-17. PRAWDA

1.1K 76 0
                                    

- Hej

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Hej. - Claire łagodnie się odezwała. Jej ręka spoczywała na plecach Scott'a, podczas gdy ten próbował złapać oddech. - Scott, użyj tego.

Skinęł i wyciągnął inhalator, wstrząsnął nim i użył go. 

- Dzięki. - wysapał, dziewczyna lekko ścisnęła go za ramię. Chłopak odwrócił się w stronę Liama, który pakował coś do worka. - Ej, co robisz? 

- Nic. - Liam wyprostował się sztywno. 

- Pamiętaj, że jutro jej pełnia. - ostrzegł. - Możesz zacząć to już odczuwać. 

- Wiem. 

- Wiesz, to super księżyc. - tym razem to dziewczyna się odezwała, próbowała przerwać ciężką atmosferę. - Będzie bliżej Ziemi. 

- Ta, wiem. - syknął, jego twarz złagodniała gdy na nią spojrzał. - Wiem, co to znaczy. 

- Okej. - alfa skinął i przełknął ślinę. - Pamiętaj, że jestem tutaj dla ciebie. 

Liam trzasnął drzwiczkami od szafki, zanim odwrócił się do Scotta. 

- Znowu przykujesz mnie do drzewa?

- Chodziło mi o to, że lepiej dla nas gdy będziemy się trzymać razem. - pokręcił głową. - Będziemy siebie chronić. 

- Nikogo nie jesteś w stanie chronić. - syknął, przerzucił torbę przez ramię i wyszedł. 

- Ej. - Claire przerwała. Dotknęła policzka wilkołaka. - Martwi się o Hayden, nie miał tego na myśli. Okej? 

- Okej. - westchnął, uśmiechnęła się do niego lekko a zaraz po tym go pocałowała. Odsunął się od niej i spojrzał na dziewczynę zdziwiony. - O czym chciałaś porozmawiać. 

Przełknęła ślinę. Nie chciała już o tym rozmawiać. Sprawa Hayden i Liama jest już wystarczającym kłopotem dla Scotta. 

- To nie ważne. 

*****

Claire patrzyła na Scotta z niepokojem. 

- Hej. - Theo odwrócił się, zwracając na siebie uwagę dwójki, zanim dziewczyna mogła w jakikolwiek sposób pomóc alfie. - Muszę z wami porozmawiać o czymś.

- Nic ci nie jest? - wilkołak zaniepokoił się, zmęczenie było widoczne na jego twarzy. 

- Nie chodzi o mnie. - westchnął po czym się rozejrzał. - Powinienem wam o tym powiedzieć już dawno. 

- O co chodzi? - Claire patrzyła na niego uważnie. 

- Chodzi o Stilesa. - alfa spojrzał na niego zaskoczony. 

- Czekaj. - wyszeptał. - Słyszeliście to?

- Co? - dziewczyna zapytała, wyprostowała się. Theo chyba też to usłyszał. - Chłopacy, ludzki słuch tutaj. 

- To policja? - zapytał, Scott się zmarszczył. 

- To ambulans. 

Wybiegli w porę i zobaczyli Coreya, który był wsadzany do karetki. Był ubrudzony krwią i rtęcią. 

Mason, który również był ubrudzony tą mazią podszedł do nich. 

- Nagle zaczął krwawić. - chłopak opowiadał, jego oczy były szeroko otwarte. 

- Nie pozwól im... - Corey błagał, czkając głośno. - Nie pozwól im mnie zabić! 

- Musimy za nimi jechać! - dziewczyna stwierdziła i spojrzała na Scotta. - Musimy go chronić! 

- Scott dajesz. - Theo wskazał na odjeżdżający ambulans. - Scott, to jest to co właśnie robisz.

Alfa złapał za rękę dziewczyny i pobiegł z nią do wyjścia. Theo był tuż za nimi. 

*****

- O czym chciałeś ze mną porozmawiać? - Scott zapytał, omegę. 

- To może poczekać. 

- Jeżeli jest coś nie tak. - zaczął i pokiwał głową. - Powinieneś mi powiedzieć. Musimy ze sobą rozmawiać. 

- Mówić do siebie czy rozmawiać? - chłopak przełknął ślinę i spojrzał na samochód Claire za nimi. - Powiedziała ci coś jeszcze? O doktorach? 

- Wszystko. - odpowiedział. - Dlaczego... ?

- Nie wiem. - westchnął i pokręcił głową. - Czy nie wydaję ci się podejrzane, że pojawia się tutaj, dziewczyna, która wygląda dokładnie jak Allison?

- O czym ty mówisz? - alfa zapytał. 

- Nie sądzisz, że to dziwny zbieg okoliczności? - Theo uderzał palcami o kierownice. - Że okazała się być ich drogą do sukcesu? Skąd mamy pewność, że im nie pomaga. 

- Wiem to, po prostu wiem. - odpowiedział powoli. 

- Masz rację.  -  przełknął ślinę. - Jestem po prostu ostrożny. Nie wszyscy są tacy jacy się wydają. 

- Co masz na myśli? 

Chłopak wyglądał jakby zawahał się przez moment. 

- Sprawdź schowek. 

***** 

- Już tu są. - Claire wysapała, przebiegając przez kolejne drzwi w szpitalu. 

- To nie oni. - Theo powiedział powoli. 

- To był Corey. - Scott zauważył, ponownie złapał dziewczynę za rękę i pobiegli korytarzem. Zaufanie Scott'a do Claire nie zmieniło się. Natomiast dziewczyna nie za bardzo chciała towarzystwa Theo.

Lub Scotta. 

Gdy się rozdzielili i przeszukali korytarze, ponownie się spotkali. 

- Nic. - stwierdziła i pokręciła przecząco głową. 

- U mnie też. - odwrócili głowę w stronę windy, która nagle się otworzyła. 

- Już są tutaj. - alfa spojrzał na dziewczynę, która wyciągnęła łuk. 

- Dobrze, że my też.

Return | Scott McCall PL PRZERWANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz