09. PROBLEMOWE LOTY

1.3K 95 2
                                    

- Co jeśli potrzebujemy być w jakimś stanie, który nam o tym przypomni? - Scott zaproponował kiedy przechadzali się korytarzami szkoły. 

- Malia przypadkiem nie prowadziła, kiedy przypomniał się jej wypadek? 

- Ale jak mamy to sobie przypomnieć, skoro nawet nie wiemy co mamy sobie przypomnieć? - Claire spojrzała i na Scotta i na Stilesa.

- Może to czasowa rzecz. Może trzeba odczekać kilka godzin.

Światło nad nimi zamigotało, trójka zatrzymała się i odwróciła, spojrzeli podejrzanie na Kirę, która stała za nimi. 

- To nie byłam ja. Przysięgam. - kitsune powiedziała spanikowana. 

- Dzisiaj pilnujemy siebie nawzajem, okej? - Scott zapytał patrząc na Claire. 

- Tak i pilnujemy też potencjalne, zmutowane genetycznie chimery. - Stiles dodał. 

- I na przerażających doktorów. - Kira westchnęła, a Claire skinęła głową na potwierdzenie. Scott z roztargnieniem, objął dziewczynę i ruszył z nią do klasy. Kira stała tam przez moment, za nim ruszyła za nimi. 

- Zaczynam zauważać to co trzecie oko! - Stiles krzyknął za nimi, trzymając ręce na biodrach. 

*****

- Więc, podczas przedstawiania wam Afrykańskiej Ropuchy... - nauczycielka zaczęła. - brzmi jak dobry pretekst do poznania historii Australii i tego w jaki sposób Afrykańskie bestie znalazły się w Australii... - Claire uwaga skupiła się na dziewczynie, która przejeżdżała palcami po włosach w zamyślony sposób. Telefon zawibrował, powodując, że spojrzała na niego. 

OD Lydia:
Chmiera? 

Szybko napisała odpowiedź. 

DO Lydia:
Spójrz na jej włosy.


Obie dziewczyny obserwowały jak Sydney wyrywa sobie włosy. Kiedy dziewczyna zauważyła włosy na swojej dłoni, zaczęła lekko panikować, podniosła się z krzesła i wyszła.

- Mądry wybór Sydney. - Lydia szybko zebrała swoje rzeczy i chciała ruszyć za dziewczyną, ale nauczycielka ją zatrzymała. - Wiesz, że to dla najlepszych.

Truskawkowa blondynka przygryzła wargę i wyszła. Scott i Claire wymienili spojrzenia. Po dzwonku od razu wybiegli poszukać Lydii, która nie wróciła. Wpadli na Sydney, która wydawała się mocno spanikowana.

- Woah, wszystko okej? - zapytał wilkołak, lekko potarł jej ramie.

- Lydia. O-ona. - dziewczyna nie mogła dokończyć, spowodowało to ponowne nawiązanie wzroku pomiędzy tą dwójką. Pobiegli do pomieszczenia doradcy, gdzie Lydia leżała na plecach. Miałą szeroko otwarte oczy i nie ruszała się.

- Lydia? - dziewczyna starała się ocucić koleżankę, truskawkowo włosa nagle zamrugała. - Lydia nic ci nie jest?

- Jest dobrze. - Claire złapała Lydię za rękę i zaczęła ją uspokajać. - Dobrze.

- Przypomniałaś coś sobie? - Theo odezwał się, powodując, że Claire podskoczyła. Nie wiedziała nawet, że za nimi poszedł.

- Nic o przerażających doktorach. - westchnęła, starała się wstać.  - Nic o nich albo o operacji.

- Więc o czym? - Scott zapytał, pomagając dziewczynie.

- O mojej babci. W Eichen.

- Lydia? - Natalie Martin weszła do pomieszczenia, jej szpilki hałasowały. - Lydia! O Boże, co się stało? Wszystko w porządku?

- Mamo, nic mi nie jest. - wybełkotała. - Nic.

- Zemdlałaś? - kobieta zadawała pytania podczas głaskania córki.

- Tak . - Banshee skłamała. - Tak, zemdlałam. Mamo, nic mi nie jest. Przysięgam.

*****

- Nie wiem. - Brett westchnął i pokręcił głową.

-Wszyscy w Devenfords zachowują się nienormalnie.

- Więc, na co mamy jeszcze zwracać uwagę? - Mason zapytał. - Jest jakiś inny zapach, czy jak?

- Słuch. - Claire dodała. - Prędkość.

- Mogą widzieć w ciemnościach. - wilkołak powiedział, obserwując boisko. - Świecące oczy, oczy, które odbijają światło.

- Nie zapominajmy o widocznych kolcach skorpiona wystających z rąk. - Claire jęknęła. - Albo o ogromnym ogonie.

- Co jest pomiędzy nimi ? - Brett zapytał, obserwując Hayden i Liama na boisku. Dziewczyna nie była zainteresowana w reszcie rozmowy, poprawiła plecak i ruszyła w stronę szkoły.

- Czy ktoś ma astmę? - ktoś krzyknął, wybiegając nagle na boisko. - Ktoś ma inhalator?

Scott? Pomyślała, wyglądał na to, że Liam myślał identycznie. Przebiegła przez boisko do bety.

- Liam! - krzyknęła i rzuciła w jego stronę swój inhalator i razem pobiegli do szkoły, Liam o wiele szybciej niż ona.

Gdy udało jej się w końcu przedrzeć przez tłum gapiów, Liam klęczał już obok Scotta. Poczuła jak jej serce podchodzi jej do gardła i wraca na miejsce.

- Scott. - Liam jęczał, oczy alfy zmieniły kolor. Claire obserwowała jak Liam wpada w panikę.

- Scott. - błagała, złapała go za rękę. Beta i dziewczyna spojrzeli po sobie, gdy nagle Claire wpadła na pomysł.

Wzięła głęboki oddech, zanim złapała twarz Scotta i przycisnęła swoje usta do jego.

Scott otworzył szeroko oczy, gdy dziewczyna się odsunęła. Nagle przycisnął inhalator do ust. Kiedy zaczął oddychać normalnie, dziewczyna westchnęła z ulgą.

- Dzięki. - wysapał. Claire odsunęła się i uśmiechnęła się, lekko ścisnęła jego rękę.

- Do usług.


Return | Scott McCall PL PRZERWANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz