XVII

652 41 0
                                    

-Gdzie...gdzie ja jestem...?

Obudziłam się w jakimś białym pomieszczeniu,światła raziły mnie w oczy i ktoś dotykał poharatanej dłoni.

-Marinette?!

Obok mnie siedział najwyraźniej zdenerwowany Adrien.

Aby uniknąć jego spojrzenia odwróciłam się w drogą stronę

-Mari...Ja-ja...ja nie wiem co ci powiedziałem tamtej nocy...Ale wybacz ja nie byłem tego świadomy, zrozum...

Sam przyznał,że nie był pod wpływem Akumy.On kłamie,kłamie w żywe oczy!

Łzy napłynęły mi do oczu.Próbowałam je powstrzymać ale na marne.

Spojrzałam na Adriena.Nadal trzymał moją rękę.

-Marinette...Czemu chciałaś się...z-aabić...?Czemu...?

-Wszystkim żyło by się o wiele lepiej!A tobie w szczególności!

Schowałam głowę w poduszkę.Za dużo...

-Mari...Ja cie kocham!

-Wybacz ale już nie odwzajemniam tego uczucia.Po tym co zrobiłeś...

-Przepraszam!Ja nie wiem co ci wtedy mówiłem?!Marinette,błagam...

Musze zmienić jakoś temat.Nie chce rozmawiać o naszych dawnych uczuciach dla których próbowałam popełnić samobójstwo...

-Kto mnie tu przywiózł?

-Ja.Gdy Akuma mnie opuściła kwami powiedziało mi,że coś ci zrobiłem...Wiec natychmiast pobiegłem do twojego domu.I wtedy zobaczyłem cie leżąca na ziemi z poharatanym ciałem.Wystraszyłem się i zabrałem do tego szpitala.

Bohater się znalazł...

-Odejdź.Nie nawidzę cie.

-A-Ale...

-Nie rozumiesz?!Odejdź!

Na mój rozkaz wyszedł z sali.

On ma jeszcze czelność przychodzić i mnie przepraszać?!

Jest najgorszą osobą w moim życiu!Przez niego chciałam się zabić...

Jak już poczułam się na siłach,wstałam z łóżka podążając do jakiegoś lekarza.

-Przepraszam...

-O w końcu się pani obudziła!Pani na życzony czeka na panią.

Na życzony?!W sumie musiał tak powiedzieć bo inaczej by go nie wpuścili.

-Dobrze,a kiedy będę mogła opuścić szpital?

-Znaczy...Może pani wyjść na żądanie ale...

-Chce wyjść.

-Napewno?

-Che wyjść.

-No dobrze pójdę tylko po papiery.

Zerknęłam na mój nadgarstek.
Cały był po zaszywany i zabandażowany.

-O proszę podpisać tutaj i tutaj.

Z oglądania wyrwała mnie pielęgniarka.

-Już.

Bez słowa wybiegłam z budynku.

~W domu~

Gdy weszłam do swojego pokoju wszędzie było porozrzucane kawałki szkła.

Teraz żałuje...

-Jak mogłam być taka samolubna?!

Uklęknęła znowu przed tym lustrem,tym samym pod którym chciałam się zabić...

-O nie! TIKKI!

Wstałam z ziemi i podbiegłam pod róg ściany.

-Oh,Tikki wybacz!

Panicznie założyłam kolczyki.

Mała kwami położyłam mi się na rękach.

-Tikki !Wybacz mi!Jestem okropna!

Zaczęłam płakać.Płakać jak...Jak wtedy gdy Adrien na mnie nawrzeszczał...

-Ma-Marinette...Ty żyjesz...

-Tak.Wiem jestem okropna!Najokropniejsza na całym świecie!

-Nie mów tak...Jesteś najwspanialszą dziewczyną jaką kiedy kol wiek poznałam.

Przytuliłam ją i pocałowałam w czoło.

Wstałyśmy z podłogi.Nasze oczy przykuła uwaga tego bałaganu.

-Hihihi Mari chodź trzeba tu posprzątać.

-Masz racje.

Jak już zebrałyśmy kawałki szkła i pochowałyśmy resztę.

-Ufff...Gotowe.

Zrobiło się już późno.Wyszłam na balkon i usiadłam na dachu.Tikki położyła się na mnie i zasnęła.

Inna Historia MIRACULUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz