- Lydia? - Claire zawołała i spojrzała na swój telefon.
- Tutaj. - dziewczyna odpowiedziała. Weszła do pomieszczenia i dostrzegła rudowłosą jak z zapałem przeszukuje bestiariusz. Dotarła do połowy i nagle się zatrzymała.
- Dziki gon?
- Znany również jako dziwki łów. - Martin wyjaśniła, jej oczy skanowały stronę. - To mit o jeźdźcach z czarnymi psami, których źrenice żarzą się ogniem, a łapy wypalają w ziemi ślady, posłannikiem śmierci i strażnikiem nadprzyrodzonego jest czarny pies zwany...
- Hellhound- Claire dokończyła, dziewczyna spojrzała na Lydię, która nagle zamknęła książkę i patrzyła się w przestrzeń. - Lydia? Co jest?
- Wie co tu się stanie. - głos za nią odezwał się, brunetka zamarła, a po chwili się odwróciła. - A ty nie?
- Ktoś tu umrze. - wysapała banshee.
- Masz racje. - Theo powiedział, jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. - Ale nie mogę pozwolić abyś komuś to powiedziała.
- Lydia. - brunetka złapała truskawkowowłosą za nadgarstek. - Musimy wyjść.
- Dlaczego to robisz?
- Ponieważ, chcę cię, Lydia. - powiedział prosto, dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona. - Wszystkich was chcę.
- O czym ty mówisz? - Claire sapnęła i podeszła bliżej.
- Nie martw się, dam wam trochę czasu na przemyślenie tego. - uderzył Lydię a ta upadła na ziemię.
Claire przerażona spojrzała na Theo, odsuwała się od niego.
- Wiedziałem, że Stiles dowie się o co chodzi ale, że ty, to było niezłe zaskoczenie. - pokręcił głową i zaśmiał się lekko, podszedł bliżej do dziewczyny.
- Nie możesz tego zrobić. - stwierdziła, serce szalało w jej klatce piersiowej. - Scott ci na to nie pozwoli.
- Jak to było? - zapytał i wyciągnął rękę w jej stronę. - Pamiętasz jak rozmawiałem z twoją matką? Albo jak oddawałaś krew i spotkałaś zdenerwowanego chłopca, który bał się igieł? Nie boję się ich tak przy okazji.
Nie odpowiedziała, zacisnęła palce na sztylecie, który trzymała w torbie.
- Słodkie. - prychnął, jego oczy przybrały żółty kolor. Rzuciła w jego stronę. Broń jedynie lekko rozerwała jego koszulkę. Chłopak odskoczył przewidując jej ruch. Uderzyła go mocno w klatkę piersiową, a chłopak wysunął pazury. Odwróciła się się szybko i wyciągnęła kolejny sztylet, tym razem trafiła w ramię i ponownie kopnęła go w klatkę piersiową.
Wbiegła szybko na górę, ukryła się za jedną z regałów.
- Nie powinnaś była robić tego. - Theo krzyknął, dziewczyna nie mogła się uspokoić. Dziewczyna zacisnęła mocniej uścisk na kolejnym sztylecie w razie gdyby chłopak ją znalazł. - Wiesz, że łatwo cię znajdę. Twoje serce praktycznie zaraz wyskoczy ci z klatki piersiowej, a poza tym pachniesz Scott'em.
Był coraz bliżej, dziewczyna obserwowała go z szpary pomiędzy książkami. Odwrócił się gdy jej telefon zadzwonił, dziewczyna wyskoczyła za regału i rzuciła w niego kolejnym sztyletem.
- Myślisz, że jesteś sprytna. - zaśmiał się i pokręcił głową, gdy wyciągał sztylet z pleców. - Straciłaś swoją jedyną broń. - jego ręka znajdowała się coraz bliżej jego gardła, przycisnął ją do półek. Zacisnął mocniej uścisk na gardle.
- Sc...Scott.
- Nie uratuje cię. - jęknął, dziewczyna próbowała złapać powietrze. - Miałem plan, miałaś być moją bronią.
Czuła jego oddech na karku na co się wzdrygnęła.
- Źle, że weszłaś mi w drogę. - rzucił nią w drewniany regał, dziewczyna upadła bezwiednie na ziemię. Spojrzał na nią z satysfakcją, zanim podniósł ją i przewiesił przez ramię.
To tylko początek.
*****
Scott zwrócił uwagę na swój telefon, który zawibrował.
Od Claire:
Biblioteka.
Chłopak ruszył w tamtą stronę, nie zwrócił nawet uwagi na zapach krwi. Wszedł do pomieszczenia, ale okazało się puste.
- Claire? - krzyknął rozglądając się. - Lydia?
Scott wyciągnął telefon i wybrał numer brunetki. Usłyszał wibracje, podszedł do jednego z regałów a pomiędzy książkami znajdował się telefon dziewczyny.
Podniósł go zdziwiony, jego uwagę zwrócił jarzębowy pył.
- Sc...Scott.
- Claire? - krzyknął, nagle dostrzegł Theo, który rozsypywał pył. - To nie możliwe.
- Masz rację. - omega wzruszył ramionami. - Wilkołaki nie są w stanie tego zrobić.
- Jesteś chimerą.
- Pierwszą chimerą. - poprawił. - Nie zauważyłeś, że w części jestem kojotołakiem. Dlatego Malia mi zaufała. Chimera to nie tylko potwór stworzony z dwóch części to także coś niemożliwego do uzyskania.
- I stworzyli ciebie.
- Byli blisko. Nie wszyscy możemy być perfekcyjni. - jęknął i wyszedł za pył. - Nie wszyscy możemy być prawdziwymi alfami.
Scott podszedł bliżej do bariery, która odepchnęła go na krzesła.
- Cholera. Poczułem to. - pokręcił głową, podszedł do telefonu i zabrał go. - Nie dzwonisz dzisiaj. Zero Stilesa. Zero Malii. Zero Lydii. Będziesz tutaj czekał, aż nadejdzie kolejna kwestia.
- Ja? - zapytał, ledwo oddychał. - Na co?
- Na super pełnie. - wilkołak odpowiedział, sięgnął do kieszeni i wyciągnął drobny dyktafon. Alfa zamarł gdy usłyszał głos Claire, która wołała go po imieniu. - Tak się starała cię ostrzec.
Rzucił dyktafon do Scotta.
- Szkoda, że nie słuchałeś.
CZYTASZ
Return | Scott McCall PL PRZERWANE
FanfictionS E Z O N 5 - Nie wiem dlaczego wyglądam jak ona, albo dlaczego jestem akurat tutaj. Jednak wiem, że chcę pomóc. Więc proszę, pozwólcie mi na to. *** Nowi złoczyńcy przyjechali do Beacon Hills, eksperymentują na nastolatkach i grzebią ich żywcem, j...