11

398 80 49
                                    

* Joker's POV *

Muszę przyznać, że poszło mi całkiem nieźle, a Harley o mało co nie zgodziła się na moją propozycję.
Chyba jestem całkiem przekonujący.
Jeszcze trochę i w końcu będę miał po swojej stronie świetnego sprzymierzeńca oraz kochającą dziewczynę, którą z resztą już (chyba) jest.
Nie mogę się doczekać gdy w końcu wyrwę się z tego cholernego Asylum, to znaczy my się wyrwiemy.
Ja i kicia, rzecz jasna, bez niej bym nie opuścił tego cholernego miejsca.
Harley tego potrzebuje, chyba nawet bardziej niż ja sam.
Oj tak.
Naprawdę, przydałoby jej się zaznać trochę radości z życia i satysfakcji z tego, że może te wszystkie szalone rzeczy robić ze mną albo chociażby w pojedynkę.
Harley potrzebuje zmiany, ona po prostu powinna wreszcie nauczyć się co oznacza dobra zabawa i sens istnienia.

Nie oszukujmy się w Arkham tylko marnuje swój czas, poza pracą nie ma innego hobby, a jej jedynym środowiskiem przebywania są dom i wariatkowo, to drugie w szczególności.
Kicia nie wychodzi ze znajomymi, nie uprawia seksu (no dobra nawet gdyby chciała to by nie uprawiała. Potrójna dziewica! ), nie udziela się ani nic, co To ma być ja pierdolę!

Przecież to głupie i nienormalne, ona żyje tylko życiem jakiś psycholi i nie zastanawia się nad poprowadzeniem jakoś własnego.
Wiem, że tak wygląda jej praca, ale to tylko robota i nie może ona stać się naszym jedynym celem, o nie.
Żadna praca nie powinna aż tak bezpośrednio na kogoś wpływać.

Harley twierdzi iż lubi realizować się zawodowo, ale nie widzę w takiej pracy żadnych konkretów ani powodów do bycia usatysfakcjonowanym.
Sory jakoś nie kręci mnie znoszenie obecności osób bardziej pojebanych ode mnie.

W gruncie rzeczy bycie złym w jakiś sposób mnie o tym wszystkim uświadamia.
Mam na myśli to, że nie warto tak bardzo się we wszystko angażować i po prostu żyć na pełnym luzie.
Nie ma potrzeby bycia człowiekiem sukcesu, bogaczem od siedmiu boleści, bo kradzieże i rabunki wszystko to dostarczają, a dobra pozycja robi z Ciebie króla.

Spójrzcie, całe dnie spędzam na robieniu naprawdę ciekawych rzeczy, nie ma tu nudy.
Dręczenie ludzi, wkurzanie Waynea, wieczory w klubach czy rabunki są iście wspaniałe.
Ponadto wszystkie matoły się mnie słuchają i mam silną grupę, która wyznaje moje realia.

Bycie przestępcą jest trochę jak bajka, bo każdego dnia dzieje się coś innego, niespodziewanego.
Złoczyńcy czują adrenalinę i ekscytację bardziej niż ktokolwiek inny, bo jak tu można ich nie czuć gdy robi się coś co Cię w pewien sposób podnieca i orzywia?
Nie wiem czemu kicia uważa iż bycie złym to coś okropnego i niereformowalnego, pff.

To, że ktoś jest zły nie oznacza, że jest gorszy. Może jedynie zepsuty w środku, ale to i tak się nie liczy.
Zły nie jest odzwierciedleniem smutku i nieszczęścia, wręcz przeciwnie.
Ludzie źle to wszystko postrzegają, oni po prostu nie wiedzą jak to jest, bo boją się zaryzykować, boją się podjąć ryzyka bo są słabi.
Boją się, a tu nie ma czego, doprawdy.
To proste, albo jesteś zły albo dobry.
To taka gra, swojego rodzaju wybór.
Harley musi to zrozumieć, a ja jestem gotowy jej w tym pomóc, ale jak na razie liczy się tylko to, żeby zgodziła się pomóc mi w ucieczce z Arkham...
Wgłębienie się w mój tryb życia zostawimy sobie na później, a teraz przejdziemy do konkretów...

* Harley's POV *

Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.
Z jednej strony bardzo chciałabym zgodzić się na propozycję pączusia, ale z drugiej sumienie mi nie pozwala.
Ugh... Wiem, że nie jestem tym wszystkim pacjentom nic winna, ale zostawiając ich samych czułabym się okropnie.
Czułabym się jak najgorsza osoba na świecie w którą swoją drogą, chce mnie zmienić J.
Nie umiałabym pogodzić się z tym, że przez moje zachcianki ktoś ucierpi albo coś mu się stanie.
Przecież profesjonalista nie zostawia swoich podopiecznych bez pieczy ani przynależytej im opieki.
To nie w porządku.

Uprowadzona przez PączusiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz