Claire cicho jęknęła gdy się ocknęła. Przyłożyła rękę do tyłu głowy. Wydawało jej się, jakby tam powstawał cały ból. Na całe szczęście nie znalazła, żadnej krwi. Niestety nie mogła tego powiedzieć o swojej nodze.
Jęknęła gdy zauważyła sztylet wbity w jej udo. Nie był on głęboko.
Zagryzła policzki i złapała za rękojeść.
- Raz, dwa... - wyszeptała i na trzy wyciągnęła go. Jej oczy były pełne łez. Rozejrzała się po pomieszczeniu, na jednej z półek stał alkohol. Sięgnęła po niego i wylała substancje na świeżą ranę.
Upuściła butelkę gdy łzy zasłoniły jej cały widok. Rozerwała kawałek koszulki i obwiązała go nad raną. Łapiąc się za półki powoli podniosła się i doczłapała do drzwi.
Zamknięte.
Jeszcze raz rozejrzała się po małym pomieszczeniu. Zwróciła uwagę na starą łopatę. Doszła do niej szybko. Uderzyła w drzwi łopatą. Nic to nie dało. Drewno było lekko podmoknięte. Dziewczyna skupiła się na działaniu a nie na bólu.
Uniosła łopatę nad głowę, płakała gdy uderzała klamkę. Po kilku minutach ciągłego uderzania, cały zamek odpadł, dziewczyna była zdziwiona. Dodatkowo zraniła jeszcze ręce, ale jej to nie interesowało.
Musiała ostrzec Scotta.
Naparła na drzwi, które w końcu odpuściły.
Brunetka ponownie się zaśmiała i podparła się o ścianę. Musi dojść do biblioteki. Kiedy weszła przez drzwi, poczuła zimny wiatr, łzy zebrały się ponownie w jej oczach. Mason na nią spojrzał.
- Claire... Przykro mi, on... - dziewczyna pokręciła głową, odepchnęła się od jednego ze stoły i ruszyła w ich kierunku. Chłopak skoczył w jej stronę aby jej pomóc gdy ta upadła.
- Nie. - łkała, odepchnęła go od siebie. Zapomniała o udzie gdy ponownie się podniosła, dotknęła jego twarzy. - Nie, nie Scott. Nie rób tego.
Nie uzyskała odpowiedzi na jej błagania. Kciukami wytarła zaschniętą krew. Ponownie załkała gdy zauważyła, że jego klatka nie unosi się ani nie opada.
Kilka tygodni temu, była rzucana o ścianę, została sparaliżowana, prawie się wykrwawiła, ale to nie było to samo.
Nic nie mogło się równać z tym bólem. Krzyknęła.
Mason zamknął oczy, nie mógł na to patrzeć, jej łkanie odbijało się od ścian. Jedyne co spowodowało, że otworzył oczy to kroki Mellisy.
- Scott! Scott! - uklękła obok niego. Brunetka siedziała i objęła swoje nogi. - Nie, nie, nie, nie.
Matka spojrzała na Masona, zaczęła reanimację.
- Co ty robisz? - chłopak zapytał, kręcił głową. - Co ty robisz?
- Ratuje go!
- Jego serce, nie czułem pulsu już od piętnastu minut. - stwierdził.
Spóźniła się piętnaście minut.
- Nie możesz uratować kogoś, kto....
- Nie jest kimś. To mój syn. - powiedziała, przez jej głos przemawiała histeria. - Jest alfą. Jest zbyt silnym aby tak umrzeć! Nie rób mi tego! Otwórz oczy i spójrz na mnie. - błagała. - Oddychaj kochanie, oddychaj.
Spojrzała na dziewczynę obok niego, dziewczyna była zapłakana.
- Claire, słońce. - dziewczyna spojrzała na kobietę. - Wiem, ze jesteś w szoku, ale musisz mi pomóc.
- Ja... nie mogę. - wyszeptała i pokręciła głową. Nie było mowy, że mogła dotknąć swoimi ustami jego. Nie tak chciała, aby wyglądał ich ostatni pocałunek.
- Możesz. - Mellisa odpowiedziała, spojrzała na nią z desperacją. - Teraz!
Brunetka pochyliła się nad nim, zatkała jego nos i wdychała powietrze przez jego usta. Smak łez mieszał jej się ze smakiem krwi.
- Mellisa, to.
- Zamknij się. - krzyknęła gdy Claire się odsunęła. Kobieta naciskała mocniej na jego klatkę. - Jest zbyt silny aby tak umrzeć.
- Możesz to zrobić. - brunetka wyszeptała i objęła jego twarz. - Jesteś alfą, nie masz prawa mnie zostawiać!
- Scott zarycz! - Claire jęknęła gdy jego oczy zabłysły czerwienią, a chłopak zaryczał głośno.
*****
- Przegraliśmy mamo. - Scott wyszeptał, Mellisa wypuściła powietrze. - Tym razem straciłem wszystkich. - pokręcił głową.
- Odzyskasz ich, musisz.
- Dlaczego mieli by wrócić?
- Ponieważ jesteś ich przywódcą. Nawet jeżeli ty sądzisz, że nie dacie rady, zawsze pozostaje jedna rzecz. - Scott spojrzał na nią. - Nadzieja. Daj im ją.
Claire stanęła cicho w futrynie. Miała mokre włosy, przed chwilą brała prysznic, miała na sobie koszulkę Scotaa.
- Myślisz, że dasz radę dojść? - kobieta zapytała. Claire skinęła i podeszła do nich. Mellisa wstała i pocałowała brunetkę w czoło.
- Hej. - powiedziała cicho i uśmiechnęła się do niego słabo. Usiadła na jego kolanach. Scott nic nie powiedział. Chłopak złapał ją za rękę.
- Nic ci nie jest? - zapytał.
- To moja wina. - jej głos pod koniec zdania załamał się. - Powinnam był ci powiedzieć o moich podejrzeniach, ale po prostu nie chciałam się mylić. Źle myślałam i z Coreyem i Hayden stało się co się stało. Ja..
- To nie twoja wina. - alfa wyszeptał, spojrzał na nią. - Powinienem był posłuchać.
- Czuję się jak idiotka. - wytarła łzę, która zabłądziła na jej twarzy, ponownie spojrzała na swoją nogę.
- Boli? - zapytał. Pokręciła głową i przygryzła policzek. Claire wiedziała co chciał zrobić.
- Nie weźmiesz mojego bólu. - stwierdziła i pokiwała głową. Brunetka pocałowała go. - Muszę pomóc Stilesowi.
- Nie. - Scott zabronił. - Nigdzie nie idziesz. Zwłaszcza po tym co się stało.
- Przepraszam. Masz rację, wystarczająco tego na dzisiaj.
- Wezmę prysznic a ty odpocznij. - wyszeptał i delikatnie pocałował ją w czoło.
- Okej. - skinęła, bawiła się krańcem koca. Wszedł do łazienki i zamknął drzwi. Czekała aż nie usłyszy wody. - Tak myślałam, że to powiesz.
Dziewczyna odpięła torbę i wyciągnęła dodatkową parę ubrań, ubrała je najciszej jak umiała. Wzięła torbę z bronią.
Czmychnęła na dół, a gdy już wyszła wyciągnęła telefon, wybrała drugi numer na jej szybkim wybieraniu.
- Halo? - usłyszała głos Stilesa, był zmęczony i zmartwiony.
- Jadę już.
CZYTASZ
Return | Scott McCall PL PRZERWANE
FanfictionS E Z O N 5 - Nie wiem dlaczego wyglądam jak ona, albo dlaczego jestem akurat tutaj. Jednak wiem, że chcę pomóc. Więc proszę, pozwólcie mi na to. *** Nowi złoczyńcy przyjechali do Beacon Hills, eksperymentują na nastolatkach i grzebią ich żywcem, j...