* Joker's POV *
Dziwnie się czuję z tym, że Harleen wyznała mi swoją miłość, swoje uczucia.
Wiem, że ja też powiedziałem jej , że ją kocham, ale jednak nie do końca jestem co do tego pewien.
Jak tak teraz o tym myślę, to do głowy przychodzi mi idea, że to jednak tylko pozorne zauroczenie, które nie prowadzi do czegoś konkretnego.
Ale tak z drugiej strony nie czułbym się zupełnie inaczej gdyby nie wpływ osoby Harleen.
Coś musi być na rzeczy, bo w końcu dziecinne zakochanie nie powoduje aż tak poważnych skutków.
Raczej są to zazwyczaj zaburzenia polegające na ciągłym powtarzaniu jak to bardzo się kocha tą osobę, jak bardzo jest przystojna itp.
Tak uważam, że cokolwiek związane z miłością to zaburzenie, które jest cholernie ciężkie do zwalczenia. Wiem, że próbujemy wmówić sobie, że to nieprawda, ale w gruncie rzeczy jest inaczej.
Sęk w tym moi drodzy, że mam rację.
Jakby na to nie spojrzeć będąc z moją cudowną lekareczką, zachowuję się kompletnie inaczej, mam tu na myśli uchylenie od mojego szalonego instynktu.
Nie myślę o chęci zabójstwa kogoś dla zabawy bądź popełnieniu jakiegoś innego przestępstwa.
Moja uwaga skupia się tylko na tym, żeby w jakiś sposób zwrócić na siebie także uwagę Quinzel i, żeby móc ją pocałować.
Trochę mnie to przeraża, ale chyba zwykłe całowanie zaczyna podobać mi się bardziej niż seks.
Nie, to straszne.
W zasadzie nie ma to w ogóle sensu, bo dziewczyna skupia się tylko na mnie i chce mi pomóc, a ja niepotrzebnie się popisuje i wygłupiam.
Sam dziwię się, że to mówię, ale jak wspomniałem powyżej to właśnie obecność Harleen w moim życiu tak bardzo mnie zmieniła, ze złoczyńcy, postrachu Gotham, w złoczyńce, który za niedługo może pożegnać się ze statusem.
Jeszcze chwila i kwiatki będziemy razem sadzić albo pizdy razem golić.
Nie miało to oczywiście zabrzmieć jako obraza dla geji, nie.
W delikatny sposób zaznaczam, że nie chcę się stać całokształtem przypominający ich naturę ani zmieniać z męskiego maczo w jakiegoś lalusia.Joker, człowieku o czym ty w ogóle myślisz? Przecież Harleen cię lubi, nawet jak to sama stwierdziła kocha, a ty nie chcesz tego wykorzystać? Myśl człowieku, myśl!
Podświadomość, tiaa. Cudowna rzecz. Czasami zastanawiam się nad możliwym występowaniem u siebie rozdwojenia jaźni. Tak jakby było dwóch Jokerów.
Weźmy za przykład tą sytuację, jeden chce być z Harleen i żyć w szczęściu, tęczach miłości, ale drugi dopowiada mu, żeby ją wykorzystał, żeby wspomógł się nią do ucieczki.
Ciekawy pomysł, naprawdę ciekawy.
Można by go wykorzystać, ale Joker jeden ma jakieś ale, ma ich wiele.
Mianowicie uczucie do Harleen, uczucie, które nie pozwala mu na normalne funkcjonowanie.
Ehh... Dziecinada. Przecież nie mógłbym zostać jej chłopakiem, bo to po prostu nierealne.
Ta rybka nie da się złowić, trudno.
Dlatego też można użyć jej aspektów to wydostania się z wariatkowa i powrócenia do normalnego życia.
Ale z drugiej strony ja ją kocham, a przynajmniej próbuję.
Wykluczone, na pewno ją kocham, tak. Sam to nawet przyznałem.
Nie mogę tego zrobić... Jej ani sobie...Właśnie, że tak to tylko psychocnotka i dziewica. Nie będziecie razem frajerze. Ona cię nie chce ups
Ekhem, nie? Nie mogę skrzywdzić tej uroczej istoty, tej wspaniałej kobiety, która jest dla mnie kimś ważnym. Chciałbym pokazać jej, że może zaakceptować mój charakter i podszlifować swój. Wtedy bylibyśmy idealną parką.
Ja pierdolę, co to cholerne uczucie do Harleen że mną zrobiło? O czym ja mówię?
Czuję się gorzej, gorzej myśląc, że mógłbym ją wykorzystać. To nie fair po tym co jej wyznałem.
Zaraz, zapomniałbym, jestem złoczyńcą. Ja nie zastanawiam się nad tym czy coś jest w porządku czy nie. Ja po prostu działam, niczym tyran, porządny i szanujący się tyran, ehoistyczny i zimny człowiek.
Taki jestem i tym się szczycę.
To jest właśnie moja duma.
Nie robienie maślanych oczu do mojej lekarki.
Taka prawda, natury się nie zmienia, to coś co idzie własnymi drogami, coś co żyje własnym życiem i słucha siebie...
Jestem idealnym przykładem ofiary natury... Wystarczy tylko na mnie spojrzeć i już widać co ze mną zrobiła...
CZYTASZ
Uprowadzona przez Pączusia
Hayran Kurgu"Byłam najzwyczajniejszą lekarką, która poza pracą nie znała się na. prawdziwym życiu. Nigdy nie miałam okazji nad tym pomyśleć i zastanowić, a on już przy pierwszej wizycie dał mi do zrozumienia, że tego potrzebuję, że muszę się zmienić, żeby coś z...