17

299 49 13
                                    

* Harley's POV *

- W takim razie Pączuś trzeba zabierać się za plan naszej ucieczki Najlepiej od razu - powiedziałam gdy tylko cień ochroniarza zniknął za metalowymi drzwiami.
Całe szczęście, że właśnie z takiego materiału były wykonane, bo w przeciwnym razie byłoby to ryzykowne planować coś co słyszą Ci przeciwko, którym jesteś.
W ogóle nie byłoby za ciekawie gdyby usłyszeli chociażby fragmencik, taki najmniejszy, z jednej z naszych rozmów.
Zapewne załamaliby się albo popełnili samobójstwo.

- Oj kicia, tak bez żadnego mocnego wstępu? Nie podocinamy sobie za nim opuścimy zaszczytną placówkę mister Arkhama? - zapytał z rozbawieniem i jak miał w zwyczaju, zaniósł się gromkim śmiechem, który niczym echo rozniósł się po całej sali, zapewne po korytarzu także.

- Niestety, musimy się spieszyć Pączuś, każdy kolejny dzień spędzony na głupich, podstawówkowych zagraniach to marnotractwo, a my nie możemy marnować czasu.
Chyba zależy Ci na tym, żeby w końcu się stąd wydostać? - spojrzałam na niego wymownie i nie zareagowałam na śmiech odbijający się gdzieś w głębi moich uszu.
Chciałam mieć to już za sobą i spełniać moje plany związane z życiem Harley Quinn, dziewczyny Jokera.
Z każdym dniem coraz bardziej przeszkadzała mi Harleen, którą wcale nie chciałam być.
Wierzyłam, że w końcu się to zmieni i, że w końcu nasze życie ruszy w dobrą stronę.

- Uważasz, że to wszystko to było marnotractwo? Że to się nie liczy i jest tylko głupim zabijaczem czasu? - popatrzył na mnie z żalem i pierwszy raz dotychczas zobaczyłam go smutnego.
Mówię wam, serce mięknie na widok tych pełnych rozpaczy oczu.
Poczulam się głupio z tym, że to z mojego powodu do tego doszło.
Jak zwykle mądra Harleen wszystko spieprzyła.
Brawo.

- Oj nie, nic z tych rzeczy! Nigdy w życiu skarbie. Chodzi tylko o to, że ja chcę, żebyśmy mogli już wreszcie być razem na legalu i wiesz... Może nawet zgodzę się na przysłowiowy krok w stronę wyższej miłości.
Chcę zmiany tak? - z zakłopotania moja twarz zamieniła się w buraka, a serce wybiło o wiele szybszy rytm niż powinno.
Chyba go przekonałam bo od razu na jego twarz powrócił banan, który powoli zmienił się na parszywy, szelmowski, pedofilski uśmieszek.
Zielonowłosy patrzył na mnie z rozkoszą i szykował się do jednej ze swoich, jakże niezwykle ambitnej przemowy na temat seksu i bycia dziewicą x3.

- Zapiszę ten dzień w kalendarzu!!! Powiedziałaś, że będziesz uprawiać seks!1!1! Jestem pod wrażeniem Harley!!!! Chyba się zapowietrzyłem!!! O Boże!!! - wydał z siebie pisk niczym mała dziewczynka przed półką z lalkami.
No cóż, Joker to po prostu osoba lubiąca seks i nic na to nie poradzę.
Wyobrażam sobie jego hobby, które użyte zostanie do kariery reżysera porno, wróć!!!
To obrzydliwe.

- Powiedziałam, że może zboczuchu!
A poza tym mieliśmy obmyślać plan, nie pamiętasz? - skrzyżowałam ręce na piersi i rzuciłam mu znaczące spojrzenie.
Ten w ramach kapitulacji podniósł dłonie do góry i pokiwał twierdząco głową.

- Dobrze, dobrze pani generał.
Otóż, mam pewną propozycję na ucieczkę, zawodową!!! - na ostatnie słowo kluczowo zagestykulował i w dowód szacunku ucałował moją rękę oraz nisko się pokłonił.
Byłam blisko płaczu, oczywiście spowodowanego euforią, ale chciałam zachować ten wspaniale udawany, poważny, dystyngowany nastrój.

- Co w takim razie proponujesz? - spojrzałam na niego spod przymróżonych powiek i skupiłam uwagę na jego ustach, które w każdym momencie mogły mi tyle wyjawić i tyle zmienić.

- Ekhem, Już od samego początku miałem plan na ucieczkę więc no.
Chodzi o to, że to właśnie ty jesteś tu swojego rodzaju skarbem, a jak ze skarbem jest coś nie tak to wszystko skupia się na tym, żeby to naprawić - odparł tajemniczo i spojrzał mi głęboko w oczy, tak jakby chciał sprawdzić czy ufam mu w 100% i czy w ogóle go rozumiem. - Gdybyś jakimś dziwnym trafem zrobiła sobie coś i gdyby stało się to nagle, ja wykorzystałbym okazję, żeby wydostać się z Arkham. Wszyscy skupiliby swoją uwagę na tobie, zapominając o Bożym świecie i o pilnowaniu swoich więźniów.

- No trochę to tandetne - mruknęłam z pogardą i spojrzałam na niego z nadzieją, że to co powiedział było tylko głupim żartem.
W gruncie rzeczy oboje wiedzieliśmy, że coś takiego kompletnie nie wypali, a co gorsza mogłoby nas to wprowadzić w poważne kłopoty, gdybyśmy wspaniałomyślnie postanowili się za to zabrać.

- Oj bez przesady, sama nie wymyślisz nic lepszego, a poza tym gdyby tak troszeczkę ten plan podrasować to powinno być dobrze.
Weźmy pod uwagę fakt, że jesteś faworyzowana. Nie oszukuj się, taka jest prawda.
Faworytka jest czułym punktem Arkhama, ochroniarzy, lekarzy i innych.
Jeżeli coś dzieje się tej najlepszej to cała uwaga wbrew wszystkiemu skupia się na tym, żeby ją uratować.
Dajmy na to, Harleen Quinzel zostaje postrzelona, dookoła gromadzi się tłum, a w tym czasie podczas nieuwagi poruszonych strażników Joker wychodzi na swoje, to proste Harley - powiedział to tak jakby było to całkowicie oczywiste.
Nie twierdzę, że jego pomysł był zły, ale do wybitnych też nie należał.
Był zbyt ryzykowny, a ja nie mogę tak po prostu ryzykować, szczególnie jeśli chodzi o dobro Jokera.

- Oj nie wiem Pączuś, nie jestem przekonana. A jeżeli oni się połapią, że kłamie czy coś? Straciłabym prace, a to oznaczałoby, że nigdy bym Cię już nie zobaczyła. Nie możemy aż tak ryzykować - popatrzyłam na niego ze łzami w oczach. Bałam się, że te domysły w każdej chwili mogłyby się spełnić i wszystko nagle by się zepsuło.
On dostałby dodatkową straż, a ja przymusową eskortę z Arkham.
A to oznacza zero kontaktu z Jokerem do końca życia.

- Oj Harley, spokojnie. Nie bój żaby. Myślisz, że nie pomyślałem o takich szczegółach? Poza tym mam swoich ludzi, którzy mi w tym pomogą, a gdy już się wydostanę się z Azylu to nikt mnie nie powstrzyma i będę miał czas, żeby spokojnie po Ciebie wrócić, a potem pozastaje nam już tylko cieszyć się życiem. Nie raz wydostawałem się z tego typu miejsc. Naprawdę wiem co robię - spojrzał na mnie z całkowitą szczerością. Jego wyraz twarzy, grymas były tak wiarygodne, że nie mogłam mu nie zaufać.
W końcu był zbrodniarzem, a zbrodniarze wiedzą co robić, żeby szybko uciec ze swojego Azylu.
Mimo, że uwierzyłam Pączusiowi to gdzieś krył się ten cień niepokoju, który podpowiadał mi, że będą z tego problemy.

- Dobrze. Ufam Ci. Ufam Ci bezgranicznie i mam nadzieję, że ten plan wypali. I mam także nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego jakie mogą być tego konsekwencje, oczywiście wtedy gdy nie wypali - odparłam z powagą i nerwowo oplotłam palce wokół siebie.
Chciałam dać mu do zrozumienia, że zawsze jest jakieś ryzyko. Nawet wtedy gdy wszystko jest tak bardzo pewne.

- Bez obaw Harley. Mogę się założyć, że wsyztsko będzie w porządku.
A jak nie to zrobię wszystko, żeby tak było...

Patrzcie ino kto wrócił

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Patrzcie ino kto wrócił.
Najbardziej leniwa osoba świata.
Proszę o nominację do oskara.
A tak serio, to naprawdę nie wiem jak mam wytłumaczyć swoją nieobecność.
Nie wiem jak to się stało, mówię serio.
Zima to taka pora roku w której mam jakieś depresje czy coś.
Ale mam nadzieję, że cieszycie się, że jestem i , że poczytacie tego Pączusia i ucieszycie się gdy powiem, że będę pisać po Pączusiu, kolejnego fanfika 😏
Jeszcze raz mega, mega was przepraszam i zapraszam do czytania.
Dziękuję z całego serca za te 5 tys, które tak nagle wybiło. Nie wiem jak mam opisać to co czuję w tej chwili.
Nie wiem jak mogę wam dziękować. Każdego dnia Pączuś ma nowych czytelników. Jesteście najlepsi.
Kocham was 💏💘

Uprowadzona przez PączusiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz