- Co jeśli potrzebujemy być w jakimś stanie, który nam o tym przypomni? - Scott zaproponował kiedy przechadzali się korytarzami szkoły.
- Malia przypadkiem nie prowadziła, kiedy przypomniał się jej wypadek?
- Ale jak mamy to sobie przypomnieć, skoro nawet nie wiemy co mamy sobie przypomnieć? - Claire spojrzała i na Scotta i na Stilesa.
- Może to czasowa rzecz. Może trzeba odczekać kilka godzin.
Światło nad nimi zamigotało, trójka zatrzymała się i odwróciła, spojrzeli podejrzanie na Kirę, która stała za nimi.
- To nie byłam ja. Przysięgam. - kitsune powiedziała spanikowana.
- Dzisiaj pilnujemy siebie nawzajem, okej? - Scott zapytał patrząc na Claire.
- Tak i pilnujemy też potencjalne, zmutowane genetycznie chimery. - Stiles dodał.
- I na przerażających doktorów. - Kira westchnęła, a Claire skinęła głową na potwierdzenie. Scott z roztargnieniem, objął dziewczynę i ruszył z nią do klasy. Kira stała tam przez moment, za nim ruszyła za nimi.
- Zaczynam zauważać to co trzecie oko! - Stiles krzyknął za nimi, trzymając ręce na biodrach.
*****
- Więc, podczas przedstawiania wam Afrykańskiej Ropuchy... - nauczycielka zaczęła. - brzmi jak dobry pretekst do poznania historii Australii i tego w jaki sposób Afrykańskie bestie znalazły się w Australii... - Claire uwaga skupiła się na dziewczynie, która przejeżdżała palcami po włosach w zamyślony sposób. Telefon zawibrował, powodując, że spojrzała na niego.
OD Lydia:
Chmiera?Szybko napisała odpowiedź.
DO Lydia:
Spójrz na jej włosy.
Obie dziewczyny obserwowały jak Sydney wyrywa sobie włosy. Kiedy dziewczyna zauważyła włosy na swojej dłoni, zaczęła lekko panikować, podniosła się z krzesła i wyszła.- Mądry wybór Sydney. - Lydia szybko zebrała swoje rzeczy i chciała ruszyć za dziewczyną, ale nauczycielka ją zatrzymała. - Wiesz, że to dla najlepszych.
Truskawkowa blondynka przygryzła wargę i wyszła. Scott i Claire wymienili spojrzenia. Po dzwonku od razu wybiegli poszukać Lydii, która nie wróciła. Wpadli na Sydney, która wydawała się mocno spanikowana.
- Woah, wszystko okej? - zapytał wilkołak, lekko potarł jej ramie.
- Lydia. O-ona. - dziewczyna nie mogła dokończyć, spowodowało to ponowne nawiązanie wzroku pomiędzy tą dwójką. Pobiegli do pomieszczenia doradcy, gdzie Lydia leżała na plecach. Miałą szeroko otwarte oczy i nie ruszała się.
- Lydia? - dziewczyna starała się ocucić koleżankę, truskawkowo włosa nagle zamrugała. - Lydia nic ci nie jest?
- Jest dobrze. - Claire złapała Lydię za rękę i zaczęła ją uspokajać. - Dobrze.
- Przypomniałaś coś sobie? - Theo odezwał się, powodując, że Claire podskoczyła. Nie wiedziała nawet, że za nimi poszedł.
- Nic o przerażających doktorach. - westchnęła, starała się wstać. - Nic o nich albo o operacji.
- Więc o czym? - Scott zapytał, pomagając dziewczynie.
- O mojej babci. W Eichen.
- Lydia? - Natalie Martin weszła do pomieszczenia, jej szpilki hałasowały. - Lydia! O Boże, co się stało? Wszystko w porządku?
- Mamo, nic mi nie jest. - wybełkotała. - Nic.
- Zemdlałaś? - kobieta zadawała pytania podczas głaskania córki.
- Tak . - Banshee skłamała. - Tak, zemdlałam. Mamo, nic mi nie jest. Przysięgam.
*****
- Nie wiem. - Brett westchnął i pokręcił głową.
-Wszyscy w Devenfords zachowują się nienormalnie.
- Więc, na co mamy jeszcze zwracać uwagę? - Mason zapytał. - Jest jakiś inny zapach, czy jak?
- Słuch. - Claire dodała. - Prędkość.
- Mogą widzieć w ciemnościach. - wilkołak powiedział, obserwując boisko. - Świecące oczy, oczy, które odbijają światło.
- Nie zapominajmy o widocznych kolcach skorpiona wystających z rąk. - Claire jęknęła. - Albo o ogromnym ogonie.
- Co jest pomiędzy nimi ? - Brett zapytał, obserwując Hayden i Liama na boisku. Dziewczyna nie była zainteresowana w reszcie rozmowy, poprawiła plecak i ruszyła w stronę szkoły.
- Czy ktoś ma astmę? - ktoś krzyknął, wybiegając nagle na boisko. - Ktoś ma inhalator?
Scott? Pomyślała, wyglądał na to, że Liam myślał identycznie. Przebiegła przez boisko do bety.
- Liam! - krzyknęła i rzuciła w jego stronę swój inhalator i razem pobiegli do szkoły, Liam o wiele szybciej niż ona.
Gdy udało jej się w końcu przedrzeć przez tłum gapiów, Liam klęczał już obok Scotta. Poczuła jak jej serce podchodzi jej do gardła i wraca na miejsce.
- Scott. - Liam jęczał, oczy alfy zmieniły kolor. Claire obserwowała jak Liam wpada w panikę.
- Scott. - błagała, złapała go za rękę. Beta i dziewczyna spojrzeli po sobie, gdy nagle Claire wpadła na pomysł.
Wzięła głęboki oddech, zanim złapała twarz Scotta i przycisnęła swoje usta do jego.
Scott otworzył szeroko oczy, gdy dziewczyna się odsunęła. Nagle przycisnął inhalator do ust. Kiedy zaczął oddychać normalnie, dziewczyna westchnęła z ulgą.
- Dzięki. - wysapał. Claire odsunęła się i uśmiechnęła się, lekko ścisnęła jego rękę.
- Do usług.
CZYTASZ
Return | Scott McCall PL PRZERWANE
FanfictionS E Z O N 5 - Nie wiem dlaczego wyglądam jak ona, albo dlaczego jestem akurat tutaj. Jednak wiem, że chcę pomóc. Więc proszę, pozwólcie mi na to. *** Nowi złoczyńcy przyjechali do Beacon Hills, eksperymentują na nastolatkach i grzebią ich żywcem, j...