy się uspokoili zobaczyliśmy rozcięty łuk brwiowy Jamesa i jego siniaka przy ustach oraz mocno rozwalony noc Victora, który najprawdopodobniej był złamany. Nie było więc wyjścia i musieliśmy pójść do Skrzydła Szpitalnego. Już po chwili przyszli profesor Slughorn oraz profesor Longbottom i wszystko wyszło na jaw. Pottet i Victor dostali szlaban, a reszta została odesłana do swoich dormitoriów.
Kiedy ja i Meredith weszłyśmy do pokoju zobaczyłyśmy śpiącą w swoim łóżku Lilith pomimo tego, że była dopiero dziewiętnasta godzina. Razem z Mer zastanawiałyśmy co takiego mogło się stać na jej randce z Jake'iem, ale Meredith miała jutro rano test dlatego też szybko poszła spać i zostałam sama ze swoimi myślami.
Dlaczego James i jego przyjaciele zawsze pojawiają się w najgorszym momencie? Przecież było tak miło, jak jeszcze nigdy w tym roku szkolnym, ale nie, coś złego musiało się stać! Po co James tak się
czepiał Victora? I właściwie dlaczego czepiał się tylko jego, to dziwne. I czemu ja nie pozwoliłam się wtrącić Carterowi i Gregory'emu do kłótni? Czy ja naprawdę nie chciałam, żebyśmy się kłócili? Co się ze mną dzieje? Ehhh...

No i jest, co prawda z lekkim opóźnieniem, ale jest nowy rozdział! Mam nadzieję, że jest znośny i wybaczycie mi, że nie wyrobiłam się z nim na czas. A i na koniec chciałam zapowiedzieć, że w następnych dwóch rozdziałach będzie się naprawdę duuużo działo. I złego i dobrego, ale będzie się działo. A potem to już zobaczycie jak się akcja rozkręci.
Teraz tak z innej beczki czy komuś chce się wykonać nową okładkę? XD

Mimo Wszystko | James Syriusz PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz