-Gdzie...gdzie ja jestem...?
Obudziłam się w jakimś białym pomieszczeniu,światła raziły mnie w oczy i ktoś dotykał poharatanej dłoni.
-Marinette?!
Obok mnie siedział najwyraźniej zdenerwowany Adrien.
Aby uniknąć jego spojrzenia odwróciłam się w drogą stronę
-Mari...Ja-ja...ja nie wiem co ci powiedziałem tamtej nocy...Ale wybacz ja nie byłem tego świadomy, zrozum...
Sam przyznał,że nie był pod wpływem Akumy.On kłamie,kłamie w żywe oczy!
Łzy napłynęły mi do oczu.Próbowałam je powstrzymać ale na marne.
Spojrzałam na Adriena.Nadal trzymał moją rękę.
-Marinette...Czemu chciałaś się...z-aabić...?Czemu...?
-Wszystkim żyło by się o wiele lepiej!A tobie w szczególności!
Schowałam głowę w poduszkę.Za dużo...
-Mari...Ja cie kocham!
-Wybacz ale już nie odwzajemniam tego uczucia.Po tym co zrobiłeś...
-Przepraszam!Ja nie wiem co ci wtedy mówiłem?!Marinette,błagam...
Musze zmienić jakoś temat.Nie chce rozmawiać o naszych dawnych uczuciach dla których próbowałam popełnić samobójstwo...
-Kto mnie tu przywiózł?
-Ja.Gdy Akuma mnie opuściła kwami powiedziało mi,że coś ci zrobiłem...Wiec natychmiast pobiegłem do twojego domu.I wtedy zobaczyłem cie leżąca na ziemi z poharatanym ciałem.Wystraszyłem się i zabrałem do tego szpitala.
Bohater się znalazł...
-Odejdź.Nie nawidzę cie.
-A-Ale...
-Nie rozumiesz?!Odejdź!
Na mój rozkaz wyszedł z sali.
On ma jeszcze czelność przychodzić i mnie przepraszać?!
Jest najgorszą osobą w moim życiu!Przez niego chciałam się zabić...
Jak już poczułam się na siłach,wstałam z łóżka podążając do jakiegoś lekarza.
-Przepraszam...
-O w końcu się pani obudziła!Pani na życzony czeka na panią.
Na życzony?!W sumie musiał tak powiedzieć bo inaczej by go nie wpuścili.
-Dobrze,a kiedy będę mogła opuścić szpital?
-Znaczy...Może pani wyjść na żądanie ale...
-Chce wyjść.
-Napewno?
-Che wyjść.
-No dobrze pójdę tylko po papiery.
Zerknęłam na mój nadgarstek.
Cały był po zaszywany i zabandażowany.-O proszę podpisać tutaj i tutaj.
Z oglądania wyrwała mnie pielęgniarka.
-Już.
Bez słowa wybiegłam z budynku.
~W domu~
Gdy weszłam do swojego pokoju wszędzie było porozrzucane kawałki szkła.
Teraz żałuje...
-Jak mogłam być taka samolubna?!
Uklęknęła znowu przed tym lustrem,tym samym pod którym chciałam się zabić...
-O nie! TIKKI!
Wstałam z ziemi i podbiegłam pod róg ściany.
-Oh,Tikki wybacz!
Panicznie założyłam kolczyki.
Mała kwami położyłam mi się na rękach.
-Tikki !Wybacz mi!Jestem okropna!
Zaczęłam płakać.Płakać jak...Jak wtedy gdy Adrien na mnie nawrzeszczał...
-Ma-Marinette...Ty żyjesz...
-Tak.Wiem jestem okropna!Najokropniejsza na całym świecie!
-Nie mów tak...Jesteś najwspanialszą dziewczyną jaką kiedy kol wiek poznałam.
Przytuliłam ją i pocałowałam w czoło.
Wstałyśmy z podłogi.Nasze oczy przykuła uwaga tego bałaganu.
-Hihihi Mari chodź trzeba tu posprzątać.
-Masz racje.
Jak już zebrałyśmy kawałki szkła i pochowałyśmy resztę.
-Ufff...Gotowe.
Zrobiło się już późno.Wyszłam na balkon i usiadłam na dachu.Tikki położyła się na mnie i zasnęła.
CZYTASZ
Inna Historia MIRACULUM
Fiksi PenggemarZapraszam do czytania innej książki o miraculum.(Na moim profilu) Historia na podstawie serialu animowanego Miraculum Biedronka i Czarny Kot. Książka jest pisana z obu perspektyw,Adriena i Marinette. Czy będą razem?Czy Marinette przeżyje?Czy Chloé u...