- Będzie ci tutaj dobrze? - Scott zapytał, obserwując uważnie swojego przyjaciela.
- Tak. - odpowiedział. - Dlaczego?
- Wydajesz się trochę wycofany. - westchnął.
- Wydaje mi się, że wszyscy jesteśmy lekko wycofani.
- Niektórzy z nas bardziej niż reszta. - Scott spojrzał za chłopaka na Lydię i Kirę, który starały się wejść przez bramę.
- Co się stało? - Stiles uniósł lekko brwi.
- Kiedy ta inna chimera - Lucas. Kiedy Kira go zaatakowała. - wstrzymał się przez chwilę. - Usłyszałem jak Kira mówi coś po japońsku.
- Nie brzmi źle.
- Nie zna japońskiego. - wyjaśnił i pokręcił głową.
- Ciągle nic przerażającego. - Stiles nie do końca wiedział o co chodzi jego przyjacielowi.
- Wydaję mi się, że prawdopodobnie powstrzymałem Kirę przed zabiciem Lucasa.
- Okej. - westchnął i spojrzał ponad ramieniem alfy. - Nie próbował zabić ciebie, ani Claire? Wydaję mi się, że po prostu się broniła.
- To coś więcej. - skrzywił się i pokiwał głową. - Prawie odcięła mu głowę.
- Może nie miała wyboru. - Stiles brzmiał jakby sam się bronił.
- Jest moment kiedy samoobrona może być usprawiedliwiona. Tracy zabiła własnego ojca, a Lucas mógł zabić ciebie.
- Nie są złymi ludźmi. - powiedział wilkołak. - Są ofiarami, nie powinniśmy zabijać ludzi, których staramy się bronić.
- Scott ma rację. - Claire przemówiła. - Powinniśmy im pomagać. Przepraszam, spóźniłam się, tata stróżował pod drzwiami. Całe szczęście ktoś do niego zadzwonił. - uśmiechnęła się do nich nieśmiało, zanim podeszła bliżej. Otworzyli bramę i weszli do środka. Odwrócili się zdziwieni, gdy brama zatrzasnęła się za nimi.
Wewnątrz Eichen było tak przerażającą jak przed. Zimna podłoga i puste ściany. Kiedy podeszli do lady, mężczyzna wysunął plastikowe pudełko w ich stronę.
- Proszę, wyciągnąć wszystkie metalowe rzeczy i włożyć je tutaj.
- Przyszliśmy zobaczyć się
- Proszę, wyciągnąć wszystko z kieszeni. - wszyscy się poddali. - Proszę ściągnij pasek i włóż go do pojemnika.
- Potrzebuję tego paska. - Kira broniła się niezręcznie, jej ciało lekko się zatrzęsło. - To znaczy, to dopełnia mój dzisiejszy strój.
- Proszę ściągnij pasek, któryś z pacjentów może się na nim powiesić.
- Dobrze. Załapałam. - wybełkotała zdejmując pasek. Claire wzdrygnęła się lekko, gdy pielęgniarz w okienku tasował wzrokiem ciało jej i Lydii, aż ciarki ją przeszły. Odwrócili się gdy ktoś trzasnął drzwiami. Mężczyzna ruszył w ich stronę.
- Przypomnę ci, że nie robię tego dla Detona. - ich przewodnik ostrzegł grupę. - Robię to przeciw sobie.
- Jak mamy się przy nim zachowywać? - Stiles podrapał się po czole. - Spojrzałeś kiedyś w jego trzecie oko?
- Nie. - odpowiedział, nawet się nie odwracając. - Właśnie, będąc na dole, nie starajcie się nawiązać, żadnego kontaktu z nikim i niczym.
- Uroczo. - wybełkotała Claire. Scott położył rękę na jej plecach. Kira obserwowała jak małe czarne żyły pojawiają się na jego rękach. - Przestań to robić.
CZYTASZ
Return | Scott McCall PL PRZERWANE
FanfictionS E Z O N 5 - Nie wiem dlaczego wyglądam jak ona, albo dlaczego jestem akurat tutaj. Jednak wiem, że chcę pomóc. Więc proszę, pozwólcie mi na to. *** Nowi złoczyńcy przyjechali do Beacon Hills, eksperymentują na nastolatkach i grzebią ich żywcem, j...