7. "Czyli z tobą da się jednak normalnie rozmawiać"

3.2K 140 7
                                    

Byłam kompletnie rozdarta pomiędzy dwoma, zupełnie sprzecznymi myślami. Jedna brzmiała: "Musisz zrobić ten projekt bez względu na partnera, przecież to twój ostatni rok i musisz się starać", a druga: "James to ZŁOOOO". W końcu jednak, ku mojemu własnemu zaskoczeniu zwyciężyła myśl numer jeden.
Siedziałam w bibliotece i przeglądałam zakurzoną książkę zatytułowaną "Najdziwniejsze magiczne rośliny". James był spóźniony już pięć minut, a ja nie lubilam spóźnialskich. Tak samo, zresztą, jak nie lubiłan idiotów i samolubów. W skrócie: zwyczajnie nie lubiłam Jamesa, a nawet nienawidziłam go.
- Hej piękna - usłyszałam nagle za swoimi plecami
- Hej spóźnialski - odburknęłam
- Oj wyluzuj - odparł James
Już miałam się odgryźć, ale przypomniałam sobie, że musimy na jutro oddać pracę, której  nawet nie zaczęliśmy jeszcze robić.
- O czym zrobimy projekt? - spytałam
- Może o raptuśnikach? - zaproponował chłopak
- Może być, też o nich myślałam.
Wzięliśmy sie do roboty. Szło nam zaskakująco szybko. Skupialiśmy się na pracy unikając rozmów na inne tematy w obawie przed kłótnią.Wreszcie po półtorej godziny zaczęliśmy zbliżać się do końca, a mi zaczęła przeszkadzać cisza. Zaryzykowałam i powiedziałam:
- James, kiedy mieliśmy szlaban zaczęłam... komentować, że tak powiem... twoje relacje z bratem. Chciałabym cię przeprosić.
Chłopak uśmiechnął się i odparł:
- Wybaczam ci, Cassandro.
Lekko uderzyłam go w ramię mówiąc:
- Nie nazywaj mnie Cassandrą idioto.
- Cassie nie, Cassandra nie, to jak w końcu mam mówic?
- Cass.
- Nieeee, tak nie. No wiesz, wszyscy tak do ciebie mówią - powiedział
- Bo tak chcę - stwierdziłam z uśmieszkiem
- A ja tak nie chcę - odparł
- No to... na drugie mam Venus - wyznałam, czując jak rumienią mi się policzki, bo ja po prostu nie znosiłam tego imienia.
- Venus. Całkiem ładne imię. Dla mnie będziesz Ven.
Przyznaję się, że w tamtym momencie pomyślałam, że to imię brzmi dużo lepiej, gdy James je wymawia. O kurde, co ja wyprawiam, a raczej co wyprawia mój mózg?
- No chyba, że zgodzisz sie na Cassie - dodał po chwili chłopak
- Nigdy - stwierdziłam
Po chwili ciszy James powiedział:
- A z tym byciem miłym dla braci to teraz tak na serio: czemu tak bardzo nie lubisz swojego brata?
- To nie tak, że go nie lubię, on mnie po prostu denerwuje - odpowiedziałam
- Czemu?
- Bo... - tu zawachałam się - on jest denerwujący. Przynosi mi wstyd. Szlaja się po szkole z twoim bratem i zachowuje się jak niedorozwinięty umysłowo. I już nawet nie mówię tu o jego poglądach, chodzi mi o to, że on zwyczajnie zachowuje się jak pierdoła. Nie nawiazuje nowych znajomości, pozwala ludziom uważać się za dziwnego...
- Podobnie myślałem kiedyś o moim bracie. Słuchaj nie chcę ci teraz wszystkiego mówić, ale oni... zwyczajnie czują się odtraceni. No wiesz, my, to znaczy ty i ja, zawsze byliśmy raczej znani w tej szkole i no, a oni zawsze byli tym młodszym, gorszym rodzeństwem. Ale jak z nimi pogadasz to okazuje się, że jednak są całkiem fajni, naprawdę warto było spróbować - powiedział z uśmiechem
W odpowiedzi pokiwałam głową, po czym zauważyłam, że tak bardzo skupiliśmy się na rozmowie, że zapomnieliśmy o robieniu projektu o czym powiedziałam Jamesowi. Chłopak tylko uśmiechnął się po czym wróciliśmy do roboty teraz już gadając jak gdyby nigdy nic. Kiedy skończyliśmy pracę, pożegnaliśmy się i już rozchodziliśmy się w różne strony kiedy nagle usłyszałam głos Jamesa:
- Czyli jednak z tobą da się normalnie rozmawiać - na te słowa uśmiechnęłam się, ale niechcąc, żeby sobie pomyślał niewiadomo co wystawiłam mu język, po czym ruszyłam w stronę Pokoju Wspólnego Ślizgonów.
Zaraz po dojściu do celu pobiegłam do dormitorium mojego brata i z bijącym sercem zapukałam do niego. Właściwie nie za bardzo wiedziałam co mnie naszło, ale rozmowa z Potterem przekonała mnie. Po chwili drzwi otworzył mi Albus, uniósł brwi, obojętnym tonem powiedział "cześć" i zawołał Scorpiusa. Wiedziałam, że nie jestem lubiana w tej szkole i do tej pory zawsze cieszyło mnie to, a grupka moich przyjaciół i strach, który wywoływaliśmy u innych uczniów w zupełności wystarczał mi, ale teraz poczułam lekkie ukłucie w sercu. Pewnie mój brat naopowiadał Alowi różnych okropnych histori o mnie. Okropnych, ale prawdziwych.
W drzwiach stanął Scorpius, a mnie, po raz setny chyba, uderzyło jego podobieństwo do taty.
- Hej, co chcesz? - powiedział chłopak markotnym głosem. Chyba nie miał zbyt dobrego humoru.
- Pogadać - odparłam
- Pogadać?
- Tak, jesteś moim bratem, chyba możemy czasem pogadać.
Scorpius przez chwilę przyglądał mi się, po czym powiedział:
- To wchodź.
Albus akurat wyszedł z dormitorium, ale nie jestem pewna czy był to tylko zwykły zbieg okoliczności. No to co, raz kozie śmierć.

Tak, wiem, że ten rozdział do najdłuższych nie należy i nawet zastanawiałam się czy go przedłużyć, ale doszłam do wniosku, że lepiej nie wymyślać nic na siłę. Akcja rozwija się powoli, ale jednak się rozwija, więc czytajcie dalej. Miłego weekendu życzę!

Mimo Wszystko | James Syriusz PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz