Uwaga: proszę przeczytajcie notatkę pod rozdziałem. To dla mnie bardzo ważne.
Do końca listopada było naprawdę dobrze. Udało mi się nie pokłócić z Jamesem i nieźle mi się układało z Carterem i Victorem, choć odkąd dowiedziałam się, że Victor się we mnie kocha starałam się trzymać go na dystans.
Szłam z Carterem na eliksiry, kiedy zobaczyłam właśnie Victora. Ubranego w ładną szatę wyjściową czarodziejów. Nie powiem wyglądał w niej naprawdę dobrze, ale odrazu wiedziałam co się szykuje.
- O nie - jęknęłam.
- Cass wiesz, że on ci zaraz wyzna miłość - powiedział Carter.
- Wiem, ale... co ja mam robić?
Chłopak wzruszył ramionami.
- Mnie się pytasz? Wiesz, że nie jestem specjalistą w sprawach miłości.
- Ale jeśli powiem mu, że nic do niego nie czuję to on odejdzie. W sensie odejdzie od paczki.
- Rób jak czujesz - poradził Carter i odsunął się.
Tak, super! Dziękuję za pomoc Carter! Czasem mnie ten gościu tak irytował, że... ugh spokojnie, z nim sobie później pogadam. Teraz muszę rozwiązać sprawę z Victorem.
Chłopak podszedł do mnie i klęknął na jedno kolano. Japierdziulu niech jakiś nauczyciel tu przyjdzie i przerwie tą sytuację, błagam.
Victor wyciągnął czerwoną różę. Uh, jak każda dziewczyna uważałam, że takie wyznanie uczuć jest mega romantyczne. Boże, tylko dlaczego akurat to on musi mi wyznawać miłość? Przecież wszystko było tak dobrze, naprawdę się z nim dogadywałam. Już wolałabym, żeby to James mi wyznał miłość tylko nie Victor. Czekaj co?! Udajmy, że nigdy tego nie pomyślałam.
- Cassie kocham cię - powiedział klęczący przede mną chłopak.
Wszyscy stojący koło nas uczniowie westchnęli z zachwytu. A ja stałam i nic nie mówiłam, bo nie za bardzo wiedziałam co miałabym powiedzieć. W końcu jakaś dziewczyna odezwała się na cały korytarz:
- To ja już nie wiem czy shippować tą Malfoy z Jamesem Potterem, czy z Victorem.
A jakaś druga odpowiedziała jej:
- Ja chyba z Jamesem. Zresztą sama zobacz. Chyba nie przyjmie róży od Vica.
Carter warknął do nich, żeby się zamknęły za co byłam mu cholernie wdzięczna.
- Victor ja nie... - wzięłam głęboki wdech. - Dziękuję za różę. Ale jesteś dla mnie tylko przyjacielem.
Zobaczyłam w oczach chłopaka ból
i zdziwienie. Chyba nawet nie przyszło mu do głowy, że mogłabym mu odmówić.
- Jak to? - spytał.
Chciałam mu wszystko wyjaśnić. Ubrać w piękne słowa. Ale głos uwiązł mi w gardle.
- Normalnie - wydusiłam z siebie.
Nawet zasypiając w ramionach Jamesa nie byłam taka czerwona jak w tamtym momencie.
- Ah tak - powiedział nagle lodowatym tonem Victor.
Pokiwałam głową.
- Przepraszam, ja nie... - zaczęłam, ale mój chyba-już-były-przyjaciel przerwał mi:
- Wiesz co w dupie mam twoje przeprosiny. Zwodziłaś mnie przez siedem lat, a potem przespałaś się z Jamesem!
- Słucham!? - wstyd gwałtownie ustąpił wściekłości. Jak mógł powiedzieć coś takiego i to jeszcze przy wszystkich...
- Nie jestem jakąś ku*wa dziwką, nie zrobiłabym tego! To, że ty, Meredith i Gregory - celowo pominęłam Lilith i Cartera - zamknęliście mnie i Jamesa w łazience świadczy tylko o waszej własnej głupocie. Wszyscy wiedzą, że do niczego tam nie doszło. To ty masz urojenia!
- Zamiast mi dziękować za to, że wybaczyłem ci to, że zostawiłaś naszą paczkę dla Pottera i broniłem cię przed resztą to jeszcze masz do mnie jakieś pretensje! Jesteś powalona!
- Ej, może się już uspokójcie - wtrącił sie Carter, ale Victor wystawił mu środkowego palca, a ja go zignorowałam. Byłam wściekła.
- Odpierdol się ode mnie! - krzyknęłam do Victora - To nie moja wina, że jesteś zazdrosnym naiwniakiem! Znajdź sobie dziewczynę na swoim poziomie! Tak samo żałosną, tak samo porąbaną, tak samo...
- Ciebie nikt nie pobije - przerwał Victor. - Bijesz rekord żałosności. Dziwka - dodał po chwili.
Poczułam łzy w oczach. Nienawidziłam go! Tak bardzo go nienawidziłam! Dookoła nas było tyle ludzi, ale nikt nie wiedział co powiedzieć. Carter podszedł do chłopaka, który nazwał mnie jak mnie nazwał i właśnie miał go walnąć, kiedy wyprzedziłam go i walnęłam Victora z liścia. Głośny plask rozniósł się po korytarzu, w którym panowała cisza.
Podeszła do nas dyrektor McGonnagal. Od kiedy nas obserwowała?
- Cassandro, Victorze, idziecie ze mną.
Po chwili dodała:
- Ty też Carter.***
Nawet nie przejęłam się naganą od nauczycielki. Chorą satysfakcję dawało mi to, że Victorowi oberwało się bardziej ode mnie.
"Nienawidzę go! Zabiję go!" Krzyczałam w myślach. W buzi miałam swoje własne, słone łzy.
Siedziałam w jakimś kącie na korytarzu, bo przecież w moim dormitorium były też Meredith i Lilith, a wszystkie trzy byłyśmy w stanie "wojny" (choć z Lil próbowałam się pogodzić).
A więc teraz mam już tylko Jamesa i Cartera? Może trzeba było siedzieć cicho? Udawać, że nie lubię Pottera i go unikać? Wtedy miałabym swoją starą paczkę. Nie byłabym w pełni szczęśliwa, ale byłabym za to wmiarę spokojna.
Ciekawe co myślą sobie teraz moi byli przyjaciele? Meredith pewnie jest do śmiechu, Gregory ma mnie w dupie, Lilith uważa, że mi się należało, a Victor planuje zemstę. Jakby mogło być coś gorszego od tego co dzisiaj powiedział i jak mnie upokorzył...
Carter chciał iść ze mną, ale wolałam popłakać w samotności.
- Ven - nawet nie zauważyłam kiedy pojawił się przy mnie James. Podał mi chusteczkę.
- Dziękuję. Idź sobie.
- Nie, nie było mnie przy tobie przez cały ten okropny dzień. Jak się dowiedziałem to odrazu zaczęłem cię szukać.
- Gdzie byłeś przez cały dzień?
- Nasza drużyna ma w sobotę całodniowe treningi. Przepraszam cię. To moja wina...
- Nie, nie wiń siebie. Zaczęłam się z tobą przyjaźnić, bo cię lubię, a to, że moi dawni przyjaciele tego nie rozumieją to ich problem.
Potter przytulił mnie lekko.
- Pamiętaj, że zawsze możesz liczyć na mnie - wyszeptał mi do ucha, a ja pokiwałam głową.
Nie żałuję tego, że się z nim przyjaźnię i co dla tej przyjaźni poświęciłam. W sumie to nawet dobrze, że uwolniłam się od Victora i Gregory'ego. Choć akurat damska rada Meredith i Lilith czasem by mi się przydały, zwłaszcza, że teraz moimi jednymi przyjaciółmi byli dwaj chłopacy.
- Wiesz co? Poznam cię z moją paczką - stwierdził James.A więc rozdział dupy nie urywa, ale uwierzcie, że sie starałam. Nie umiałam napisać tego lepiej.
Dobra to teraz najważniejsze:
Dlaczego dodaję rozdział szybciej? Bo wczoraj zobaczyłam to:A dzisiaj zobaczyłam to:
Tak, to opowiadanie jest 434 na liście fanfiction. Może waszym zdaniem nie jest to jakiś wielki sukces, ale ja jaram się tym tak, że masakra.
Dziękuję!
Dziękuję za każde wyświetlenie, każdą gwiazdkę i każdy komentarz. Za wsparcie i za powera, który mi dajecie.
Kocham was❤
Stamdartowo: Do następnego!
CZYTASZ
Mimo Wszystko | James Syriusz Potter
FanfictionCassandra Venus Malfoy jest dumną dziedziczką rodów Malfoy, Greengrass i Black. Arystokratką o intensywnie niebieskich oczach, niemalże białych włosach i zadziornym charakterze. W przeciwieństwie do swoich rodziców i brata, wyznaje starą zasadę Slyt...