6

536 136 38
                                    

* Harley's POV *

Sama nie wiem co mam myśleć. Co Joker chciał powiedzieć mówiąc ,że kiedyś będzie moim chłopakiem? Przecież on mnie nie znosi i najchętniej przejechałby mnie jakąś ciężarówką, żeby tylko się wyzwolić z niewoli. Może być także ewentualnie walec. Każda możliwa opcja pozbycia się mnie byłaby mu przystępna. Jasno daje mi do zrozumienia, że nie chce i nie próbuje nie polubić. Dlaczego więc nagle z dupy wyjeżdża mi z jakimiś planami związanymi z naszą dwójką? Wiem, że mógł mówić to na żarty, ale coś mimo wszystko we mnie pękło. Przestałam myśleć racjonalnie. Dlaczego jakiś cholerny psychol mógłby działać na mnie w taki sposób. Sama nie wiem, pewnie nie jestem wyżej niż on bo moje zachowanie bynajmniej wyklucza u mnie normalność i godność osobistą. Nie mam na myśli tego, że jest idiotą, bo wydaje się być całkiem mądrym i bystrym gościem, ale chodzi mi raczej o sposób bycia. Jego charakter i wszystko inne. On nie jest dla mnie odpowiedni, ja przecież go nie kocham. Jednakże jest tu coś więcej. Czuję się inaczej odkąd mnie pocałował i otwarcie wyznał, że będziemy razem. Nie wiem co to jest, ale z pewnością nie jest to miłość, o nie. Nie da się kochać kogoś kto nie będzie potrafił pokochać Cibie na serio i dać Ci tego czego oczekujesz. Fakt, to przeklęte uczucie jest ślepe, ale skoro łączy miliony ludzi to coś musi w tym być. Musi być tu jakiś haczyk albo reguła. Musi być logicznie wytłumaczenie moich uczuć do Jokera. A co jeżeli tego nie da się wyjaśnić? Może ta zagadka po prostu nie ma rozwiązania?

* Joker's POV *

Czasami zastanawiam się czemu ludzie są takimi idiotami, a zaraz potem przypominam sobie, że jeszcze większym jestem właśnie ja. Który szanujący się przestępca oświadcza swojej pokręconej psychiatrze, że któregoś dnia będą parą? Czy tylko ze mną jest coś nie tak? Czemu nie może być tak jak dawniej? Jedyną osobą na której mi zależało byłem ja sam, a nie ktoś zupełnie inny. Chciałbym znowu umieć rozkoszować się towarzystwem samego siebie, a nie jakiejś laski, która z resztą nie chce mnie, a przynajmniej próbuje temu zaprzeczyć. Tak to Prawda, Harleen najzwyczajniej w świecie mnie nie chce i nie umie się przyznać, że w głębi duszy coś jednak czuję. Ja jej też, ale tak jakoś wyszło, że stała się moim tlenem i bez niej czuję, że się duszę. Nie wierzę w siebie, w to o czym myślę i to co mówię. Nie wiem czy to choroba czy coś innego, ale czuję się źle bez obecności mojej towarzyszki, która oczywiście jest mi potrzebna tylko i wyłącznie do strojenia żartów i wyśmiewania. Tak przecież jest. Ja nie kocham Harleen, ja po prostu troszkę zmieniłem moje podejście do niej i z poziomu nie znoszę wszedłem na toleruję i darzę gramem sympatii i nawet troszkę lubię. Tak dokładnie tak właśnie jest. Przecież nie mógłbym pokochać kogoś kogo nie da się wyruchać. Tak właśnie. Ja nie mógłbym pokochać nikogo poza sobą.

* Harley's POV *

Rozejrzałam się po dziwnie pustym hallu Arkham. Dochodziła już 12, a nigdzie nie widać było żywej duszy. Z pewnością lekarze odbywali właśnie jakieś spotkania z pacjentami albo ważne konferencje. Czasami i tak bywało.
Westchnęłam i ruszyłam w stronę swojego gabinetu. Moim celem było spotkanie z Jokerem, które miałam przetrwać i wreszcie zabrać się za pożądne leczenie mojego pacjenta. W końcu trzeba zacząć się realizować zawodowo, a nie odbiegać w jak najdalsze od tego tematy. To w końcu mój obowiązek - leczyć ludzi, którzy tego pragną. Chwila, tyle, że Joker nie chce mojej pomocy. No tak, taki mały defekt. Trudno, dostałam zadanie od Brucea i nie zamierzam tak łatwo odpuścić. Nie muszę zdobywać sympatii Jokera tylko po prostu mu pomóc albo postarać się mu pomóc.

Wracając, szłam korytarzem pustego Arkham. Po niedługiej chwili byłam już przed moim gabinetem. Otworzyłam drzwi zabranym kilka minut wcześniej z portierni kluczem i weszłam do środka. Wykonałam podstawowe czynności: nałożenie kitla, zrobienie końskiego ogona i poprawienie okularów, które jak na złość ciągle zsuwały mi się z nosa. Idealny wygląd szanowanej psychiatry i swoją drogą porządnej kobiety, która ma do siebie szacunek. Tiaa, to niezbyt ma się do mnie. Ja i porządność jak na razie się wykluczają.

Uprowadzona przez PączusiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz